8 listopada 2024

loader

Non possumus (1)

„Jeśli święty Stanisław, którego dzieje głoszą jako „Patrona Polaków”, jest uznany przez Episkopat Polski w szczególności za patrona ładu moralnego, to ma to swoje uzasadnienie w etycznej wymowie jego życia i śmierci, a także całej tradycji, która wyrażała się poprzez pokolenia Polski piastowskiej, jagiellońskiej, elekcyjnej – i dociera do naszych czasów”.

Autor tych słów – święty Jan Paweł II, dalej w swym papieskim nauczaniu mówił: „Misja Episkopatu Polski na przedłużeniu misji świętego Stanisława, naznaczona jakby jego dziejowym charyzmatem, jest w tej dziedzinie oczywista i niezastąpiona”. Generał Wojciech Jaruzelski wspomina, iż „w naszych rozmowach Jan Paweł II niejednokrotnie wracał z bólem do epoki rozbiorów, do czasów okupacji. Odwołując się do minionych doświadczeń cytował słowa Zygmunta Augusta »Nie jestem królem waszych sumień«, wskazywał na zło, na błędy, które przyczyniły się do nieszczęść Polski. Jednocześnie odwoływał się żarliwie do tych wielkich kart naszej historii, z których powinniśmy czerpać naukę, aby we współczesnym, skomplikowanym świecie, stanąć jako naród, i jako władza – na wysokości zadania”.
W podobnym tonie witał dostojnego Gościa na Zamku Królewskim 8 czerwca 1987 r., słowami: „Zachowuję żywo w pamięci niedawne rozmowy w Watykanie…wyrażone wówczas życzenie, aby ta wizyta przyniosła pożytek Polsce, sprawie pokoju Europy i świata…Historii nie da się unieważnić…musimy z niej czerpać to, co Naród łączyło, służyło jego interesom, odrzucać to, co wiodło na manowce, ku klęskom”.
Płynie stąd przesłanie „na dziś i jutro”, gdy tysiące Polaków wyszło na ulice wielu miast. Z niedowierzaniem słowom władzy, z obawą o siebie i swoje rodziny, z przerażeniem obserwowane są „manewry” nad reformą sądownictwa, prawa, które czytelnie wytyka jeden z konstytucjonalistów, prof. Marek Chmaj, publicznie mówiąc, iż „z punktu widzenia nauki prawa, PRL nie był systemem totalitarnym”. Na „głosy z ulicy”, dwoma wetami odpowiedział Pan Prezydent, jakże wymownie wzmocnione dziękczynnym listem Episkopatu Polski. Od osób – bacznie obserwujących obecną sytuację w telewizji i prasie, uczestników ulicznych wieców – usłyszałem różne opinie, wypowiedzi, wnioski, odniesienia do przeszłości, itp., które w sumie prowadzą do wniosku, a raczej oczekiwania, że Episkopat Polski sięgnął po nauki i wskazania św. Jana Pawła II, a swoją rolę i miejsce w obecnej sytuacji – zapewne w najbliższych dniach i tygodniach – każdy chrześcijanin, każdy Polak, dobitnie usłyszy i wyraźnie zobaczy. Należy wierzyć, iż nie będą to płonne nadzieje.
Od swoistego „przesilenia lipcowego”, pierwszego, ale zapewne nie ostatniego tego lata – upłynęło nieco czasu, jest chwila na spokojny, głęboki, wieloaspektowy namysł „na dziś i jutro” .

