Czy państwo wsparte społeczeństwem obywatelskim stanowi i może stanowić przeciwwagę dla wielkiego biznesu?
W artykule „Z Muskiem ślepą uliczką na Marsa – kto urządza naszą przyszłość?” Tadeusz Klementewicz w trzech zdaniach przekazał istotę mojego tekstu i jednocześnie różnice w naszych poglądach. Te zdania brzmią: „… główny problem. To kontrola radosnej przedsiębiorczości bezpośrednio przez państwo, a pośrednio – przez obywateli kontrolujących z kolei państwo. Ale czy państwo wsparte społeczeństwem obywatelskim stanowi i może stanowić przeciwwagę dla wielkiego biznesu? Niewiele na to wskazuje”. W sprawach zagrożeń i głównych problemów mamy podobne zdanie. Jeżeli dobrze zrozumiałem wyżej wymieniony artykuł, to sugeruje on, że niewiele da się zrobić, a może i niepotrzeba, bo i tak kapitalizm w obecnej formie upadnie pod własnym ciężarem, a wszystko potem wróci do normy. Gdyby przyjąć, że tak się stanie to koszty gospodarcze, a w konsekwencji społeczne będą ogromne. Dlatego ja uważam, że można i trzeba skutecznie działać, aby zniwelować nadchodzące zagrożenia.
Rentowność, a rentowność
Biorąc pod uwagę dzisiejszy rozwój technik i wszystkie wskazane w artykule ograniczenia globalne można przezwyciężyć. Już dzisiaj produkuje się energię elektryczną w rentowny sposób z odnawialnych źródeł energii. Są też różne metody magazynowania energii elektrycznej i cieplnej, których działanie przynosi zyski. Jestem przekonany, że ludzkość opanuje w sposób rentowny produkcję energii z wykorzystaniem technologii syntezy jądrowej, ale czy zostanie ona na masową skalę wykorzystana, zależy od porównania z rentownością OZE.
Recykling materiałowy daje możliwość uniezależnienia się od kopalnych minerałów. Problem dzisiaj polega na tym, że niektóre technologie są nierentowne, ale można tę rentowność wywołać poprzez odpowiednie przepisy, na przykład zwiększając podatki za wydobycie niektórych minerałów. Także w rolnictwie powstają nowe technologie takie jak produkcja mięsa z komórek macierzystych czy produkcja warzyw w wysokich budynkach w centrach miast. Pierwsza z tych technologii umożliwia produkowanie prawdopodobnie bardziej zdrowego mięsa niż w tradycyjny sposób, bo unika stosowania nawozów sztucznych, środków ochrony roślin i antybiotyków, a druga skraca drogi transportu żywności i uniezależnia produkcję żywności od pogody. Na razie produkcja takiej żywności jest na granicy zyskowności. Dla osób, które ten rodzaj produkcji żywności uważają za szkodliwy, wyjaśniam, że od początku powstania rolnictwa na świecie, czyli 10-12 tysięcy lat temu, było ono zawsze związane z manipulacjami genetycznymi najpierw poprzez selekcje, krzyżówki, szczepienia a kończąc na bezpośrednich zmianach w DNA. Czyli jak mówi znany biolog, prof. Stefan Niesiołowsk,i manipulacja genetyczna nie jest niczym nadzwyczajnym i jest znana od tysięcy lat.
