8 listopada 2024

loader

Nieodparty urok PRL

Janusz Rolicki wydał w krótkim odstępie czasu kolejną powieść polityczną. Poprzednia ukazała się w roku 2016. „Diabelski urok” był właściwie kryminałem z polityką w tle. Tematyka nowego tytułu, „Nieznośnego uroku PRL” jest już wyłącznie polityczna.

Rolicki (ur. 1938 w Wilnie), dziennikarz, reporter, publicysta szeregu tytułów, głównie lewicowych, m.in. „Kultury”, „Poliyki” czy „Trybuny” (przez kilka lat jej redaktor naczelny), w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych także działacz polityczny na niwie telewizji, zasłużony szef i animator niedoścignionego już później rozkwitu publicystyki kulturalnej w tym medium, m.in. popularnego programu „Sam na sam z …”, ma na koncie duży dorobek pisarski o charakterze głównie publicystycznym, m.in. dwa wywiady rzeki z Edwardem Gierkiem oraz jego biografię, wywiad-rzekę ze Zbigniewem Bujakiem „Przepraszam za „Solidarność”, wywiad rzekę z nim samym – „Wańka-wstańka” przeprowadzony przez Krzysztofa Pilawskiego, sagę rodzinną „Wyklęte pokolenie”. W 2016 roku Rolicki powrócił do powieści politycznej, w którym to gatunku debiutował w 1981 roku pod nazwiskiem Andrzej Łaniewski powieścią „Dygnitarz”, a kilka lat później (1984) napisał zatrzymaną przez cenzurę powieść „Prezenter”, opublikowaną w końcu w 1990 roku.

Tradycja powieści politycznej: od „Faraona” do Edwarda Gierka

Mieszanka tych dwóch rodzajów prozy, sensacyjno-kryminalnej i politycznej bardzo dobrze wpływa na smak owoców, jakie rodzą się z ich połączenia. Już Bolesław Prus zastosował tę mieszankę w swojej wielkiej powieści politycznej „Faraon”, dodając motywy sensacyjne, tajemnicze, nawet kryminalne do mistrzowskiej analizy uniwersalnych mechanizmów władzy na przykładzie starożytnego Egiptu czasów fikcyjnego Ramzesa XIII. Elementy, a co najmniej akcenty sensacyjne są obecne w takich powieściach politycznych jak „Płomienie” Stanisława Brzozowskiego, „Przedwiośnie” Stefana Żeromskiego, „Generał Barcz” Juliusza Kadena-Bandrowskiego, „Nienasycenie” Witkacego, „Nurt” Wacława Berenta, „Zdobycie władzy” Czesława Miłosza, „Czerwone tarcze” Jarosława Iwaszkiewicza, „Boski Juliusz” i „Nazo poeta” Jacka Bocheńskiego, „Labirynt” Hanny Malewskiej, cykle powieści politycznych Teodora Parnickiego i Władysława Lecha Terleckiego, „Wariacje pocztowe” Kazimierza Brandysa, „Obłęd” Jerzego Krzysztonia, „Msza za miasto Arras” Andrzeja Szczypiorskiego, „Sprzysiężenie”, „Śledztwo” i kilka innych powieści politycznych Stefana Kisielewskiego, „Cyrograf” Andrzeja Brauna, „Dolina nicości” Bronisława Wildsteina, „Ulica Świętokrzyska” czy „Pole niczyje” Zbigniewa Safjana, gdzie zagadka politycznego mordu jest punktem wyjściowym i osią powieści o schyłku obozu sanacyjnego. Gdzie tkwią źródła tego wzajemnego przyciągania się sensacyjności z politycznością? Być może czysta polityka bez przyprawy sensacji jest nazbyt nudna w opisie? A może jest odwrotnie? Może mechanizmy polityki są nieodłączne od tego, co nazywamy sensacją?

Kłopot z powieścią polityczną

Z gatunkiem powieści politycznej jest dziś jeszcze jeden istotny kłopot. Wspomniane wyżej klasyczne i wybitne przykłady tego gatunku mają starą metrykę, sięgającą nawet początku wieku XX. Wtedy polityka toczyła się w innym tempie, była w większym niż dziś stopniu dyscypliną intelektualną, mocniej była ujęta w ramy stałych reguł i konwencji. Jak jednak pisać powieść polityczną dziś, gdy życie polityczne w dobie wszechobecności nowych mediów, transmitowane non-stop przez telewizje i internet toczy się z szybkością karabinu maszynowego, a tygodniki polityczne sprzed kilku tygodni mają tylko wartość archiwalną? Rolicki akurat nie miał tego problemu, bo akcja jego powieści politycznych rozgrywa się jeszcze w tej staromodnej epoce, bo w połowie lat 70-tych, ale ktoś, kto by chciał pokazać w prozie literackiej politykę dzisiejsza naprawdę miałby problem nawet ze znalezieniem odpowiedniej formuły.