Dwaj Wielcy Polacy

Cytując – już na wstępie – dwóch Wielkich Polaków, pragnę zatrzymać uwagę Czytelników, choć urlopowy czas nie jest ku temu odpowiedni, na końcowym etapie procedowania kolejnej noweli ustawy „o powszechnym obowiązku obrony” oraz na rozpoczęciu wdrażania ustawy o obniżeniu emerytur. W „uzasadnieniu” tej pierwszej pisze się: „ustawa ma na celu stworzenie możliwości prawnych pozbawienia stopnia oficerskiego i podoficerskiego m.in. Wojciecha Jaruzelskiego oraz Czesława Kiszczaka”. Krótko i jasno!
Proszę, by Episkopat Polski nie poczytał za brak taktu przypomnienie bp Kazimierza Majdańskiego więźnia Dachau, ordynariusza diecezji, iż Generał, kiedy był dowódcą dywizji w Szczecinie, przyczynił się do odbudowy katedry św. Jakuba, której Jan Paweł II w 1983 r. nadał godność bazyliki mniejszej. Że Generał przyczynił się do zagospodarowania odzyskanych Ziem Zachodnich – „to się tu pamięta”, mówił Biskup dziennikarzom, wcześniej o tych faktach informował Episkopat, co w stosownym czasie potwierdził Kierownik Urzędu ds. Wyznań.
Bezmiar zniszczeń wojennych, Polacy zamieniali na mieszkania, fabryki, itp. Zniszczone podczas wojny kościoły – w okresie Polski Ludowej podnosili z gruzów Polacy, bez względu na wyznanie i polityczne przekonania. Fakt, że nowe budowane były zbyt wolno, opieszale, choćby w umiłowanym Krakowie Jana Pawła II. Za to, w dekadzie lat 80. – jak obliczyli znawcy – gdy „rządził” Generał, nowych kościołów wybudowano niemal dwa razy więcej, niż w poprzednich. Niewielu chce pamiętać, iż w tej dekadzie dokuczał brak materiałów budowlanych (także jako skutek strajków). Ich reglamentacja przez władze-także na cele sakralne, niekiedy spotykała się z ostrą dezaprobatą osób duchownych, przy znanych im środowiskowo pilnych potrzebach ludzkich, społecznych.
Obok wymiaru, nazwę go materialnego, istnieje jeszcze duchowy wymiar relacji Papieża z Generałem, oceny Biskupów. Godzi się przywrócić ku pamięci choćby takie fakty. Pierwsza rozmowa w Belwederze, 17 czerwca 1983 r. rozpoczęła się od słów Papieża: „Panie Generale, na Boga, wiem, że jest Pan człowiekiem uzależnionym od Moskwy, ale przecież jest Pan także patriotą” – wspomina Generał, który w tym momencie „czuł rezerwę, pewne zażenowanie, oficjalny chłód”, a które z czasem ustąpiły. Generał pamięta wrażenie Papieża – „szczerze zmartwionego, zatroskanego. Chyba nie w pełni znał dramatyzm grudnia 1981 roku”. Na wywody Generała „wyrażał ojcowską troskę o tych, którzy ucierpieli najbardziej … mówił o podmiotowości społeczeństwa, aby wszelkie konflikty społeczne łagodzić i rozwiązywać stopniowo… by chronić Ojczyznę przed niepotrzebnymi wstrząsami”.
Jaka stąd płynie nauka „na dziś”? Gość zna polityczne i gospodarcze uwarunkowania, rozumie ich „uścisk”, widzi że w stanie wojennym są fakty minimalizowania krzywd. W tym stanie rzeczy nazywa Generała patriotą! Gospodarz – po kilku latach przyznał, że w obecności abp. Józefa Glempa i prof. Henryka Jabłońskiego – „mówiłem bardzo szczerze o ciężarze, jaki wziąłem na swe barki 13 grudnia w pełni świadom tego, że ciężar ten będę już dźwigał do końca życia i że wielu ludzi zwróci się przeciwko mnie…, że w dniu 13 grudnia postąpiłem jak chirurg, który musiał amputować choremu nogę, aby ratować mu życie”, i że „całą odpowiedzialność biorę na siebie i z nikim nie zamierzam się nią dzielić”.

