Zaczynał w 1947 roku jako chłopiec okrętowy. Marynarską karierę kończył w oficerskim mundurze Polskiej Marynarki Handlowej. Skorzystał z „awansu społecznego”. Wtedy możliwego dla ludzi zdolnych, ale nieurodzonych w uprzywilejowanych klas społecznych.
Po studiach w Szkole Głównej Służby Zagranicznej ponad 30 lat pełnił służbę w polskich ambasadach albo misjach międzynarodowych. W Wietnamie, Laosie, Nepalu, Afganistanie, Timorze Wschodnim i wielu innych państwach. No i w Indonezji, która stała się jego drugą Ojczyzną.
Dzieła sztuki zbierał od czasu pierwszych swych rejsów. W czasie służby dyplomatycznej kontynuował swe zainteresowania. Zamiast kolekcjonować banknoty z wizerunkami prezydentów USA, co jest popularną formą zbieractwa w tym resorcie, skupował dzieła azjatyckiej sztuki. Znajdował je na bazarach, nie w drogich salonach. Miał zawsze niesamowite poczucie piękna, pęd do zdobywania wiedzy i licznych przyjaciół zafascynowanych jego osobowością.
Kiedy w 1972 roku przekazał swe zbiory społeczeństwu polskiemu, był już uznanym orientalistą. Od 1976 roku jego muzeum nadano status Muzeum Azji i Pacyfiku. Dyrektorował nim, mnożąc zbiory niczym Midas bogactwa. Dzisiaj jest jednym z najbogatszych muzeów sztuki azjatyckiej w Unii Europejskiej.
Szczęśliwie przeżył intrygi kilku mazowieckich samorządowych polityków, próbujących pozbawić go prawa do muzeum i zbiorów. Zwłaszcza jednego z nich, który szybko macierzysty PSL porzucił dla wypasionej posady w PiS.
Sprawiedliwości stało się zadość. Szóstego grudnia 2017 roku przy wsparciu samorządu województwa mazowieckiego Andrzej Wawrzyniak doczekał się w muzeum, które stworzył, pięknej, upamiętniającej Go tablicy.
Żyj nam jak najdłużej Andrzeju!
Ojcze nasz, ojcze wszystkich zakochanych w Azji.