Z okazji stulecia rewolucji październikowej w polskiej prasie nastąpił wysyp antyrosyjskich publikacji.
Znane jest powiedzenie, że w gazecie znaleźć można trzy rodzaje wiadomości: prawdziwe to nekrologi, prawdopodobne to prognoza pogody i pozostałe. Przejęte przez redakcje funkcje propagandowe partii i ugrupowań spowodowały, że otrzymujemy dodatkowo perfekcyjne i nowoczesne mielenie mózgów czytelników czyli ich ogłupianie. Miał rację Stanisław Ciosek mówiąc, że PRL-owska propaganda była nadzwyczaj siermiężna w porównaniu do dzisiejszego politycznego PR-u.
Redakcja „Gazety Wyborczej”, przekonana o swojej wyjątkowej misji mówienia Polakom prawdy i wskazywania właściwych dróg, z okazji 100. rocznicy rewolucji październikowej w Rosji, poświęciła dodatek „aleHistoria” temu wydarzeniu pod hasłem „Bolszewicy mordują Rosję”. Hasło przewodnie odpowiada zawartości, w której próżno szukać jakiejkolwiek refleksji dotyczącej przyczyn rewolucji, jej znaczenia tak dla Rosji jak też świata. Poziom wydawnictwa porównać można jedynie z nachalną propagandą okresu stalinowskiego o standardzie tzw. „prasy brukowej”. Często wykorzystany czerwony kolor symbolizuje nie barwę tamtych sztandarów, a przelaną rosyjska krew – aż boję się zaglądnąć do prawicowej prasy, z której zapewne ta krew jeszcze bardziej obficie wylewa się na kolana czytelników. W kolejnym tygodniu w tym samym dodatku zamieszczono dla odmiany „dwugłos” Francuza i Rosjanina pt. „Rewolucja, tragedia Rosji i świata”, w którym autorzy jednomyślnie wyrażają swoje poglądy.
Ciąg dalszy podjął nieoceniony Wacław Radziwinowicz, opisując jak to obecnie w Rosji odchodzi się od świętowania bolszewickiego przewrotu i oddawania czci jego przywódcom, i jak zwykle, dodatkowo pouczając: „W stulecie rewolucji Rosja straciła okazję do refleksji, dlaczego wielkie mocarstwo się rozsypało, a lud, który nosi Boga w sercu, grabił cerkwie i radował się, gdy wyrzynał popów”.
Panowie autorzy i redaktorzy z „GW” – nie pytajcie o to Rosji, a sami spróbujcie rzeczowo odpowiedzieć, jeśli oczywiście na to was stać. Albo poczytajcie publikacje w „Trybunie”, „Przeglądzie” i doskonałą rozmowę z prawdziwym historykiem prof. Andrzejem Andrusiewiczem na łamach „Angory”.
Redaktora naczelnego „Newsweeka” Tomasza Lisa także zachęcam do tej lektury, bowiem jego wstępniak pt. „Good morning, Lenin” napisany w stylu kiepskiej burleski jest pełen tylu nadzwyczaj mądrych przemyśleń, ile niesie w sobie ten gatunek teatralny.
Do współczesnej Rosji można mieć różny stosunek, także odmienne oceny tego co tam się dzieje, ale w tych opiniach zachować wypada przyzwoitość podyktowaną rzeczywistym oglądem wydarzeń, zachowaniem proporcji i porównań do innych, równie wielkich mocarstw tego świata. Doskonałym przykładem jest zarzucanie Rosji kontrolowania i ograniczania działalności tzw. „zagranicznych agentów”, acz okazało się, że Stany Zjednoczone też nie lubią takich instytucji. Podobnie ma się sprawa z budowaniem historycznej jedności tego państwa, w której, być może nawet sztucznie, podejmuje się próbę zasypania odwiecznych podziałów – także między „białymi” i „czerwonymi” w latach Wielkiej Rosyjskiej Rewolucji. Bardziej odpowiada mi taka właśnie rosyjska polityka historyczna niż ta w polskim wydaniu, kopiąca doły dla kolejnego, gorszego sortu. Przy tych rosyjskich przemianach kroi się też na oficjalne sformułowanie pojęcia patriotyzmu – my już w Polsce, w programie TVN „Arena Idei” wysłuchaliśmy z ust prof. Zybertowicza trójczłonową definicję tego naszego pojęcia. Nikt w mediach nie odważył się nawet na skromną polemikę z zaprezentowaną formułą, co świadczy o wyjątkowej odwadze naszych intelektualnych elit.
