Radość i zaskoczenie, a u niektórych może nawet niesmak. Tak zapewne reaguje polska podzielona opinia publiczna. Ja (to oczywiste) wraz z Czytelnikami Trybuny jesteśmy, mam nadzieję, w tej pierwszej grupie. Szczęśliwych i dumnych. W tej drugiej, znacznie mniejszej, na czołowym miejscu jest wciąż urzędujący jeszcze minister kultury i dziedzictwa… nie pomogą napisane, z przymusu i bez przekonania życzenia.
Olga Tokarczuk dobrze rozpoczęła. Po pierwsze jest absolwentką liceum im. Cypriana Kamila Norwida, a to zobowiązuje. Po drugie za debiutancką powieść „Podróż ludzi Księgi” otrzymała swą pierwszą nagrodę w konkursie literackim Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek w 1994 roku. A potem nagrody i wyróżnienia zaczęły się sypać, nie ma miejsca na wymienienie wszystkich. Z najważniejszych to Nagroda Kościelskich, Paszport Polityki, dwa razy (w ślad za Wiesławem Myśliwskim) Nagroda Nike, równocześnie pisarka pięciokrotnie wyróżniona została tą Nagrodą przez czytelników. Ostatnio zdobyła nagrodę The Man Booker International Prize 2018. A w tym roku miałem honor wraz z prezesem ZAiKS prof. Januszem Foglerem wręczać Jej Nagrodę sezonu wydawniczo-księgarskiego Ikar podczas Warszawskich Targów Książki. Nota bene to Olga Tokarczuk właśnie w maju 2019 wygłosiła w imieniu twórców formułę „Warszawskie Targi Książki ogłaszam za otwarte”, odeszliśmy bowiem, już kilka lat temu, od tego, by w roli tej występowali politycy.
W roku 2017 Gościem Honorowym Warszawskich Targów Książki były Niemcy, czyli pisarze i wydawcy z tego kraju. Pierwszego dnia Targów spotkałem „na mieście” ministra Glińskiego. Zapytałem, czy odwiedzi nas. Odpowiedź była krótka i konkretna – proszę pana, ja mam tyle obowiązków… tu nastąpiło machnięcie ręką jakby odganiał się od natrętnego owada. No cóż, tych obowiązków biedny minister ma wciąż tyle, że, jak oświadczył kilka dni temu, nie dokończył żadnej książki Olgi Tokarczuk. Co prawda nie tłumaczył się tym razem zajęciami, ale szczerze, jak przystało na członka partii, która zawsze mówi prawdę, przyznał, że próbował lecz żadnej z książek nie dokończył… Teraz, już po ogłoszeniu decyzji Komitetu Noblowskiego, obiecał powrócić do niedokończonych lektur. Ot, kolejna korzyść z polskiej Noblistki. Gdybyśmy jeszcze dostali Nobla na przykład w dziedzinie medycyny, to może minister zdrowia zainteresowałby się losem polskich pacjentów na oddziałach ratunkowych, czy cenami leków…
Wracając do naszej Laureatki, to już ponad rok temu, przed nagrodą Bookera, została zawiadomiona o przyznaniu Jej przez Radę Stowarzyszenia Kuźnica Nagrody Kowadło. Wciąż jest kłopot z ustaleniem terminu wręczenia. Może przed wylotem do Sztokholmu?
Pani Oldze, my wszyscy, zrzeszeni w klubie czytających książki do końca, składamy gratulacje bez wahania i bez dodatkowych deklaracji. A może przyjmie Pani godność Honorowej Prezeski naszego klubu?