Mamy różnego rodzaju korporacje takie, które zajmują się produkcją jak Tesla, GSK (farmacja), Gazprom, czy Honda gdzie korporacje zajmują się produkcją i jej zarządzaniem, oraz takie, że korporacje są udziałowcami w wielu różnych spółkach gdzie są tylko inwestorami kapitałowymi. Korporacje różnią się także strukturą kapitału. Mamy takie, które mają wyraźnego właściciela jak Tesla czy FB i ci właściciele rządzą korporacjami bez względu, jakie funkcje w nich pełnią oraz są takie korporacje, gdzie rozproszenie kapitału jest tak duże, że nikt nie ma więcej niż 0,5 proc. akcji i tam rządzi zarząd, a właściciele mają tylko dwa prawa – mogą kupić i sprzedać akcje. W latach 70. XX wieku jako kilkunastoletni chłopiec oglądałem w telewizji polskiej popularny wykład z ekonomii Johna Kennetha Galbraitha, w którym dowodził, że spółki o dużej dyspersji kapitału niewiele się różnią od przedsiębiorstw państwowych szczególnie takich, które są zorganizowane w postaci spółek akcyjnych. To, co wyżej napisałem i osobiste doświadczenie zawodowe skłania mnie do przekonania, że efektywność w skali mikro zależy od wewnętrznych uwarunkowań spółki takich jak sposób zarządzania, wyposażenie kapitałowe, posiadane technologie oraz od innych niewymienionych czynników. Natomiast efektywność ogólnospołeczna zależy od uwarunkowań zewnętrznych tworzonych głównie przez przepisy państwowe. Moim zdaniem te twierdzenia mają duże znaczenie dla zbudowania otoczenia gospodarczego przedsiębiorstw skłaniających je do działania prospołecznego. Jestem też zwolennikiem dużego udziału sektora publicznego we wszelkiego rodzaju działalności gospodarczej. Utwierdza mnie w tym współczesny przykład Rosji, kiedy po agresji na Ukrainę wiele korporacji zachodnich wycofało się z tego kraju, sprzedając zostawiony majątek za bezcen, mając nadzieję, że załamie to gospodarkę Rosji. Nic takiego się nie stało, Rosja mając własny przemysł i swoich specjalistów szybko zagospodarowała pozostawiony majątek. Dlatego uważam, że posiadanie własnego przemysłu jest najlepszą ochroną przed szantażem korporacji. Bardziej szczegółowo nową organizację publicznego majątku opisałem w artykule „Społeczna własność środków produkcji” opublikowanym w Trybunie.
Przedział wolności
Biorąc pod uwagę klasyczną definicję gospodarki wolnorynkowej, można zauważyć, że ona nigdzie na świecie nie istnieje. Przepisy prawa pracy, ochrony środowiska naturalnego, bezpieczeństwa produktów, interwencjonizmu państwowego według Keyenesa czy prawa antymonopolowego skutecznie ograniczają istnienie gospodarek wolno rynkowych. Natomiast istnieją gospodarki rynkowe w przedziale od neoliberalnej do społecznej gospodarki rynkowej. Tadeusz Klementewicz w swoim artykule pisze, że przepisy antymonopolowe się nie sprawdziły, skoro w dalszym ciągu mamy oligopole. Tak, ale monopole i duopole zostały w znaczący sposób ograniczone. Ponadto mamy wiele przykładów, że przepisy antymonopolowe skutecznie zadziałały. Sąd najwyższy Stanów Zjednoczonych zadecydował o przymusowym podziale największej spółki naftowej na Świecie Standard Oil, która miała 90 proc. rynku amerykańskiego. Unia Europejska nałożyła wielomiliardowe kary na platformy internetowe za praktyki monopolowe, a polski nadzór finansowy nie pozwolił na zakup Banku Wielkopolskiego przez jeden bank, tylko dokonał jego podziału. Tak więc instrumenty do zapewnienia konkurencyjności i zwalczania praktyk monopolistycznych istnieją, trzeba tylko ich parametry dostosować do aktualnej sytuacji rynkowej i potrzeb społecznych.
Czy można uniezależnić się od rynków, inwestorów i właścicieli obligacji? Moim zdaniem można, tylko trzeba zlikwidować deficyty budżetowe i systematycznie zmniejszać zadłużenie przede wszystkim wobec wierzycieli instytucjonalnych. Nie jest to proste i szybkie, ale możliwe. Po pierwsze trzeba zracjonalizować wydatki socjalne i oprzeć wsparcie socjalne o kryterium dochodowe. Skasować ulgowe stawki VAT i z dodatkowych przychodów zrekompensować przyrost cen rodzinom i osobom tego potrzebującym.
