8 listopada 2024

loader

Kafka na wygnaniu

W Teatrze Nowym w Warszawie odbyła się właśnie premiera „Procesu” według powieści Franza Kafki, w reżyserii Krystiana Lupy. A wszystko zaczęło się od momentu, gdy minister kultury Piotr Gliński zaatakował – za „nieobyczajność” – jedno z przedstawień w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Potem już nastąpiła lawina zdarzeń.

Ze swoim „Procesem” Lupa musiał wyemigrować z Wrocławia do Warszawy, wygnany przez pisowskiego namiestnika, Cezarego Morawskiego, który na stanowisku dyrektora sceny zastąpił Krzysztofa Mieszkowskiego.
Nawiasem mówiąc, Morawski odrzucony przez zespół, najpierw, po ciężkich awanturach, został po pewnym czasie odwołany, ale powrócił jak bumerang i dalej w najlepsze robi teatr, który przynajmniej nie kole w oczy pisowskiej władzy, a może nawet idzie dalej – po linii jej upodobań i celów. Nie jest mu łatwo, bo znacząca część zespołu, nie mogąc znieść opresji ze strony Morawskiego, za Mieszkowskim i Lupą wyniosła się do Warszawy. Prawdę mówiąc, teatr pod Morawskim jest w stanie rozpadu. To tyle, co do faktów „leżących u podstaw”.
A teraz o tym wygnanym Kafce i jego „Procesie”, który w obliczu tego, co od dwóch lat dzieje się w Polsce, stał się pisarzem, wypisz wymaluj, jak w PRL, „aluzyjnym” politycznie. I tak też, jako wydarzenie nie tylko teatralne, ale także polityczne, oczekiwana była inscenizacja Lupy. Nie o samym spektaklu będzie jednak mowa, lecz o jego politycznych kontekstach.

Świat grozy, krypta i upiorne obrzędy

Na początek oddaję należne pierwszeństwo znawcy twórczości Franza Kafki, Romanowi Karstowi, który w swoim studium „Drogi samotności. Rzecz o Franzu Kafce” pisał tak: „Pierwsze spotkanie z Kafką budzi uczucie grozy. Wydaje się, że wstępujemy do mrocznej krypty, gdzie odprawiają się upiorne obrzędy. (…) Przenosimy się, zdawałoby się, z realnego świata w sferę urojenia, w kraj tysiąca zagadek. (…) W ciszy, którą autor otacza swoje postacie, rozlega się wołanie człowieka udręczonego samotnością. Z pustkowia wybiega droga do ludzi. Nierealne obrazy poczynają krążyć wokół rzeczywistości. Z dziwacznych wizji wyłaniają się klarowne tezy, tak bezwzględnie konsekwentne i bezkompromisowe, że graniczące z obsesją. (…) Twórczość Kafki (…) zadała kłam ludzkim wyobrażeniom o prawdzie i wolności”.

Pisowski nacjolrealizm jak socrealizm?

Wróćmy do bieżących odniesień. Kafka po raz kolejny, po wieloletniej przerwie, padł ofiarą polityki. Znak czasu. Przesadzam z analogią do czasów PRL i ówczesnych cenzorskich praktyk? Radykalnie uogólniające parabole Kafki miałyby przeszkadzać także PiS? Niemożliwe? Nie te czasy? Przecież jednak wcale nie jest takie oczywiste, że to przesada. Przecież rzeczony Gliński swego czasu oburzał się na to, że ideowo słuszny film o niejakim „Roju” nie znalazł się na liście tytułów konkursowych filmowego festiwalu w Gdyni. Ręczne sterowanie podległą mu dziedziną ma on najwyraźniej we krwi. Władza PiS ma to we krwi. Wizja kultury w wydaniu PiS zakłada, że nie ma być ona wielobarwnym, wielogłosowym, sceptycznym i krytycznym dialogiem, zarówno w przestrzeni treści jak i estetyki, formy, lecz jedynie służebnym narzędziem, nośnikiem wartości, którym hołduje formacja rządząca. Mają to być wartości bezkrytycznie afirmujące naród polski i jego historię, podczas gdy krytyka jej ciemnych kart ma być zagrożona kodeksem karnym. Władza, którą dziś postrzegamy być może jedynie jako tylko skłonną do autorytaryzmu, jutro, przy braku wystarczającego oporu może szybko pogalopować w stronę zupełnie klasycznego totalizmu. Bo przecież każda władza demoralizuje, a władza absolutna demoralizuje absolutnie. A PiS zmierza, zgodnie z logiką odwiecznych, klasycznych mechanizmów politycznych, do władzy absolutnej. Przesada? A kto w Sowietach, w okresie NEP w początkach władzy radzieckiej przewidywał czas Wielkiej Czystki i Terroru lat 1937-1938? Kto przewidział, że Hitler, który jeszcze w 1934 roku nosił cylinder i frak, jak spokojny mieszczanin, już wkrótce przywdzieje paramilitarny mundur dyktatora z pasem-koalicyjką?

