12 listopada 2024

loader

Piekło kobiet

Pani Agnieszka, kobieta około 60-tki, miała wyrok eksmisji z prawem do lokalu socjalnego. Wskazanie dostała za miastem, pod lasem, gdzie wybudowano coś w rodzaju obozu złożonego z kontenerów mieszkalnych, które burmistrz woli nazywać modułami. Dość powiedzieć, że w tych „modułach” strasznie cuchnie zgnilizną i wilgocią, zapadają się podłogi i w ogóle nie jest fajnie. Pani Agnieszka przez miesiąc chodziła do tego osiedla, oglądała, wypytywała ludzi, zanim podjęła decyzję, że nie chce przyjąć tego lokalu. Jedna z lokatorek wyjaśniła nam, że u niej nie śmierdzi, bo wysmarowała ściany pastą do zębów. Sposób ten znalazła w Internecie.

Za karę, że nie przyjęła mieszkania w „module”, trafiła do pomieszczenia tymczasowego w przeciekającej drewnianej ruderze, gdzie nie ma nic. Nawet wody bieżącej. Po wodę trzeba chodzić 300 metrów do najbliższego hydrantu. I tak się już męczy od dwóch lat. Ale i z tego pomieszczenia miasto postanowiło ją wyeksmitować, tym razem na bruk. Burmistrz wyraził przekonanie, że taki właśnie będzie wyrok. Jednak, moim zdaniem, w każdej sprawie o eksmisję sąd powinien rozważyć, czy osobie eksmitowanej przysługuje lokal socjalny. Pani Agnieszka jest zarejestrowana jako bezrobotna, a wyrok, jaki zapadł wobec niej uprzednio, przyznawał jej uprawnienie do lokalu socjalnego, którego w końcu nie otrzymała, ponieważ ten, który jej zaproponowano, nie spełniał odpowiednich warunków. Sąd zatem powinien ponownie rozważyć, czy należy jej przyznać lokal. Tym bardziej, że nie ma przepisu, który by to wykluczał.

Byliśmy u burmistrza z prośbą o to, by po dwóch latach noszenia wody i palenia w kopcącym piecu miasto przydzieliło starszej pani mieszkanie z bieżącą wodą, ciepłą i zimną, centralnym ogrzewaniem, toaletą, słowem – godny dach nad głową.

Wkrótce pojedziemy do Łochowa, aby bronić samotnej matki dwójki małych dzieci przed przemocą i bezdomnością. Wynajmuje ona od osoby prywatnej mieszkanie. Na umowie cena wynosi 800 zł, ale to tylko na umowie, bo w rzeczywistości matka dwóch maluchów, jednego jeszcze przy piersi a drugiego z porażeniem mózgowym, płaci 1400 zł. Kiedy przy okazji starań o zasiłek wyszło na jaw, ile płaci za mieszkanie, wynajmująca bardzo się na nią zezłościła i podniosła jej czynsz do 2000 zł. Znów nie na papierze, tylko „do ręki”. Wiadomo jednak, że młoda matka nie da rady tyle płacić, więc wysłała osiłków, żeby ją siłą, bez wyroku usunęli. Policja w Łochowie nie zechciała stanąć po stronie ofiary bezprawia, lokatorki.

W rezultacie wybieramy się do Łochowa, aby poprosić władze, aby pomogły nam przywołać do porządku stróżów prawa, by chronili lokatorkę i jej dzieci. Spróbujemy też przekonać właścicielkę, żeby jak najszybciej wniosła o eksmisję, bo to najkrótszy sposób, aby lokatorka uzyskała lokal w zasobie gminy. A w czasie, gdy będzie ona oczekiwać na eksmisję, właściciel otrzyma od gminy odszkodowanie w wysokości wolnorynkowego czynszu. Bo takie jest prawo. Ma ono chronić zarówno lokatorkę, jak i wynajmującego.

Piotr Ikonowicz

Poprzedni

EU and China: Between de-risking and cooperation

Następny

Izrael wyprasza agencję ONZ, a świat odpowiada „głębokim zaniepokojeniem”