Takich wydatków socjalnych nie uwzględniających kryterium dochodowego jest bardzo dużo. Po drugie przeprowadzić reformę podatkową polegającą na likwidacji CIT, a wprowadzenie podatku obrotowego. Znacznie utrudni to unikanie opodatkowania i transfer zysków. Po trzecie oparcie gospodarki o OZE i recykling materiałowy obniży to ceny prądu co już dzisiaj widać w cenach hurtowych energii elektrycznej. Biorąc pod uwagę zmniejszające się zasoby minerałów, nieuchronny jest wzrost ich cen. Dlatego recykling materiałowy ma kluczowe znaczenie dla gospodarki i jej efektywności. Po czwarte należy obniżyć wydatki na wojsko. Można to osiągnąć, budując armię europejską, co zapewni większe bezpieczeństwo przy niższych kosztach. Po piąte można także wykorzystać mechanizm konkurencji do obniżenia jednostkowych kosztów usług społecznych. Po szóste, jeżeli kwestia uniezależnienia się od wierzycieli jest tak kluczowa, to można skonstruować budżet w taki sposób, aby spłacenie wierzycieli nastąpiło szybko nawet kosztem innych wydatków.
Własność obywateli?
Bardzo poważnym problemem jest zblatowanie elit polityczno administracyjnych i gospodarczych. Moim zdaniem nie da się tego zjawiska całkowicie wykluczyć, ale można znacząco osłabić, wyjmując z obszaru zarządzania przez administrację trzech znaczących dziedzin i ich demokratyzację. Skoro majątek narodowy jest własnością wszystkich obywateli, to niepotrzebne jest pośrednictwo państwa. Można stworzyć fundusz, który będzie własnością wszystkich żyjących obywateli i oni w procedurze demokratycznej wybieraliby jego władze, a także bezpośrednio uczestniczyli w podziale dywidendy. Podobna sytuacja zachodzi w przypadku ZUS i NFZ. Obie instytucje działają w oparciu o składki ubezpieczonych. Więc jest naturalne moim zdaniem, że to składkowicze powinni decydować o władzach i polityce tych instytucji, a nie premier, który jest w dodatku jeszcze w konflikcie interesów, co uniemożliwia reformę ZUS. Te rozwiązania nie tylko obniżają poziom zblatowania elit, ale także demokratyzują system i upodmiotowiają obywateli.
Oczywiście nie ma równości obywateli naszego kraju we wszystkim, ale są obszary, gdzie ta równość istnieje i tak przykładowo każdy obywatel w wyborach ma równy głos, ma równy dostęp do publicznego szkolnictwa, ma równy dostęp do publicznego systemu ochrony zdrowia i innych jeszcze dziedzinach. Istnieje też duży obszar, gdzie występują znaczące nierówności. Pomijając nierówności wynikające z cech osobowych, dwie są najistotniejsze: status materialny i pełniona funkcja społeczna. Świat dzisiaj dysponuje narzędziem do niwelowania niektórych nierówności. Jest to redystrybucyjna funkcja budżetu, dla której podatki są stroną dochodową a polityka socjalna rozchodową.
Chodzi tylko o zakres redystrybucji i stosowane w nim rozwiązania. Moim zdaniem dobrym sposobem na poprawienie sytuacji pracownika jest stworzenie alternatywnego rynku pracy finansowanego przez państwo, na którym każdy znajdzie pracę, jeżeli tylko będzie chciał. Stworzenie alternatywy wobec istniejącego rynku pracy będzie wzmacniało pozycję pracownika. Oznacza to też całkowitą przebudowę pomocy socjalnej, na przykład znikną zasiłki dla bezrobotnych.
Myślę, że konkurencja jest językiem, który kapitalista najlepiej rozumie. Żeby wprowadzać różne zmiany, trzeba pozyskać szerokie poparcie społeczne. Nie da jego uzyskać, proponując takie i czy inne 500+, nieoprocentowane kredyty mieszkaniowe czy leki za 5 zł. Wracając do meritum, trudno będzie ratować naszą planetę bez połączenia zmian techniczno – technologicznych bez ich połączenia z przebudową społeczno – polityczną.