Duchowni – świadkowie i świadectwa

Osiem razy Papież spotykał się Generałem, a fragmenty treści rozmów, przy różnych okazjach wyjawiał, co zainteresowanym jest znane. Kardynał Stanisław Dziwisz, osobisty sekretarz Papieża, w książce „Świadectwo”, pisze: „Papież, gdy miał się z kimś spotkać… czy udać w podróż, najpierw zawsze rozmawiał z Bogiem”. Poznał więc wskazania Opatrzności wobec Generała! Podczas rozmów z Generałem poznawał jego ducha, wnętrze, nigdy nie skierował słowa potępienia. A odwrotnie – widział gesty dobrej woli, starania ku lepszemu dla Polski i Polaków, które wspierał swoim świętym autorytetem. W cytowanej książce przeczytałem taką ocenę Jego Eminencji: „Gdybym miał domyślać się stosunku Ojca Świętego do generała Jaruzelskiego, powiedziałbym, że uważał go za człowieka inteligentnego i kulturalnego, który wykazywał również pewien patriotyzm”. Widział w Generale patriotę! Już zza grobu sprawił, że zeznawał jako świadek świętości! Nie przeszkadzało Papieżowi za życia, że Generał był I Sekretarzem PZPR, wprowadził stan wojenny, agnostyk, choć wychowany w katolickim domu i szkole. Nie przeszkadzało Papieżowi, już „na niebieskich polanach”, by Generał zaświadczał przed Majestatem Opatrzności! Świętość Papieża w godzinie śmierci uznał katolicki świat, wołając „Sancto Subito”. Nikt tego nie podważa. Kościół wskazuje dowody mocy, świętości Papieża już za życia.
Być może Watykan – na wniosek Episkopatu Polski – ujawni zeznania Generała przed Trybunałem Rogatoryjnym, zostały przecież zapisane w świętych księgach, po wsze czasy. Episkopat może zapytać bp Tadeusza Pieronka, gdy w 2006 r., mówił: „Zapewnienie anonimowości świadków potrzebne jest po to, aby dziennikarze nie biegali koło ich domów i nie nagabywali ich, tak jak to zdarzyło się w przypadku gen. Jaruzelskiego. Że był przesłuchiwany jako świadek, dowiedziałem się nawet z telewizji włoskiej”. Ksiądz Sławomir Oder na pytanie, „czy jako postulator procesu kanonizacyjnego Jana Pawła II przesłuchiwał dawnych dygnitarzy komunistycznych”, odpowiada: Papież był także głową państwa watykańskiego. Wchodził więc w relacje z przywódcami politycznymi. Nie może zatem dziwić, że wśród świadków znaleźli się tacy ludzie. Zadaniem świadka jest mówienie o faktach historycznych, z których w czasie procesu można wysnuć wnioski merytoryczne. Świadek nie musi być osobą wierzącą, ani posiadać wiedzy teoretycznej o świętości.
Kilka razy, przy różnych okazjach, gdy pojawiał się temat rozmów z Papieżem, pytałem Generała o treść, przebieg tego przesłuchania. Generał podał mi nazwisko osoby duchownej, przesłuchującej w Jego mieszkaniu, zastrzegł iż nie może mówić o szczegółach. „Tajemnicę zabiorę do grobu” – oznajmił. Zapewnił mnie tylko, że powiedział wszystko zgodnie z prawdą o obawach, rozterkach i wątpliwościach. Że wiele duchowego i moralnego wsparcia, zrozumienia i życzliwości doznał od Papieża. Niektóre przemyślenia i przykłady Generał wykorzystywał w publikacjach, są więc znane. Ku refleksji Czytelników, kilka cytuję w tym artykule.
