13 listopada 2024

loader

Niespodziewana aktualność Wacława Berenta

Niedawno obszernie przedstawiłem na tych łamach studium o „Oziminie” Wacława Berenta (1873-1940), autorstwa wnikliwej egzegetki jego twórczości, dr Iwony E. Rusek. Tym razem sięgam po inne jej berentowskie studium, poświęcone wcześniejszej prozie Berenta, czyli „Fachowcowi” (1895).

W porównaniu z monumentalną niemal problematyką intelektualną i skalą artystyczną późniejszej o kilkanaście lat „Oziminy” (1911), „Fachowiec” wydaje się powieścią chudą i postną. Ujął w niej Berent problematykę dość partykularną nawet jak na epokę wydania, a dziś już radykalnie zaprzeszłą, archaiczną i zdezaktualizowaną (w przeciwieństwie do ciągle w wielu warstwach znaczeniowych aktualnej „Oziminy”), czyli kwestię oddziaływania idei pozytywistycznych na młodą inteligencję, kwestię rangi społecznej pracy fizycznej i złudzeń wiązanych z kulturową rolą rodzącej się klasy robotniczej. Berent ową absolutyzację pracy fizycznej poddał w „Fachowcu” ostrej krytyce, zdeprecjonował, a mesjanistyczne zapędy pozytywistów wykpił, wręcz skompromitował. Co jednak z tego może wyniknąć dla czytelnika dzisiejszego? Iwona E. Rusek dzięki swojej inteligencji i wnikliwości badawczej udowadnia, że nawet z takiej powieści jak „Fachowiec” można dzięki twórczej lekturze wydobyć na jaw bardzo wiele. A przecież we wprowadzeniu do studium przytacza autorka negatywne opinie krytyków o „Fachowcu” („powieść przegadana, przedialogowana i szara, nudna a tendencyjna, doktrynerska i rzeczywiście wcale nie artystyczna” – Adolf Nowaczyński), zwracających uwagę także na to, że choć akcja powieści usytuowana jest po części w świecie robotniczym, to i jego nie przedstawia w sposób interesujący. Niektórzy krytycy (S. Kolbuszewski, 1952) widzieli w „Fachowcu” także krytykę polskiej inteligencji i jej romantycznego, opartego na utopiach i iluzjach, stosunku do życia. Bliżsi nam czasowo komentatorzy (B. Zawistowski, 1990) akcentowali inny aspekt „Fachowca”, metaforyczne ujęcie przez Berenta fenomenu miasta (Warszawa), jako rzeczywistości niszczącej, noszącej znamiona śmierci. Ewa Paczoska (2004) czytała „Fachowca” jako „raport z okresu dojrzewania” (pamiętnik Zaliwskiego), będący zapisem „krystalizacji znaczeń”, a także zwracając uwagę na problem relacji między „percepcją” a „rzeczywistością”. Inny krytyk (Wojciech Gutowski, 2010) akcentował znaczenie wizerunku głównego bohatera jako „człowieka pustego, pozbawionego centrum”, „uzależnionego od napotkanych opinii, poglądów, strzępów światopoglądu”. Pokrewny wątek podjął Wojciech Gruchała (2007), który uznał „Fachowca” za „być może pierwszą w Polsce powieść modernistyczną”, ukazującą „palący problem współczesności – zagrożenie indywidualności jednostki ludzkiej związane z masowym obiegiem idei i wszechobecną industrializacją”. W swoim studium „Poznaj samego siebie” (co jest zresztą także tytułem rozdziału finałowego) Iwona E. Rusek, tak jak badacze nowej generacji, odsuwa na bok zwietrzałą, zdezaktualizowaną po 120 latach publicystyczną, wpisaną w tendencje ówczesne, zawartość i wymowę „Fachowca” i poszła tropem idei tej powieści jako podejmującej problem samoświadomości jednostki oraz jej stosunku do mechanizmów determinujących jej myślenie, postawy i zachowania. W ostatniej konkluzji autorka studium, wspierając się w finale cytatem z Artura Schopenhauera, wystawia „Fachowcowi” świadectwo w odważnej kontrze do cytowanych we wstępie bardzo krytycznych opinii o tym „studium powieściowym”: „Gdyby Berent w swojej twórczości zajmował się pojęciami, które tworzą epoki i panujące w nich wzory, to jego teksty czytalibyśmy dzisiaj jako świadectwa dawno minionych czasów. Tak jednak nie jest, bowiem utwory tego pisarza to prawdziwe dzieła sztuki, które „czerpiąc bezpośrednio z natury, z życia, pozostają, podobnie jako one same wiecznie młode w swej pierwotnej sile. Nie należą bowiem do żadnej epoki, lecz do ludzkości”(Świat jako wola i przedstawienie”, A.S). Dlatego właśnie lektura tekstów Berenta nie wymaga żadnego specjalnego klucza przypisanego danej epoce, intelektualnej modzie czy pojęciowemu snobizmowi, lecz uważności i rzetelności ze strony odbiorcy” – konkluduje autorka studium. I ma rację.

Iwona E. Rusek – „Poznaj samego siebie. O „Fachowcu” Wacława Berenta”, wyd. Uniwersytet Warszawski, Wydział Filozofii i Socjologii, Warszawa 2014, str. 175, ISBN 978-83-87963-75-0.

Krzysztof Lubczyński

Poprzedni

Fotograficznym wehikułem czasu przez Lublin

Następny

Można dostać kota

Zostaw komentarz