Osaczony zewsząd i gwałcony przez uszy i oczy opresyjną ohydą zimowych świąt katolickich, szukając w tej rozpaczy najmniejszej choćby szczeliny ucieczki i iskry pokrzepienia, wywołałem pamięć postaci w kończącym się roku przeoczonej – wybitnego filozofa marksistowskiego, twórcy koncepcji „marksizmu kulturowego” Antonio Gramsciego, który 80 lat temu zmarł za kratami faszystowskiego kryminału Mussoliniego.
Pochodził z rodziny nędzarzy z Ales na Sardynii, gdzie urodził się 23 stycznia 1891 roku. W czasie studiów w Turynie wstąpił do partii socjalistycznej i przez krótki czas należał do stronników Benito Mussoliniego, W latach 1917–1918 był redaktorem naczelnym gazety socjalistów „Il Grido del Popolo”. W tym czasie był już aktywnym działaczem ruchu robotniczego, rok później wszedł w skład Partii Socjalistycznej. Po wystąpieniu z niej, założył m.in. wraz z Palmiro Togliattim, Włoską Partię Komunistyczną. Należał też do założycieli organu WłPK, „L’Unita”. Kilka lat po przejęciu władzy przez Narodową Partię Faszystowską ex-socjalisty Mussoliniego, został aresztowany (1926), a w roku 1928 skazany na 20 lat więzienia, gdzie spędził niemal resztę swojego życia, w sumie 11 lat. Za kratami rzymskiego więzienia stworzył większość swych najbardziej wpływowych koncepcji myślowych na gruncie marksizmu. Wyniszczony pobytem w więzieniu, zmarł 27 kwietnia 1937 roku, tuż po wyjściu na wolność na mocy amnestii
Nowatorski marksizm Gramsciego
W ciągu tych lat napisał setki stron tzw. listów z więzienia, w których w formie swobodnych myśli, bez ujęcia ich w spoisty metodologicznie system filozoficzny, sformułował swoją doktrynę. Wyjściowym, sytuacyjnym celem było dla Gramsciego znalezienie sposobu na doprowadzenie do wycofania przez włoski proletariat poparcia dla faszyzmu. Jednocześnie „odwrócił” podstawową koncepcję Karola Marksa, kładąc równy nacisk na bazę i nadbudowę kulturową, jak na sferę ekonomiczno-społeczną. Uznał, że sfera kultury ma wpływ na społeczne decyzje i działania w nie mniejszym stopniu niż ekonomia. Innymi słowy – że sfera intelektualno-symboliczna w co najmniej takim samym stopniu co sfera ekonomii, choć nie w każdych okolicznościach, determinuje zachowania grup społecznych. Według Gramsciego droga do zmiany społecznej nie prowadzi poprzez rewolucyjny przewrót, lecz wymaga długotrwałego procesu tworzenia kulturowej hegemonii – wspólnej platformy wyobrażeń i idei łączącej intelektualistów ze światem pracy. Gramsci odrzucił różnice między teorią a praktyką: poznanie jest równoczesne i równoznaczne z działaniem. Każdy, kto podejmuje działanie, jest wobec tego intelektualistą, czy filozofem. Zdaniem Gramsciego niemożliwe jest stworzenie obiektywnej prawdy w drodze czystej kontemplacji, prawda jest uwarunkowana historycznie, a o słuszności działań decyduje konkretny moment historyczny. Żadne spojrzenie z zewnątrz nie jest możliwe, a gdyby nawet było, nie dałoby żadnych odpowiedzi. Idąc za Antonio Labriolą, uważał że marksizm jest przede wszystkim filozofią praktyki. W przeciwieństwie do myśli swojego pierwszego mistrza, liberała Benedetto Crocego, podkreślał konieczność zaangażowania intelektualisty w ruch socjalistyczny, w tworzenie partii i ram organizacyjnych. Jego nowatorstwo w stosunku do doktryny Marksa polegało m.in. na odrzuceniu mającego heglowski rodowód determinizmu i mechanizmu „konieczności dziejowej”, realizującej się „niby fatum poza wolą ludzką” na rzecz „aktywistycznej filozofii praktyki”. Silnie akcentował rolę świadomości w historii.
