List otwarty do Pierwszej Damy
Pani Agato, a może trzeba się było wreszcie odezwać? Jest Pani nieobecną pierwszą damą. Milczy Pani, kiedy łamane są prawa kobiet, kiedy centymetr po centymetrze odbiera się nam naszą wolność i wtłacza w konserwatywne ramki.
Nie reaguje Pani, kiedy partia rządząca obraża Pani męża, traktując go jak prywatnego notariusza. Nie odezwała się Pani nawet, kiedy pod Waszymi oknami stała grupa osiłków z transparentami (tych samych, którzy jeszcze kilka tygodni temu przybijali piątki z admiratorami Adolfa Hitlera od wafelków, którzy różnią się od reszty tylko tym, że mieli pecha, bo zostali przyłapani), krzycząc „Duda-Juda, zdejmij jarmułkę” i „Dość wesela, wypierdalać do Izraela!”. Czy rozumie Pani, że właśnie kazano Pani spakować manatki? Że oni krzyczeli do Pani rodziny, do Pani bliskich, do ludzi, którzy Panią wychowali?
Czy już Pani wie, co mogły czuć żydowskie kobiety na Podlasiu, kiedy wybijano w ich domach szyby? Kiedy w szabas na wsi podrzucano im do izb węże? Kiedy w nocy zatruwano w ich studniach wodę? Kiedy najpierw zaczepiano je na ulicy albo na drodze, później bito albo gwałcono, a potem już zupełnie bezkarnie zabijano?
Oni wszyscy krzyczeli mniej więcej o tym, że to samo chętnie zrobiliby z Panią albo z Pani córką, kiedy tylko dostaną lepszy glejt na przemoc. A Wy daliście im do ręki jeszcze więcej broni, by mogli zacząć Was nią okładać.
Żydowskie kobiety, zamordowane w Bzurach: Gutka, Rywka, Sonia. Może żyłyby, gdyby nazywały się Anna, Elżbieta, Teresa. Było ich ponad dwadzieścia, młodszych i starszych – od dziewczynek w wieku komunijnym po trzydziestoparoletnie.
Były pozbawione ochrony swoich mężczyzn, którzy albo już nie żyli, albo wywieziono ich w siną dal. Najpierw trzymano je w piwnicy sołtysa, potem zawieziono na pole i zakatowano. Przedtem wykopano dół i kazano im rozbierać się do majtek.
Bili je pałkami okutymi żelazem. IPN umorzył śledztwo. Polska dowiedziała się o tym w 2016 roku, dzięki determinacji jednego człowieka. Takim ludziom, Pani Agato, właśnie chcecie zamknąć usta. Ale to jest bliżej niż myślicie, to jest na Facebooku, wylewa się z Twittera, triumfuje na koszulce Międlara: „Nie płakałem po Jedwabnem”. Ani antysemickie zbrodnie z dwudziestolecia, ani marzec ‘68 nie potrzebowały wojny. Przemoc nie musi być oficjalnie obleczona w narodowe barwy, by być straszna.
Co czuły dziewczyny z Bzur, jaki niewyobrażalny strach, kiedy kazano im się obnażyć i wystawić na ciosy? Czy myśli Pani, że ludzie skandujący pod Waszymi oknami mieliby skrupuły, by nie ograbić, nie wypędzić i nie skrzywdzić Pani najbliższych? A może już teraz w Krakowie szczelniej zasłaniacie okna? Niechże Pani stanie choćby w swojej własnej obronie! Bo właśnie budują Wam kolejny stos, a Wy znowu odwracacie oczy.