Także Jego Eminencja ks. Stanisław Dziwisz, może przed Episkopatem, publicznie, potwierdzić lub zaprzeczyć cytowanym wyżej słowom. Podobnie może postąpić b. Prymas Polski, abp Józef Kowalczyk, który w książce „Świadectwo i służba” (Warszawa 2008), pisze: „Muszę powiedzieć szczerze, i mam odwagę to powiedzieć: Jan Paweł II darzył pewnym szacunkiem gen. Wojciecha Jaruzelskiego, bo widział, że w tym człowieku jest jakiś duch patriotyzmu, duch dobra, jakaś wola obrony Polski. Nie przeprowadziłem nigdy rozmowy z Jaruzelskim na temat stanu wojennego. Ale musimy sobie z jednego zdać sprawę, że gdyby zarówno Jaruzelski, jak i cała ówczesna ekipa rządząca, nie podjęli pewnych kroków i trudnych decyzji, wówczas bieg wydarzeń byłby trudny do przewidzenia… W Polsce wszystko było możliwe. Dziwię się, że dzisiaj niektórzy politycy robią wrażenie, jak gdyby nie wiedzieli w jakim systemie żyli i w jakiej rzeczywistości istnieli…Jakkolwiek to dzisiaj oceniamy – oddajmy hołd wszystkim tym, którzy przyczynili się do tego, że zaistniała wolność bez wojny domowej”. Przy tej okazji Prymas – lub na jego wniosek MSZ – może ujawnić treść listów uwierzytelniających, które składał Generałowi 6 grudnia 1989 r. Napisane w j. łacińskim, są zaadresowane tak: „Illustri et Honorabili Viro, Wojciech Jaruzelski, Republice Popularis Polonica Praesidii, Johannes Paulus PP II”. Rozpoczynają się: „Illustris et Honorabilis Vis Salutem et prosperitatem…” – „Wybitnemu i Czcigodnemu Mężowi Wojciechowi Jaruzelskiemu, Prezydentowi Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, Jan Paweł II PP (Papież i Pasterz)”. „Wybitny i Czcigodny Mężu – zdrowia i pomyślności”.
Papież wcale nie musiał ani tak określać Generała, ani używać tak znienawidzonej przez obecną władzę nazwy państwa – Polska Rzeczypospolita Ludowa. Wiedział, że w nocy z 31 grudnia na 1 stycznia 1990 r. nastąpi zmiana na „Rzeczypospolita Polska”. Mógł poczekać do początku 1990 r. z aktem wręczenia listów przez nuncjusza. A jednak tego nie uczynił. Tak, jakby chciał pełną nazwę PRL uwiecznić w swym dokumencie. A co do określenia Generała łacińskimi, pięknymi słowami, i to dwa razy – kto powinien wstydzić się swoich poczynań i zamiarów, kogo skłonią do refleksji, zadumy, do obrony chrześcijańskich wartości, ludzkiej, człowieczej godności. To także część prawdy o PRL.
Przypomnę taką ocenę Generała: „Prawda o PRL broni się sama. Tam, gdzie jest trudna, przykra, czasem wręcz zawstydzająca – wypełznie z każdej szczeliny, choćby zatykano ją puchem frazesów. Ale tam, gdzie jest realna, uczciwa, namacalna, czarną farbą zamalować się nie da”.
Ksiądz Eugeniusz Makulski, kustosz Sanktuarium w Licheniu, dnia 6 października 1990 r., witał gości – Generała z grupą b. uczniów gimnazjum księży Marianów na Bielanach – takimi słowami: „Przez wieki wspominamy zwycięstwa: pod Grunwaldem, pod Wiedniem, pod Warszawą. Ale te zwycięstwa i chwała okupione były tysiącami poległych rycerzy, wojowników i żołnierzy. W dziejach świata nikomu nie udało się odnieść pełnego zwycięstwa, armię całą zachować i życie swoich żołnierzy ocalić. Śmiem twierdzić, że takie zwycięstwo odniósł w naszej historii tylko jeden generał, tylko jeden wódz, przed którym dziś chylimy swoje czoła. Do takiego zwycięstwa i do pełnej wolności doprowadziłeś nasz naród Ty, Panie Prezydencie”. Każdy może uznać je tylko za grzecznościowe, każdy może podzielić refleksję duchownego.
Biskup Polowy WP, podczas mszy żałobnej, po śmierci Generała nauczał: „Pogrzeb gen. Wojciecha Jaruzelskiego jest czasem próby dla wierzących. Jak z tej próby wyjdziemy? Czy zdamy egzamin z naszego człowieczeństwa i chrześcijaństwa? Czy pozostaniemy wierni ewangelicznemu przesłaniu?… Jest jednak różnica pomiędzy oceną a sądem. Sąd w chwili śmierci człowieka należy już tylko do Boga… Można ulec pokusie zakłamania i ukrywania prawdy. Można też oskarżać w imię prawdy”. Kończył zachęcającą nauką: „Jest to także czas próby dla tych, którzy w swoim życiu nie mają odniesienia do Boga, jako wartości najwyższej. Czy potrafią uszanować ostatni wybór Zmarłego i wolę jego rodziny? Czy ten wybór pobudzi ich do refleksji na temat sensu ludzkiego życia i przemijania?”. Jak było przez te trzy lata od śmierci z „zachowaniem ciszy nad tą trumną” – można zapytać.