A więc wróciliśmy do kraju, a tu jeszcze ciekawiej – w ostatnim czasie miała miejsce erupcja mądrości, innowacyjnych projektów i przemyślanych decyzji. Powróciła sprawa wyburzenia Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie z okazji 100-lecia odzyskania niepodległości, bowiem za mało zburzono u nas w trakcie dwóch kolejnych wojen. Popierający ten pomysł zapomnieli jednak, że reliktami komunistycznego zniewolenia są także miliony mieszkań wybudowanych w okresie Polski Ludowej. Ten argument słusznie kontruje „GW” pisząc: „Komuniści obrzydzali życie właścicielom dużych mieszkań, dokwaterowując im sublokatorów”, bowiem, jak wszystkim wiadomo, komuniści uwielbiali obrzydzać ludziom życie. Między innymi poprzez likwidację analfabetyzmu, zaganianie młodych do szkół, tworzenie milionów miejsc pracy i wszystko inne, co sobie z tamtych czasów przypominacie. Natomiast PSL optuje za nowym świętem państwowym – Dniem Walki i Męczeństwa Wsi Polskiej – mającym upamiętniać mieszkańców polskich wsi w trakcie II wojny światowej. Liczę, że znajdzie się partia, która będzie proponować upamiętnienie mieszkańców polskich miast, jeszcze inna nie zapomni o przysiółkach. I takie pomysły rodzą się nie zważając na to co o jedności narodu mówił Prezydent 11 listopada. Chyba, że się zapatrzyli wtedy na kolejną służbę – Krajową Inspekcję Skarbową – z szabelką w dłoni. Pocieszam, za rok będzie ich więcej: Straż Marszałkowska w nowych mundurkach i z buławą, Państwowa Agencja Ochrony Środowiska z dwururkami i rogiem Wojskiego oraz Służba Ochrony Państwa w ciemnych okularach i ze słuchawkami w uszach. Nie wiem tylko dlaczego ciągle pomijana jest na tak ważnej uroczystości Służba Ochrony Kolei.
Powracając na moment do budownictwa, to Hubert Urbański w Milionerach powiedział, że „katowicki Spodek był nowatorskim projektem, jak na owe czasy”, co mu zapewne zostanie zapamiętane przez wiadome służby, natomiast wielką nadzieję wywołało oświadczenie, że „Metro w Krakowie zbuduje kobieta (ze Zjednoczonej Prawicy)” – Jadwiga Emilewicz albo Małgorzata Wasserman. Nie wiadomo czy znalazł się nabywca alpejskiego pałacu Jana Kulczyka – Willi Larix – wystawionej na sprzedaż za 185 mln dolarów. Musiał się okrutnie napracować Kulczyk przy tzw. restrukturyzacji polskiego przemysłu, tym bardziej, że to nie jedyne pozostawione przez niego aktywa. Ale nie wszystko jest takie drogie, bowiem myśliwy Bartosz R., który zastrzelił podczas polowania 63-letniego mężczyznę, otrzyma tylko 26 tys. złotych grzywny. Tymczasem dr Adam Czyżewski, główny ekonomista PKN Orlen mówiąc o szansach i wyzwaniach, jakie stoją przed polskim projektem elektromobilności oświadczył, że „Chińczycy chcą samochód za 10-15 tysięcy dolarów, i my te samochody możemy projektować i robić”. Z równym sukcesem możemy także ich wyżywić tradycyjną polską potrawą, jaką jest ryż.
Ten przegląd zamyka najnowsza wiadomość: prezes Polskiego Związku Narciarskiego po raz kolejny rozważa organizację konkursu skoków narciarskich na Stadionie Narodowym w Warszawie. Pomysł stary jak świat i odgapiony od komuny, bo była już taka skocznia na warszawskim Mokotowie. Nie zmienia to faktu, że pod Wielką Krokwią będziemy kąpać się w morskiej wodzie, a nad morzem osiągać sukcesy w górskiej wspinaczce.
I jeszcze rubryka savoir vivre: „Uważam, że szacunek absolutnie mu się należy – podkreślała rzeczniczka PiS, która „nie sądzi, żeby to był jakikolwiek problem”, żeby Prezydent osobiście przywitał Jarosława Kaczyńskiego przed Belwederem.
Czytam, słucham i nadziwić się nie mogę – a to współczesna Polska właśnie.