6 listopada 2024

loader

Ptoki

Izabela szolc 16x9

Izabela szolc 16×9

Polskie „orły” zabiły sokoła, w obronie gołębi. Ja rozumiem mieć kompleks ptoka, ale to chyba przesada!

Z drugiej strony może zatrutym gołębiem, sokoła nakarmiła jakaś pani, a nie pan. Nie można wciąż odsądzać panów od całej czci i wiary, można tylko troszeczkę oraz od czasu do czasu.

Sokół miał na imię Czart, zostawił wdowę i przychówek. Wdowa nim została wdową została porwana, co bardzo zmartwiło ornitologów. Ale wróciła! Jest to już kolejne wdowieństwo sokolicy Wrotki – przed Czartem straciła Łupka. Dwa razy też truto jej pisklęta. Najwyraźniej życie sokołów z elektrociepłowni w Lublinie przypomina mafijną historię. Internauci wyznaczyli nagrodę w wysokości 50 tys. za wskazanie prześladowcy.

Z okna gapię się na łódzką elektrociepłownię. Parę dni temu widziałam modraszkę zwyczajną na balkonie. Ptoki! Ptoki! Ptoki!

Ptoki tak przeszkadzają, że aż ktoś podlał trucizną drzewa. W czym przeszkadzają? Ano siedzą na gałęziach i srają na maski samochodów. Nie będzie drzew, nie będzie ptaków. Fakt – mało zostało i jednych i drugich. W dodatku drzewa zasłaniają słońce, które ma wpadać do mieszkań. Słońce? Niech wam słońce lekkim będzie…

W parku, przy mojej ulicy rok temu rozsypano trutkę – psy też przeszkadzają. Wszystko przeszkadza: wiewiórki, lisy, sówki, ateiści, komuniści, koty… Najchętniej żyliby w trupiarni i niedługo do tego dojdzie, że będą. Będą mieli w tej trupiarni kawałek swojego umierania.

Niedaleko parku jest miejskie hospicjum – tam nikt nikogo nie truje. Era pavulonu minęła. W zeszłym roku, w te największe upały widziałam jak wychodził z niego wysoki i chudy, młody ksiądz. No upały – a on w czarnej kiecce. Piach uliczny wystrzelał mu spod butów. No upały, a tu daleko i do zbawienia i do lodów bambino. Pustynia. Bałucka pustynia.

Smutny był i przygarbiony niczym chart borzoj, którego widziałam w Warszawie na Starej Ochocie, kiedy żar lał się z nieba. Człowiek miał ochotę, wiecie, dać słowa pocieszenia – nie wszystek umrę, przed starością jest młodość, gorąc kiedyś minie, ale… Paradne! Człowieka znękanego byciem człowiekiem, to nawet spocony, ziejący ksiądz jest w stanie wzruszyć. A ha! A ten mnie wzruszył ze dwa razy. Człowiek by tak chciał, jak człowiek z człowiekiem… Jak komuszka z księdzem… Jak ateista z wierzącym… Jak sokół Czort z gołębiami czy z trucicielami? Ano nie wiadomo. Nic nie wiadomo.

Myślę o tym, że są takie fuchy, w których jest jednak trudno trudno. Kapłani, psychiatrzy, psycholodzy, negocjatorzy, aktywiści – ci wszyscy, którzy narażeni są na ciągły kontakt z tzw. kondycją ludzką i jej wyrzygiem. Przedźwigać się można od tych trzewnych zwrotek branych na klatę.

A jednak… Toczy się. Majówka za progiem. Kosiniak Kamysz został po raz trzeci ojcem. Waga urodzeniowa syna – „3890 gram szczęścia”. Gratuluję serdecznie! Oby Minister Obrony Narodowej teraz bardziej lekko patrzył na sprawy ostateczne, takie jak ewentualna wojna. Ja zostałam „mamuśką” bernardyna. Siłka, joga, psychoterapia w jednym „synowskim” ciałku. Potencjalne 100 kg szczęścia! Poza tym wszyscy zdrowi i prawie, prawie bez kompleksów. A przynajmniej bez tych wielkościowych. Pies moim pasterzem i wystarczy. Drodzy i z poważaniem…

Izabela Szolc

Poprzedni

Xi Jinping spotkał się z sekretarzem stanu USA

Następny

Ruszył „Sezon Chińskich Utworów Filmowych i Telewizyjnych” na Węgrzech