Spodziewałem się, wręcz byłem przekonany, że słowa Biskupa Polowego znajdą mocne wsparcie z Episkopatu, będą słyszane i zapamiętane w Polsce. Że naruszanie powagi obiektu sakralnego – Katedry Polowej – „przystrojem” zewnętrznym, tudzież nieprzyzwoite okrzyki, nawet podczas mszy św., podobne wrzaski, wyzwiska na Cmentarzu Powązkowskim, nie ujdą uwadze. Jakże się wtedy myliłem. Jego Ekscelencja Biskup Polowy, księża kapelani wojskowi pozostali sami, tylko życzliwość wiernych była z nimi, Episkopat milczał. Gdy po pogrzebie Generała dzieliłem się z przyjaciółmi refleksjami, niektórzy mnie strofowali: „Tak tego nie przeżywaj. Episkopat poświęcił Biskupa Polowego, inaczej nie mógł, władze też wolały milczeć. Pamiętaj, co innego odprawiać mszę; stać przed ołtarzem, bić się w piersi, wypowiadać ósme przykazanie tak, aby słyszał ksiądz, a co innego dać dowód rozwagi, już nie rozumienia wiary w codziennym działaniu. Zrozum, wtedy były to dwie formy »eleganckiego« lekceważenia Generała. Zauważ, Generał też został »poświęcony«, by »boży lud wykrzyczał krześcijańskie prawdy«, a biskupi i władze miały święty spokój”. Gdy próbowałem oponować, zapytali mnie: Pamiętasz, co Generał mówił, odchodząc z urzędu Prezydenta? Przypominam: »Jeśli czas nie ugasił w kimś gniewu lub niechęci – niechaj będą one skierowane przede wszystkim do mnie«. Przecież sam prosił, wymagasz za dużo inteligencji, powinieneś wiedzieć, że ogień rozpalony ślepą nienawiścią, wrogością, zemstą – często nie wiadomo za co – pali się długo, jak mówią »po wieczny czas«, a biskupi nie piszą się do roli takiego »strażaka«”. Zamilkłem.
Czy bluźnierstwem będzie pytanie o przyzwolenie Episkopatu Polski na niegodziwość wobec świętości Jana Pawła II, darzącego sympatią i zaufaniem Generała, spowodowaną ustawowym pozbawieniem stopnia w zaświatach? Od wieków znane są reguły rozgrzeszania wiernych. Nie należą do nich urzędowe czy prywatne spotkania z biskupem, nawet świętym papieżem. Ale nauki świętych, ich przykłady postępowania w codziennym życiu – Kościół od wieków stawia za wzór. Jakie stąd płyną wnioski „na dziś i jutro”, szczególnie na dziś. Znane są przykłady pośmiertnych odznaczeń, awansów, jako wyraz wdzięczności za odwagę, bohaterstwo, męstwo, poświęcenie życia, także jego utratę w okolicznościach szczególnych, ostatnio tragedia pod Smoleńskiem. Odwrotnie – nie, gdyż w istocie Majestatu Śmierci mieści się swego rodzaju kara za ciężkie grzechy (także w postaci choroby w doczesnym życiu).
Podobno – jak twierdzą osoby z papieskiego otoczenia – Papież, za każdym razem kiedy wracał z podróży, udawał się do grobu Apostoła Piotra i w modlitewnym dziękczynieniu, wspominał spotkane osoby, miejsca, chorych i cierpiących, osoby starsze i dzieci. Niestety, nie wiadomo czy i kiedy św. Piotr ujawni treść rozmów i opinii Papieża o Generale. Czy zawłaszczane przez władzę kompetencje św. Piotra wobec zmarłych, „cokolwiek zwiążesz (rozwiążesz) na ziemi”… ulegną przedawnieniu? Wiesław Górnicki w jednej z publikacji napisał: „Pan Bóg jest nadal jego świadkiem i sprzymierzeńcem”. Dodam – i św. Jan Paweł II.

