6 listopada 2024

loader

Łatwo się krzyczy Konstytucja

fot. kod

Tegoroczna, 16 rocznica uchwalenia Konstytucji, przemknęła prawie niezauważona. Przykryta marszami z pochodniami i obrazami, przysłonięta stosem kremówek. Na przyszłość polecam organizację bicia rekordu Guinnesa w pieczeniu największej kremówki. A na koniec koncert barki na harfie. W sumie impreza w stylu braci Marx (oglądałbym).

Polacy nie mają szczęścia do konstytucji ale też konstytucje nie mają szczęścia do Polaków. Ta pierwsza , którą się chwalimy, została wprowadzona w zasadzie bezprawnie ale też nie obowiązywała ani jednego dnia. Więc cóż z tego , że była pierwsza. Następną, konstytucję Księstwa Warszawskiego dał na Bonaparte, zaraz po przykładzie. Potem była konstytucja Kongresówki (Królestwa Polskiego) nadana (oktrojowana) przez Króla i Cara ale pisana Adam Jerzego Czartoryskiego i uznawana za najbardziej liberalną w ówczesnej Europie. Nie specjalnie była przestrzegana przez Króla i Cara i ostatecznie zakończyła żywot wraz z upadkiem Powstania Listopadowego.

Po mieliśmy dłuższą przerwę w konstytucjach aż do 1921 roku , w którym uchwalono Konstytucję, zwaną później Marcową. Teoretycznie działa 4 lata. Praktycznie prawie wcale. Bo najpierw przyszła wojna a potem Naczelnik Piłsudski. Tamta Konstytucja, być może wyprzedała swój czas, była zbyt demokratyczna, zbyt socjalna, zbyt nowoczesna. Następna napisana dla Naczelnika, już taka nie była. Dziś pasowałaby jak ulał Prezesowi, gdyby tylko dałoby się go wcisnąć w mundur Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych. Lub choćby jakiś dopasowany garnitur.

Polskie konstytucje były dziełem masonów, jakobinów, socjalistów, komunistów i postkomunistów. Przynajmniej te sensowne, pozytywne. Co prawda nie miały szczęścia, powszechnego poparcia ani chęci przestrzegania. O ironio, jedyna która została przyjęta w referendum ignorowana jest od następnego dnia po jej przyjęciu. Niestety, nasza Konstytucja uchwalona 2 kwietnia 1997 roku nie była nigdy przestrzegana, choć wcześniej nie było to aż takie ostentacyjne i bezczelne.

Przyzwyczajono społeczeństwo, że prawo nie musi być przestrzegane a ono samo z siebie, tendencji do jego przestrzegania nigdy nie przejawiało. Dziś zamiast świętowania może warto się zastanowić co można w systemie konstytucyjnym poprawić.

Na początek można zrezygnować z Senatu. To bękart okrągłego stołu niepotrzebny w realiach naszego kraju. W zamian niejako można nieco powiększyć skład Sejmu ale nie powyżej 500 +. A w zasadzie 500. To poprawiłoby jego reprezentatywność pod warunkiem zwiększenia okręgów wyborczych i elimaiację najmniejszych z nich.

Skoro mamy system kanclerski wzorowany na niemieckim, z silną pozycją premiera, to warto zredukować uprawnienia prezydenta, zrezygnować z powszechnych wyborów i ograniczyć możliwość sprawowania tej funkcji do tylko jednej kadencji. Unikniemy wtedy ryzyka pojawienia się produktów dudopodobnych a nawet jeśli trafiłby się taki znowu, to możliwości narobienia szkód bardzo by się zmniejszyły.

No i najbardziej delikatna kwestia Trybunał Konstytucyjny. Warto wrócić zasady obowiązującej w „małej konstytucji” (1992) w której wyroki Trybunału Konstytucyjnego mogły być odrzucane przez Sejm, kwalifikowaną większością konstytucyjną. To na parlamencie spoczywała by wtedy całkowita odpowiedzialność za stanowienie i interpretację prawa. Należy też pamiętać, że obecnie mamy nieco inna sytuacje niż w 1997 roku. Dziś obywatele mogą odwołać się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Oba te sądy najwyższe wydają się być znacznie bliżej teraźniejszości i sprawiedliwości niż wszystkie składy sędziowskie polskiego Trybunału po roku 1989.

Alleluja i do przodu, obywatele.

Adam Jaśkow

Poprzedni

Kolejny dodatek do ceny auta

Następny

Wieś o betonozie