W życiu trzeba wolnym być – śpiewał zespół Manaam i zdaje się, że tę sentencję wziął do serca przewodniczący Rady Naczelnej PPS, Wojciech Konieczny. Lider Polskiej Partii Socjalistycznej „uwolnił” bowiem swoją organizację od czwórki polityków, będących czymś w rodzaju hunwejbinowskiej piątej kolumny Platformy Obywatelskiej.
Przypomnijmy zatem historię. W grudniu 2021 roku, wspomniana czwórka, czyli posłowie Joanna Senyszyn, Andrzej Rozenek, Robert Kwiatkowski oraz wicemarszałkini Senatu Gabriela Morawska-Stanecka opuścili Klub Parlamentarny Lewicy w atmosferze dość złego smaku. Poszło o niespełnione personalne ambicje i ogólne chciejstwo czwórki polityków. Plan był taki, żeby opuścić Lewicę, a potem przy powstawaniu wspólnej listy całej zjednoczonej opozycji do wyborów w 2023 roku, negocjować miejsca dla siebie bezpośrednio z Donaldem Tuskiem, z pominięciem władz Nowej Lewicy i Razem.
Genialny plan szybko zaczął kruszyć się na kawałki, gdy okazało się, że szanse na takową listę są niewielkie, a hojność Tuska w stosunku do czwórki dość ograniczona. Do tego doszła decyzja Rady Naczelnej PPS o chęci budowania wspólnej listy wyborczej z Lewicą. Kwartet z taką decyzją pogodzić się nie mógł, więc wzniecili partyjny rokosz. Rozpoczął się spór w sprawie dalszej strategii politycznej. Wojciech Konieczny, jak można było usłyszeć od członków koła, opowiadał się za współpracą z pozostałymi partiami lewicowymi – przede wszystkim z Nową Lewicą i Razem oraz ewentualnymi wspólnymi listami wyborczymi. Pozostali członkowie koła, byli niechętni ponownemu podejmowaniu współpracy po lewej stronie. Pierwszym przejawem sporu było odwołanie w styczniu Koniecznego z funkcji przewodniczącego koła i zastąpienie go przez Joannę Senyszyn.
Bunt parlamentarzystów został stłumiony po tym, jak na początku lutego 2023 roku władze Polskiej Partii Socjalistycznej wycofały prawo do posługiwania się jej nazwą przez koło parlamentarne. „Rada Naczelna Polskiej Partii Socjalistycznej cofa zgodę na posługiwanie się nazwą, znakami, symbolami oraz skrótami Polskiej Partii Socjalistycznej dotychczasowemu Kołu Parlamentarnemu PPS” – czytamy. Pod uchwałą podpisany jest przewodniczący Rady Naczelnej PPS, senator Wojciech Konieczny.
Wobec tego kwartet rozstał się z kolejną partią i ruszył szukać dla siebie nowego miejsca. Politycy, którzy do niedawna z dumą ogłaszali przynależność do idei socjalizmu, zrzeszyli się właśnie w grupkę o nazwie KLD. Tusk nie może ich pozwać, że mu ukradli nazwę partii matki, ukochanego przez liberałów, balcerowiczowskiego Kongresu Liberalno-Demokratycznego, bo jak się okazuje rozwinięcie skrótu to Koło Lewicy Demokratycznej. W kuluarach sejmowych zawrzało od rechotu, ale czwórce jest nie do śmiechu.
“Większość członków Koła lepiej czuje się, gdy nie ma już w nazwie socjalizmu” – skwitował Kwiatkowski.