Niby pojawiło się już jakiś czas temu, ale jednak warte jest opisu. naTemat, piórem Włodzimierza Szczepańskiego opisało wręczenie listów uwierzytelniających przez nowego ambasadora Polski Putinowi. Jak otóż opisuje to natemat?
Już w tytule jest, że Putin „zrugał Polskę za brak szacunku dla Rosji”. O, to interesujące, czytam więc dokładnie. „Tylko jednego ostro obsztorcował” – napisane o tym, jak Putin jechał po naszym ambasadorze. To jednak łobuz z tego Putina, że przyjmując listy od 19 nowych ambasadorów, naszemu poświęcił oddzielny opierdol.
„Relacje między Rosją a Polska dalekie są od zadowalających – utyskiwał prezydent Rosji Władimir Putin (…) W ten sposób dał jasno do zrozumienia, że otwiera się nowy rozdział w relacjach Rosji z Polską, w którym naszemu państwu zabraknie protekcji Waszyngtonu”. No, no jak on śmiał, kacap jeden. Szukam, gdzie mówił o tym Waszyngtonie. Nic nie mówił. Nie użył w ogóle słowa „Waszyngton”. Pan Szczepański po prostu to sobie wymyślił. No i ciekawe, że Putin „utyskiwał”. To, jak chce Słownik Języka Polskiego oznacza „uskarżać się, użalać się na coś, wyrzekać na coś”. Skąd Szczepański wziął, że Putin „utyskiwał”, zabijcie mnie, nie mam pojęcia.
Wszystko to furda, wiadomo, że ruskiemu prezydentowi można przypisać, co się tylko chce, ale najbardziej dotknęło mnie to jednostronne oczekiwanie szacunku, choć z drugiej strony szacunek miła cecha, zawsze warto go okazywać, żeby dać wyraz swemu dobremu wychowaniu. I wiecie, co ten Putin bezczelnie powiedział? No, on powiedział, że oczekuje „wzajemnego szacunku i pragmatyzmu”. A dokładnie zdanie to brzmiało: „Uważamy jednak, że przywrócenie dialogu politycznego jest możliwe na podstawie wzajemnego szacunku i pragmatyzmu i jesteśmy gotowi zrobić wszystko z naszej strony, by osiągnąć ten cel”, tylko tego akurat Szczepański w całości nie zacytował. Słowo „wzajemny” określa istotę tej wypowiedzi. Ale Szczepański w swojej interpretacji po prostu to słowo pominął manipulując i przekręcając, by w rezultacie napisać kłamstwo.
Nie mam żadnych złudzeń co do największego udziałowca wydawcy natemat Tomasza Lisa od czasu, kiedy w jego audycji w telewizji publicznej zachowywał się jak najgorszego sortu propagandzista, by forsować miłego mu kandydata na prezydenta. Nie mogę więc mieć złudzeń co do profesjonalizmu Włodzimierza Szczepańskiego, który, jak się zdaje, uważa się za dziennikarza. Nie mam też złudzeń co do jego kolegów, bo przecież ten tekścik ktoś czytał, ktoś zatwierdzał do druku, wiedząc, że jest czystej wody manipulacją i kłamstwem. Niemniej nieco dziwi głęboka wiara redaktorów natemat, że ich odbiorcy są kretynami, bezkrytycznie przyjmującymi każde łgarstwo, jakie tylko ten portal zechce puścić.