Świadectwa kilku osób świeckich

Podczas mszy żałobnej, w Katedrze Polowej, ówczesny Prezydent RP, Bronisław Komorowski, pożegnanie Zmarłego rozpoczął słowami: „Szacunek dla majestatu śmierci, nie powinien podlegać ograniczeniom, redukcji z powodu ocen politycznych. Majestat demokratycznej i niepodległej Polski powinien być umacniany poprzez okazywanie szacunku zmarłemu prezydentowi nawet, a może właśnie szczególnie wtedy, gdy politycznie tak wiele dzieli”. A dalej „… Jako człowiek pokolenia Solidarności, żegnam jednego z ostatnich – symbolizujących trudny, a często tragiczny los pokolenia czasów powojennych, pokolenia głębokich, bolesnych podziałów – polityka, żołnierza, człowieka dźwigającego ciężar odpowiedzialności za najtrudniejsze i za najbardziej chyba dramatyczne decyzje w powojennej historii Polski. Jestem jednak pewien, że żegnam także Rodaka, który nie tylko potrafił docenić, ale i głęboko pozytywnie przeżył wielkość dobrej zmiany, w której aktywnie uczestniczył, a która przecież zaowocowała polską wolnością i niepodległością”. Kończył słowami, wartymi zapamiętania: „W tym momencie już przestają się liczyć ziemskie nasze oceny… rozpoczyna się sąd Pana całej historii”. Przecież są Polacy, którzy wiedzą lepiej i to przekonanie chcą utrwalić nowym prawem, po czym zastosować go praktyce. Kto im to może dogłębnie wyjaśnić, kogo powinni posłuchać?
Prezydent Polski, Aleksander Kwaśniewski, mówił: „Żegnamy Wojciecha Jaruzelskiego, jednego z najwybitniejszych polityków Polski drugiej połowy XX wieku, człowieka skromnego i oddanego sprawom Polski, patrioty najwyższej próby. Nic mu nie zostało oszczędzone. Stracony dom rodzinny, Syberia i katorżnicza praca, front, krew i łzy, polityczna odpowiedzialność i ryzyko porażki, niewdzięczność, ataki, procesy, choroby i cierpienia, i nawet dziś te krzyki wydobywające się z serc, które nie mają w nich miłosierdzia, a często tylko Boga na ustach”. Kończył słowami: „Miliony ludzi wyrażają wobec Ciebie szacunek i wdzięczność, że nie da się wykreślić Twojego nazwiska z polskiej historii”. Czy długo trzeba było czekać na poddanie ich „moralnej próbie”?
Kończąc ten wątek wywodu, wspomnę iż dwaj laureaci Pokojowej Nagrody Nobla wystąpili w obronie Generała. Michaił Gorbaczow w liście do Sejmu poparł wszystkie działania Generała w czasie stanu wojennego i dodał, że „nie był on zbrodniarzem”. Lech Wałęsa oświadczył natomiast: „Zawsze byłem przeciwnikiem Jaruzelskiego, jak wiadomo, ale muszę powiedzieć dwie rzeczy. Po pierwsze, Jaruzelski nie był zobligowany do zawarcia porozumienia z Solidarnością, a jednak to zrobił”. Proces autorów stanu wojennego i zarzuty, jakie za wprowadzenie stanu dostał Jaruzelski, Wałęsa nazywał „porachunkami z własną przeszłością”… „Przeciwny jestem wszelkiej wendecie i doraźnej sprawiedliwości” – dodał były prezydent. „Sowieci dla Polaków byli z całą pewnością gorsi od Jaruzelskiego” – dorzucił. „Musimy być sprawiedliwi. Rodzina Jaruzelskiego walczyła o te same nasze sprawy, o wolną Polskę. Generał w innej historii i innym kontekście byłby wielkim człowiekiem. Również dlatego, że ma wielką inteligencję” – twierdzi Lech Wałęsa. Dlatego uważał, że ówczesne władze nie powinny dopuścić do procesu Generała. Według niego, tylko dzięki Jaruzelskiemu Solidarność dogadała się z władzą i nie było krwawej rewolucji. „Do tego połowa Polaków wciąż twierdzi, że Generał postąpił słusznie, wprowadzając stan wojenny” – przypomniał Lech Wałęsa w 2007 r. Można zapytać, kogo te słowa skłonią do refleksji, gdy dziś chcemy pisać historię „od nowa”, nie tylko opisem własnych urazów, odczuć, ale stanowieniem potępiającego przeszłość i osoby prawa?
Wspomnę jeszcze o jednym, mało znanym fakcie i ocenie. Otóż Amerykanin polskiego pochodzenia Tad Szulc, w książce pt. „Papież Jan Paweł II. Biografia”, pisze, że pomiędzy Papieżem a Generałem „niezwykle szybko nawiązała się nić sympatii i zaufania. Papież wyczuł, że Generał jest Człowiekiem bardzo uczuciowym, reprezentującym wysoki poziom moralny. Gdy podczas spotkania z polskimi biskupami w Watykanie pod koniec lat osiemdziesiątych jeden z gości uczynił krytyczną uwagę pod adresem Jaruzelskiego, Papież natychmiast mu przerwał: «Proszę nie mówić w mojej obecności niczego złego o Generale. Dźwiga na swych barkach ogromny wór kamieni»”. Chciałoby się zapytać – czy w tym „worze kamieni”. Papież widział tylko grzechy własne Generała, czy coś więcej? Papież nigdy i nigdzie Generała nie potępił!

trybuna.info

Poprzedni

Mocni w rzucie młotem

Następny

Zapomniana armia, niechciane zwycięstwo