Taki obrazek: poseł PO Sławomir Nitras kajający się przed jakimś wzmożonym „silnym razem” z Twittera pieklącym się, że zaproszono na Campus Polska tzw. „symetrystów” w rodzaju Grzegorza Sroczyńskiego czy Jana Wróbla.
Oczywiście, fanatycy nie uznają żadnych najmniejszych odstępstw od „normy”, którą sobie sami w głowach ustalili. Nic nowego. Tego rodzaju wzmożenia i histerie odbywają się cyklicznie w rozmaitych internetowych bańkach i akurat w tym względzie „silni razem” nie są wcale wyjątkiem.
Tak więc ten szczególny przypadek jest przejawem szerszego zjawiska związanego ze specyficznym zniekształceniem poznawczym.
Ludziom, w tym politykom, wydaje się, że jeśli czegoś jest dużo w internecie, to odzwierciedla to poglądy jakiejś większości. Jeśli pod jakimś tekstem mamy wysyp hejterskich komentarzy, to wygląda to pozornie na „głos ludu”. Politycy, którzy generalnie są oportunistami, boją się tego rodzaju emocji ze strony osób, które uważają za zaplecze wyborcze swojej formacji. Wydaje im się, że spadną ze stołka, jeśli zapadnie taki wyrok „tłumów” z Twittera.
Tymczasem to jest złudzenie. Jeden gość z nadmiarem wolnego czasu potrafi zaspamować sekcję komentarzy tak, że wydaje się to być częścią jakiejś wielkiej fali oburzenia. A jako że jesteśmy bardziej wrażliwi na krytykę niż pochwały to mamy tutaj wspaniałe pole do manipulacji emocjami. Co wykorzystują nie tylko faktycznie „wzmożeni ideologicznie”, ale rozmaici trolle, a czasem opłacani pracownicy mający na celu wywołać tego rodzaju efekt.
Poważni ludzie jednak powinni kierować się własnym osądem i krytyką ze strony osób o których wiedzą, że istnieją realnie i posiadają fachową wiedzę w danym temacie. Na pewno nie należy szczególnie przejmować się wyrokami jakichś wirtualnych bytów.
Sam sobie czasem muszę o tym przypominać, kiedy mi tu rozmaici „króle internetów” próbowali robić „najazd na sekcję komentarzy” razem ze swoimi fanbojami. Wówczas łatwo stracić z oczu setki lajków i komentarzy wspierających dane działanie czy pogląd i skupić się nadmiernie na toksycznych erupcjach czyichś emocji.
Tymczasem niektórzy politycy powinni odpocząć od Twittera, bo im zaczyna to zaburzać percepcję, co ma potem wpływ na poziom głupstw, które potem opowiadają, czy robią. Media społecznościowe to bardzo specyficzna forma komunikowania. Raz że same algorytmy promują emocje, a nie poważne tematy czy dyskusje, dwa wielu sensownych osób tutaj w ogóle nie ma, a inne nie zabierają głosu w dyskusjach, bo boją się rozmaitych „wzmożonych”, którzy będą ich ustawiać do pionu.
Dlatego dbam w swoich „soszalach” o spokój w komentarzach, na ile to możliwe. Osoby, które lubią sobie „porządzić” i kogucić, są wypraszane, żeby zostawić trochę przestrzeni dla innych osób, które zazwyczaj milczą.
I na pewno nie przejmuję się opiniami jakichś przypadkowych kolesi z internetów.
wolnelewo.pl