W tym roku obchody święta Kupały rozpoczęły się w Polsce wcześniej. Zainaugurował je pod koniec maja prezydent Andrzej Duda, który na zjeździe Solidarności zatroszczył się o penisa politycznego oponenta Donalda Tuska. Chwalebne to, ale mam taką propozycję: niechże Pan Prezydent następnym razem posiłkuje się przykładem Rocco Sifferdiego. Podobieństwo dostrzegam, a nie będę się musiała dręczyć pytaniem: czy pan Tusk wszędzie jest rudy?
Obecna święta, a zarazem nieświetna prezydentura wzbogaciła się o kolejny atrybut. Dotąd miała tylko długopis, teraz ma i cewnik. Proszę nie pomylić jednego z drugim. Byłby to fatalny błąd. Nawet „charakterny” z ZK, cewnikując się długopisem marki bic, dokonuje jasnego rozróżnienia tych przedmiotów i wie, do czego aktualnie dąży – do więziennego szpitala. Fatalnym błędem byłoby również zapominanie, że prezydent Duda jest członkiem PiS-u.
Będąc kruchą kobietą – puchem marnym rzekłabym – nie chcę pana prezydenta rozczarowywać nabytą w trakcie życia i pożycia brutalnością. Dlatego też przyglądam się naszej nowej „auguście” i szukam inspiracji. Z okazji Międzynarodowego Dnia Dziecka Pierwsza Dama spotkała się z rebionkami. „Jako dziecko uwielbiałam czytać bajki i baśnie, to piękna sprawa, w dodatku rozbudza wyobraźnię – zapewniała Małżonka Prezydenta”, donosi oficjalny portal prezydent.pl. Powiedziałabym, że rozbudzona wyobraźnia gra pierwszorzędną rolę w życiu Polek, a w życiu „pierwszej pośród równych” to już na pewno.
Tymczasem na baśniowym jublu pozwolono najmłodszym zobaczyć desusy prezydentowej. Przypomina mi się psotny fotos z serialu HBO „Wielka”, na którym pod spódnicą Elle Fanning, czyli Katarzyny Aleksiejewny gości jej filmowy mąż Nicholas Hoult – car Piotr. O rzeczywistym Piotrze pewna kobieta zapisała: „Stroił miny, zachowywał się jak kabotyn i przedrzeźniał starsze damy dworu”. Auć!
Na pewno kronikarka była nieobiektywna, wszakże była również siostrą kochanki cara. Wiadomo: babska zemsta na Bogu ducha winnym facecie. Z drugiej strony jak przekonuje wiele współczesnych przykładów władza oddana w ręce nieodpowiedniego mężczyzny czyni z niego kabotyna.
Kabotyn… Bawidamek… Słowa ze strychu… Zakurzone. Nie zdążyłam się jeszcze otrząsnąć po występach Pana Prezydenta RP i Pani Prezydentowej RP, kiedy swoje odpalił Pan Prezydent stolicy RP. „Ja jestem osobą dosyć nietuzinkową i czasem język kompletnie nie przystoi. Taka jest też cena pójścia do programu, w którym chce się pokazać trochę inną twarz” – oznajmił Trzaskowski post factum. Gdyby chodziło tu o twarz, to nie było by problemu. Sęk w tym, że chodziło o dupę, czyli rzyć. Jedną. Męską. W sugerowanym ujęciu dynamicznym. Mój kolega stwierdził kiedyś, że Trzaskowskiego nie wybiorą na prezydenta RP, bo za przystojny. Nie uważam, żeby uroda definiowała polityka. Za to ruchy frykcyjne już mogą. Tym bardziej, jeśli przypominały ruchy króliczka na bateriach duracell. Bo ni mniej ni więcej to nam u Wojewódzkiego oznajmił Trzaskowski. Że był… króliczkiem.
Zawsze uważałam, że z seksistowskimi zagrywkami mężczyzn należy zagrywać również po seksistowsku. Similia similibus curantur. Niewinność pozostawmy prawnuczkom. Nie ma co odrzucać kart, bo są znaczone ejakulatem. Innych dla nas nie będzie. Gramy i znaczymy po swojemu. I obyśmy miały z tego trochę radości. Zatrważa mnie ilość kobiet, które na słowo „polityka” wzdrygają się jeszcze bardziej niż na słowo „sperma”. Dziewczynki jesteśmy dorosłe! A chłopcy sami się obronią – prawdopodobnie. Nie musimy ich chować pod spódnicami, chyba, że mamy niemoralne intencje – wtedy nie bronię. Kibicuję!
Marsz Długich Spódnic, który rozpoczął się w obronie „dupiarza” Trzaskowskiego, no, to było coś… Szacun! Hipotetycznie – gdybyśmy byli świadkami podobnych młodzieńczych wspominek dajmy na to – entliczek, pętliczek, bęc – Jana Kanthaka z Solidarnej Polski, to przystojny, a prawicowy młodzian, niewątpliwie już byłby przegnany przez żeńskie hufce do ojca w RPA! Bez możliwości powrotu, chyba, że się jak Orygenes wykastruje.
Sonda uliczna, prowadzona poza Woronicza, wykazałaby, że polska polityka obecnie jest do dupy, dlatego w ogóle mnie nie dziwi, że oscyluje wokół źródła… Na „beauty pass” bym nie liczyła i dobrze. Nie retuszujmy rzeczywistości, bo nas ostatecznie wygumkuje. Gorzej – drogie koleżanki – mizoginistyczne króliczki nas zarejestrują.