Towarzysz Ostryga na cenzurowanym

O ile akcja „Diabelskiego uroku” rozgrywała się w okresie „schyłkowego Gomułki”, o tyle „Nieznośny urok PRL” czerpie swój fabularny żywot z czasów Edwarda Gierka. Edytor tak przestawia temat powieści: „Akcja „Nieznośnego roku PRL” Janusza Rolickiego – sensacyjnego „spowiednika” towarzysza Edwarda – rozgrywa się na szczytach władzy w gierkowskiej Polsce latem 1976 roku. Na kartach powieści czytelnicy napotykają zarówno Gierka i Breżniewa, jak i ich licznych akolitów. Czas jest gorący, tuż po zamieszkach w Radomiu, Ursusie i Płocku. Toczy się zacięta walka tajnych służb z partią o dominację w Polsce. Przeciwko partyjnemu aparatowi służby zamierzają wykorzystać skandaliczny romans człowieka ze ścisłego grona „wodza narodu” z młodszą o prawie czterdzieści lat, piękną i naiwną dziennikarką. Jak na te zdarzenia zareaguje Wielki Brat od lat kontrolujący życie w Polsce? Kto kogo trzyma w szachu? Czy istnieją granice nietykalności? Książka Rolickiego, jednego z najlepszych znawców epoki PRL, przynosi zaskakujące odpowiedzi. Było inaczej niż wtedy sądziliśmy”.
„Nieznośny urok”, to realistyczny, acz podany w lekkim obłoku ironii, portret grupy rządzącej, imperatywów i uwarunkowań kierujących jej postępowaniem, mechanizmów i obyczajów dygnitarskich oraz całego entourage’u charakterystycznego dla ludzi „Białego Domu” czyli ówczesnego gmachu Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (mam nadzieję, że znów jakiś wariat, albo kupa wariatów nie wpadnie na myśl by zburzyć ten niegdysiejszy przybytek, centrum władzy szatańskiej komuny). „Nieznośny urok…” jest polityczną powieścią z kluczem, to znaczy rzeczywiste postacie ówczesnego obozu władzy i z otaczającego je kręgu satelitów ukryte są pod nazwiskami-kryptonimami, choć akurat Edward Gierek, Piotr Jaroszewicz, Leonid Breżniew występują wprost, bez osłony, jako postacie powieści, które działają i dialogują. Jednak już pod mianem Marka Ostrygi, kluczowej postaci powieści, sekretarza KC i wicepremiera rządu PRL kryje się autentyczny, znaczący działacz polityczny tamtego okresu. Który? Wiem, ale tego nie zdradzę za żadne skarby, żeby nie odbierać czytelnikom przyjemności z rozwiązywania detektywistycznej szarady. Podobnie inne postacie powieści, jak np. Mirosława Mędrzycka, mają swoje historyczne desygnaty. Obok walorów literackich powieść Rolickiego ma jeszcze jeden walor: jest osadzona w osobistych obserwacjach i doświadczeniach autora. Gdy Rolicki pisze o gmachu KC i jego lokatorach, to czytelnik może być pewny, że autor zna to z autopsji, że oddaje, niekoniecznie w każdym calu literalnie, generalnie prawdziwy obraz tamtego miejsca i tamtych czasów, że nie jest „małym Kaziem” piszącym o swoich wyobrażeniach. Ta niejako dokumentalna autentyczność świadka i uczestnika połączona z talentem narracyjnym i kapitalnym zmysłem obserwacji oraz wyczuciem klimatu, tworzą walory i smak tej znakomitej, zajmującej prozy, cennie wzbogacającej listę najlepszych dokonań polskiej powieści politycznej.

Janusz Rolicki – „Nieznośny urok PRL”, wyd. Zysk i s-ka, Warszawa 2017, str. 353.

trybuna.info

Poprzedni

W Engelbergu skakał jak u siebie

Następny

Faszyści są wśród nas