Historia starszej pani z Bielan, która została oszukana przez swojego adwokata i policjanta, jest smutnym przykładem na to, jak nieprawidłowości w systemie mogą wpłynąć na życie zwykłych ludzi.
Starsza pani chciała sprzedać mieszkanie na warszawskich Bielanach. Zawierzyła panu mecenasowi. Dała mu odpowiednie pełnomocnictwo notarialne. Ten wraz ze wspólnikiem, policjantem najpierw przeniósł panią do posiadanego przez siebie mieszkania na ulicy Filtrowej. Żeby tym swobodniej pokazywać puste już mieszkanie potencjalnym kupcom. Wreszcie sprzedał mieszkanie, ale właścicielce nie dał ani grosza. Ona jednak bardzo długo nie zdawała sobie sprawy z tego co się dzieje. W końcu jej sprawą zajmował się mecenas i jego wspólnik policjant. Bez szemrania zabrała się więc do remontowania lokum, w którym ją umieszczono, a które wymagało generalnego remontu. Tymczasem pan mecenas sprzedał lokal na Filtrowej siostrze swego wspólnika, policjanta.
Oszustwo w majestacie prawa
Mecenas siedzi, bo w podobny sposób oszukał już wiele innych osób. Policjant też jest skazany i nie pracuje już w policji. Ale to nie przeszkadza jego siostrze eksmitować starszej pani, ofiary oszustwa popełnionego przez jej brata i odsiadującego wyrok trzech i pół roku więzienia byłego mecenasa. Eksmisję wyznaczono na 6 kwietnia. Tak oto szajka oszustów, która okradła kobietę z mieszkania, ma teraz „w majestacie prawa” wyeksmitować ją na bruk. Ktoś powie „naiwna”, cierpi z powodu własnej głupoty. Ale czy na pewno? To kobieta w starszym wieku. To pokolenie wierzy jeszcze, że adwokat i policjant to zawody zaufania publicznego. Nie mieści im się w głowie, że mogliby popełnić przestępstwo.
System, którym tak zręcznie posługują się przestępcy jest wobec nich bezradny. Starszej kobiecie oczekującej na eksmisję towarzyszył inny poszkodowany przez byłego już mecenasa. Sąd zdecydował, że oszust ma mu zapłacić odszkodowanie w kwocie 270 000 zł. I co z tego skoro człowiek, który wyłudził od ludzi miliony złotych oficjalnie niczego nie ma, bo zdążył swe łupy zabezpieczyć? Po połowie kary wyjdzie za dobre sprawowanie i będzie się cieszył zrabowanymi pieniędzmi, podczas gdy jego ofiary pozostaną gołe i bose. Zbyt często leniwi prokuratorzy odsyłają ofiary przestępstw do sądów cywilnych. A sądy cywilne zgodnie z prawem orzekają eksmisję ofiary przestępstwa na żądanie siostry przestępcy. Powiecie to siostra, ona nie musi być winna. Nie musi, ale jest, skoro bierze udział w machinacjach swego brata oszusta, byłego już policjanta.
Przestępcy inwestują w nieruchomości
Minęły już czasy, kiedy przestępcy zakopywali łupy w ogródku. Oni je inwestują w nieruchomości. Trzeba tylko, żeby się znalazł uczciwy, pracowity prokurator, który idąc śladem pieniędzy odnajdzie majątek pochodzący z serii oszustw. Bo nie wystarczy oszusta zamknąć. Trzeba odzyskać to co zrabował, wyłudził, ukradł. W przeciwnym razie będziemy wciąż żyli w kraju, w którym przestępstwo popłaca.