Boże Narodzenie – czas miłości, rodziny i… zakupów. Co roku miliony ludzi na całym świecie celebrują święta, które z tradycji spotkań przy rodzinnym stole przerodziły się w globalny festiwal konsumpcji. Jak doszło do tego, że od obrazu ubogiej stajenki przeszliśmy do czasów, gdy Jeff Bezos świętuje grudniowe rekordy sprzedaży?
Początki świąt opierały się na skromności i trosce o innych. Opowieść o narodzinach Jezusa, choć dla wielu to jedynie religijny mit, niesie przesłanie, które trudno zignorować. Chrześcijański syn Boży przychodzi na świat nie w królewskim pałacu, ale w stajni, w miejscu pełnym prostoty i bliskości z naturą. Już samo to tło jest wymownym komentarzem do społecznych nierówności – prawdziwa wartość, zdaje się mówić historia, nie kryje się w bogactwie, lecz w skromności i solidarności. Jezus, narodzony w otoczeniu zwierząt, przyjmowany przez pasterzy, reprezentuje tych, którzy w hierarchii społecznej znajdują się najniżej. To ich perspektywa staje się centrum opowieści.
Dalsze nauki Jezusa, w tym słynne słowa: „Łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do Królestwa Bożego”, rozwijają ten przekaz. W Ewangelii według Mateusza bogactwo zostaje przedstawione jako przeszkoda, która odwraca uwagę od tego, co najważniejsze – od relacji z innymi ludźmi, od wspólnoty, od prawdziwych wartości. Ten cytat, choć zrodzony w religijnej narracji, można czytać jako uniwersalną przestrogę przed nieograniczoną pogoń za zyskiem i bogactwem. Historia Jezusa, od narodzin po nauki, była przypomnieniem, że troska o innych jest istotniejsza niż materialne bogactwo.
Święta nie zawsze były takie, jakie je znamy obecnie. Z biegiem czasu Boże Narodzenie zaczęło zmieniać swoje oblicze, wchłaniając różnorodne lokalne tradycje. Pierwotna prostota i idea wspólnoty ustąpiły miejsca zwyczajowi obdarowywania – początkowo pięknemu gestowi altruizmu. Jednak wraz z nadejściem kapitalizmu w XIX wieku, ten gest zaczął ewoluować. Prezenty przestały być wyrazem troski, a stały się symbolem statusu, miarą zaangażowania, wreszcie – obowiązkiem. W narastającym wyścigu konsumpcji zrodziła się potrzeba „idealnych świąt”, w których bogato zastawiony stół i piętrzące się pod choinką paczki wyznaczały ich sukces.
Tę transformację ugruntowała postać Świętego Mikołaja, który stał się ikoną współczesnych świąt. Jego wizerunek w czerwono-białym stroju powstał na potrzeby kampanii Coca-Coli w latach 30. XX wieku. Z symbolu chrześcijańskiego miłosierdzia zmienił się tym samym w maskotkę korporacyjnego świata, zachęcającą dzieci i dorosłych do kupowania więcej, lepiej, szybciej. Jak zauważa Naomi Klein w książce No Logo, Mikołaj stał się narzędziem promocji „kultury marki” – zniknął duch altruizmu, pozostały reklamowe jingielki. Ten przesyt komercji sprawia, że prawdziwa magia świąt – miłość, wspólnota i bezinteresowność – często zostaje przyćmiona przez kolorowe reklamy i konsumpcyjny wyścig. „W kapitalizmie nawet najbardziej duchowe wartości stają się towarem. Miłość jest pakowana w pudełko z kokardą, a troska wyceniana na limit kredytowy.”
W dzisiejszych czasach w święta króluje już nie Jezus Chrystus, którego narodziny świętują chrześcijanie, ale założyciel Amazona Jeff Bezos. W 2023 roku Amazon odnotował rekordowe przychody w okresie świątecznym – ponad 170 miliardów dolarów w czwartym kwartale. To, co dla jednych jest sezonem dawania, dla Amazona jest festiwalem eksploatacji. Pracownicy magazynów donoszą o dramatycznych warunkach pracy: braku przerw, nierealistycznych normach i presji, która kosztuje zdrowie psychiczne i fizyczne. „Podczas gdy Bezos bawi się na swoich luksusowych jachtach, pracownicy Amazona pracują ponad siły, by sprostać wymaganiom świątecznego sezonu” – mówił w jednym z wywiadów Chris Smalls, lider związku Amazon Labor Union.
Według raportu Oxfam z 2023 roku, 1% najbogatszych ludzi świata kontroluje aż 43% światowych aktywów finansowych. W ciągu ostatnich lat, mimo kryzysów pandemicznych i gospodarczych, majątki najbogatszych rosły w zastraszającym tempie. Na przykład pięciu najbogatszych ludzi świata, do których zalicza się wspomniany Bezos, podwoiło swoje fortuny, podczas gdy prawie 5 miliardów osób zubożało.
Ten globalny obraz rosnących nierówności znajduje odzwierciedlenie w naszych realiach. W Polsce zasięg skrajnego ubóstwa w 2023 roku wzrósł z 4,6% do 6,6%. Według „Raportu o biedzie” przygotowanego przez Szlachetną Paczkę, skrajne ubóstwo dotyka dziś około 2,5 miliona osób. To ludzie, którzy każdego dnia muszą przetrwać za kwoty tak niskie, jak 692 zł miesięcznie w przypadku osoby samotnej, lub mniej niż 1860 zł miesięcznie dla czteroosobowej rodziny. Taki dochód oznacza wybory między jedzeniem a ogrzewaniem, między lekami a ubraniem na zimę.
W tym kontekście szczególnie widać, jak presja związana z tradycjami świątecznymi staje się dla wielu rodzin dodatkowym obciążeniem. Świąteczne tradycje, takie jak obdarowywanie bliskich prezentami, dla wielu rodzin stały się źródłem stresu finansowego. Jak zauważa ekonomista Robert Reich w swoim eseju o „ekonomii grudnia”, grudzień to miesiąc, w którym banki osiągają rekordowe zyski z krótkoterminowych kredytów konsumenckich, napędzanych presją świątecznych wydatków. Według badań, co czwarty Polak decyduje się na zaciągnięcie pożyczki, aby sprostać tym oczekiwaniom. Reklamy obiecują wizję idealnych świąt: bogato zastawione stoły, góry prezentów pod choinką i beztroską radość rodziny. W rzeczywistości te wyobrażenia wpędzają wiele osób w spiralę długów, które stają się ciężarem na miesiące, a czasem lata.
Może warto jednak zadać sobie pytanie o prawdziwe znaczenie świąt? Nie chodzi o rezygnację z obdarowywania – prezenty to piękny gest, gdy podkreślają wspólnotę, bliskość i troskę o innych. Problem zaczyna się, gdy materializm przesłania to, co naprawdę ważne. Historia od Jezusa do Jeffa Bezosa pokazuje, jak łatwo sens świąt może zginąć w cieniu konsumpcji.