Niepokojące podobieństwa

Cenzura PRL odrzucała Kafkę jako twórcę „czarnej literatury głoszącej rozpacz i bezsiłę człowieka”, „literatury negacji”. W jej odbiorze utwory Kafki „oczerniały socjalizm i idealizowały jego wrogów”, choć zmarły w 1924 roku pisarz dalibóg nie mógł przewidzieć socjalistycznej PRL. Ten fakt jednak nie przeszkadzał w formułowaniu podobnej oceny. Dlaczego jakiekolwiek obiekcje miałyby przeszkadzać władzy PiS? Dziś nie ma ona – przynajmniej na razie – całościowego monopolu na całym obszarze kultury polskiej, ale dlaczego z tego obszaru, na którym taki monopol już ma, nie miałaby czerpać pełnymi garściami, eliminując „nurt negacji”, a zamiast Kafki i jemu podobnych wystawiać spektakle o „wyklętych”? Skoro dysponuje się narzędziami niezbędnymi do pognębienia wroga, dlaczego z nich nie skorzystać? Przecież wróg, gdyby w przyszłości odwojował kraj, będzie w rewanżu bezlitosny. A więc szalejmy, póki czas po temu. Dlaczego zatem nie proklamować, wzorem dawnego socrealizmu, pisowskiego nacjorealizmu?

Muzeum Plus na IV-lecie rządów PiS

Właśnie w tej chwili, pisząc ten tekst, słucham w TVPiS przemowy ministra Glińskiego i przeżywam coś w rodzaju deja vu (uczucia, że już kiedyś, bardzo dawno, coś podobnego słyszałem) i dochodzę do wniosku, że rzeczywistość przerasta najbardziej upiorne przewidywania. Minister – w końcu kultury – odczytuje właśnie listę planów swojego resortu do końca obecnej kadencji. Zapowiada utworzenie całego pakietu muzeów, które z kulturą wiele wspólnego nie mają, za to w pełni wpisują się w propagandowe cele polityki historycznej PiS. Mają to być m.in. muzea w hołdzie martyrologii narodu polskiego, n.p. muzeum ku czci zesłańców syberyjskich w Białymstoku, rozmaite muzea odnoszące się do II wojny światowej, w tym muzeum Westerplatte, ale także muzea dawnej chwały, jak muzeum Kresów Wschodnich w Lublinie. Sama wojna, sama walka i chwała narodu polskiego. Muzeum w każdym powiecie. Nawet Bogu ducha winne Muzeum Techniki zostanie obdarzone przymiotnikiem „Narodowe”. Brzmi to wszystko upiornie nie dlatego, że tematyka zapowiadanych przez Glińskiego muzeów nie jest warta upamiętnienia, ale dlatego, że nie jest to wizja szefa resoru kultury, ale Wizja Wielkiej Propagandy i Prania Mózgów w Duchu Nacjonalistycznym. To nie jest program ministra kultury w wolnym i demokratycznym kraju. To kolorytem ideologicznym przypomina raczej plany ministrów propagandy III Rzeszy, faszystowskiej Italii i żdanowowską wizję kultury w stalinowskim ZSRR. Bo jeszcze tylko jeden-dwa kroki i od wyłącznej afirmacji narodowej kultury muzealnej władza PiS przejdzie do potępienia, jak to już kiedyś było, „kultury zdegenerowanej” i jej twórców.

Ciemności i ciemniacy

I gdzie w tej sytuacji jest miejsce dla Kafki i jego „Procesu” z jego grozą i pesymizmem? W kraju, w którym Piotr S., który dokonał samospalenia się pod Pałacem Kultury jakoś dziwnie w swej rozpaczy i samotności przypomina Józefa K. z „Procesu”? „Ciemno wszędzie, głucho wszędzie” – tymi słowami brzmi w „Dziadach” Adam Mickiewicz, kolejny twórca, którego mocno przez lata zapomniana i odbierana jako bardzo już staromodna, piękna ale anachroniczna poezja, znów nabiera niepokojącej aktualności. W każdym razie nabrało dziś nowego, żywego sensu słynne zdanie wypowiedziane w 1968 roku przez Stefana Kisielewskiego: „Sprawa dostała się w ręce ciemniaków wyposażonych w absolutną, monopolistyczną władzę”.

trybuna.info

Poprzedni

Kubot i Melo nie dali rady w finale

Następny

Nowa jakość, nowe możliwości