4 grudnia 2024

loader

Esencja kryminału

Gatunek powieści kryminalnej stał się popularny u swojego zarania, sięgającego połowy XIX wieku, i tak pozostaje do dziś.

 

Zapewne jednak bardzo niewielu miłośników gatunku wie (co to ich w końcu obchodzi), że mniej więcej w ostatniej dekadzie gatunek ten stał przedmiotem szczególnie nasilonego zainteresowania naukowej humanistyki, obiektem analiz literaturoznawczych, antropologicznych, socjologicznych, psychologicznych, filozoficznych nawet. Nie tak dawno omawiałem tu choćby dwutomowy zbiór szkiców poświęconych gatunkowi powieści kryminalnej w różnych aspektach i klasyfikacjach wewnątrzgatunkowych – gatunek ma już swoją zróżnicowaną klasyfikację z cała gamą podklasyfikacji, podgatunków, etc. niczym fauna i flora („Literatura kryminalna. Śledztwo w sprawie gatunków”, 2014), a także studium „Detektyw w krainie cudów. Powieść kryminalna i narodziny nowoczesności 1841-1941” Tadeusza Cegielskiego (2014), czy pracę innego obok niego polskiego teoretyka i zarazem praktyka „kryminału”, Mariusza Czubaja („Etnolog w Mieście Grzechu. Powieść kryminalna jako świadectwo antropologiczne” (2010). A wystarczy sięgnąć do pracy Adama Regiewicza, o której tu będzie mowa, by przekonać się, że literatura przedmiotu jest bogata i obejmuje także rzeczy o starszej metryce, choćby popularną „Powieść kryminalną. Wszystko o…” Jerzego Siewierskiego (1979), też praktyka gatunku) czy rozważania o powieści kryminalnej autorstwa Rogera Callois.

We wstępie do studium „Pomiędzy zbrodniami. Komparatystyka na tropach kryminału”, Adam Regiewicz napisał: „W tej książce chciałbym postawić (…) tezę, w odniesieniu do statusu powieści kryminalnej we współczesnej komunikacji literackiej. Sądzę bowiem, że obecnie opowieści kryminalne, detektywistyczne czy śledcze są w gruncie rzeczy opowieściami o współczesnym społeczeństwie: jego gustach, modach, smaku, zwyczajach i obyczajach, rytuałach, jego tematach tabu. Mówiąc inaczej, powieść tego typu jest dzisiaj rodzajem diagnozy, kamieniem probierczym życia obyczajowego, termometrem, za pomocą którego mierzy się stan temperatury społecznej”. Regiewicz przywołuje też wspomnianą publikację Siewierskiego, który w analizie polskiej powieści kryminalnej pisał, że „już wielokrotnie zauważono, że nasze „kryminały” pełnią na marginesie swych funkcji rozrywkowych (i założonych dydaktycznych) także niebłahą rolę dokumentacyjną. Obraz realiów życia najrozmaitszych środowisk, wygnany w praktyce z „poważnej” literatury, znalazł swoje miejsce w literaturze kryminalnej.

Gdy za kilkadziesiąt lat historyk obyczajów zapragnie zbadać, jak ubierali się, co jedli, z czego się śmiali i jakich powiedzonek używali ludzie nam współcześni, to na kartkach „poważnej” literatury, stworzonej w naszych czasach, nie znajdzie zbyt wiele interesującego materiału. Powieści kryminalne będą za to prawdziwą kopalnią tego rodzaju wiadomości”. Słowa Siewierskiego mają już czterdziestoletnią metrykę, więc nieco się zdezaktualizowały (choćby z powodu pojawienia się nowych mediów, które dokumentują codzienność i wypychają z tej roli literaturę), ale to nie znaczy, że zdezaktualizowały się zupełnie. Kto wie, czy niesłabnąca popularność, a co za nią idzie podaż gatunku powieści kryminalnej, nie bierze się tyleż z zamiłowania do śledzenia kryminalnych i sensacyjnych, fikcyjnych intryg, co także z poszukiwania w niej obrazu współczesności (a ludzie to lubią, o czym świadczy popularność telewizyjnych seriali obyczajowych typu „M jak milość” czy „Na Wspólnej”. Adam Regiewicz, profesor literaturoznawca z Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie, specjalista w zakresie komparatystyki kulturowej, zajął się wprost ową materią codziennego życia w „kryminale”. Analizując i przywołując dziesiątki „kryminałów”, ukazuje w kolejnych szkicach takie strefy tworzywa narracyjnego gatunku, jak „czas wolny” detektywów, życie religijne śledczych i zbrodniarzy, ich życie erotyczne, przestrzenie, w których się poruszają, ich menu kulinarne, sposób ubierania się, zamiłowania muzyczne, relacje ze zwierzętami, a o kawie i papierosach pisze jako o odrębnych „bohaterach drugiego planu” (w jednej z moich ulubionych powieści kryminalnych – „Ostatni śmieje się morderca” Roberta Lande – drukowanej w odcinkach m.in. na łamach „Kuriera Lubelskiego” zimą 1964/1965, nadinspektor Edgar Codling wchłania papierosy i kawę, także mrożoną, bo panuje upał, z intensywnością niemal karykaturalną, wręcz parodystyczną). Regiewicz kreśli też obraz Śląska („Śląsk Zły”) jako szczególnej scenerii polskiego kryminału.

Przyznam z całą szczerością, że choć mimo wszystko nie jestem jakimś szczególnym konsumentem, a tym bardziej admiratorem współczesnego kryminału (staroświecko, niezmiennie najbardziej lubię Conan Doyle’a, Chandlera, Hammetta, Chase’a i tym podobnych), ale zawsze – nie tylko studium Regiewicza – czytam z pasją owe analizy gatunku. Jest to co prawda pewnego rodzaju droga na skróty, która zwalnia od czytania dziesiątków tytułów, daje esencję tworzywa, narracji, tematyki i problematyki gatunku, ale w końcu liczy się to, że w końcu „kryminał” jest górą, bo jeśli nie będąc namiętnym fanem gatunku, czyta się o nim z pasją, to też wiele mówi. Czy czytelnikom gatunku, którzy w 99,9 procenta, jego teorią się nie zajmują, najczęściej o niej nie wiedzą, a gdy wiedzą, to nie są nią zainteresowani, lektura n.p. znakomitego studium Adama Regiewicza popsułaby bezpośrednią przyjemność prostej lektury kryminału? Być może niektórym tak, ale o ile mi wiadomo, ginekolodzy na ogół nie cierpią na znużenie płcią damską. Mnie w każdym razie lektura tego rodzaju studiów do lektury powieści zdecydowanie zachęca. I zachęcam do przeczytania tego wybornego studium, który jest pasjonującą lekcją nie tylko przyjemnej, ale i bogatszej, bardziej esencjonalnej niż przeciętna, lektury kryminału.

 

Adam Regiewicz – „Pomiędzy zbrodniami. Komparatystyka na tropach kryminału”, Katedra, Wydawnictwo Naukowe, Gdańsk 2017, str. 540, ISBN 978-83-65155-72-6.

Krzysztof Lubczyński

Poprzedni

Prosta historia prostaka

Następny

Maszerować osobno, uderzać razem

Zostaw komentarz