Twórca „marksizmu kulturowego”
Za życia Gramsciego i jeszcze długo po jego śmierci, jego myśl nie była określana tym terminem, który powstał stosunkowo niedawno. Warto zauważyć, że pojawił się on w kontrze do myśli Gramsciego, jako że pozostaje on niezmiennie negatywnym bohaterem dla prawicy wszystkich odmian, szczególnie konserwatywnych katolików. Uważany jest bowiem za jednego z obiektywnych prekursorów Nowej Lewicy i jednego z „duchowych protoplastów” neomarksistowskiej Szkoły Frankfurckiej, uprawiającej tzw. Teorię Krytyczną. Eric Hobsbawm uznał go za geniusza, a Louis Althusser jego, a nie Lenina uznał za prawdziwego kontynuatora myśli Marksa i Engelsa. Nawet konserwatywny historyk idei, idol prawicy także w Polsce, Roger Scruton uważa Gramsciego za „niezwykłego, genialnego filozofa i najwybitniejszego w Europie myśliciela radykalnej lewicy”. Gramsci odrzucił wulgarny materializm marksizmu ekonomicznego na rzecz uznania wiodącej roli metapolityki, czyli oddziaływania na życie społeczne ideami, za pośrednictwem wszelkiego rodzaju instytucji, z edukacją, uniwersytetami, systemem prawnym i kulturą (dziś dodaje się do tego masowe media elektroniczne) na czele. W tej metodzie zobaczył szansę na przebudowę społeczeństwa w duchu wolności od tradycyjnych, konserwatywnych „wartości” opresjonalnych i przełamanie hegemonii klas panujących. Konserwatyści i wszelka prawica kulturowa uważa nawet, że po wybuchowym fermencie 1968 roku cele zakreślone przez Gramsciego zostały, głównie w Europie Zachodniej, osiągnięte przez prawno-kulturową eliminację opresji starego burżuazyjno-klerykalnego porządku. Co prawda próby rekonkwisty podejmują niektóre zachodnie ośrodki konserwatywne, m.in. francuska Nowa Prawica Alaina de Benoist ( co prawda nietzscheańska, neopogańska i elitarystyczna), ultrakatoliccy fundamentaliści spod znaku nauki antysoborowego arcybiskupa Lefebvre czy Opus Dei, ale na tamtym gruncie są to usiłowania już daremne. Na Zachodzie bowiem wolne społeczeństwo obywatelskie jest rozbudowane w potężną sieć wpływów i odporne na konserwatywne ataki na wolność. System bezpieczników sprawia tam, że nawet w razie „przerwania frontu” na jakimś odcinku, pozwalają one dalej prowadzić skuteczne działania obronne.
Nowoczesny „machiawelizm” Gramsciego
W walce o laicyzację i wolności Gramsci zalecał zastosowanie wojny pozycyjnej polegającej na wdzieraniu się w poszczególne odcinki systemu, w jego instytucje polityczne, oświatowe, religijne, w prasę, wydawnictwa i radio, zdobywając jeden okop po drugim, a do jeszcze niezdobytych wprowadzając ducha „rozłamu” . Ten etap walki, poprzedzający ostateczny przewrót, Gramsci nazywał ( za rewolucyjnym syndykalistą Georgesem Sorelem) „bierną rewolucją” o charakterze przygotowawczym”. Nawet jednak „bierna” rewolucja, o ile ma przejść w uwieńczoną sukcesem wojnę pozycyjną, musi mieć swoje kierownictwo, będące syntezą działających jako blok historyczny dwóch skoordynowanych sił: naciskającej „z dołu” siły „mas” i wdzierającej się „z góry” do instytucji metapolitycznych inteligencji wolnościowej ( warunkach włoskich czasów faszyzmu i później była to inteligencja komunistyczna). Kluczowe zadanie koordynacji tych działań nazwał Gramsci „Nowoczesnym Księciem” („Il moderno Principe”), akcentując, iż jest to i musi być „książę kolektywny”. Radykalny krytyk Gramsciego z pozycji konserwatywno-monarchistycznych Jacek Bartyzel tak opisał jego „machiawelizm”: „Nowoczesny książę, książę-mit, nie może być osobą rzeczywistą, konkretną jednostką; może być tylko organizmem, złożonym elementem społeczeństwa, w którym zaczyna się konkretyzować wola zbiorowa, ujawniona już po części i potwierdzona w działaniu. Należy jeszcze powiedzieć, jaki jest najważniejszy, śmiertelny wróg „Nowoczesnego Księcia”, a przeto główny cel biernej rewolucji kierowanej przez intelektualny sztab rewolucyjnej elity intelektualnej. Wrogiem tym jest religia, a celem – totalna laicyzacja społeczeństwa, zdolność zaś do przeprowadzenia tego dzieła jest nawet kryterium moralnej wartości wszelkiego czynu (…) „Nowoczesny Książę” powinien być w znacznej mierze poświęcony sprawie reformy intelektualnej i moralnej – a więc sprawie religii i poglądu na świat. (…) powinien i nie może nie być głosicielem i organizatorem reformy intelektualnej i moralnej, przygotowującej grunt pod późniejszy rozwój narodowej, ludowej woli zbiorowej, zmierzającej do urzeczywistnienia wyższej, pełnej formy nowoczesnej cywilizacji. (…) „Nowoczesny Książę”, w miarę jak zyskuje na znaczeniu, wstrząsa całym systemem stosunków intelektualno-moralnych, ponieważ właśnie ewolucja jego roli oznacza, że każdy czyn bywa pojmowany jako pożyteczny lub szkodliwy, szlachetny lub nikczemny, jedynie w odniesieniu do samego „Nowoczesnego księcia” – zależnie od tego, czy przyczynia się do pomnożenia, czy też do umniejszenia jego potęgi. Książę zajmuje w ludzkiej świadomości miejsce bóstwa czy kategorycznego imperatywu, staje się podstawą nowoczesnego laicyzmu oraz pełnej laicyzacji całego życia i wszystkich stosunków obyczajowych”.
Gramsci a przypadek polski
Nieprzypadkowo został powyżej zacytowany przedstawiciel rodzimej, polskiej radykalnej, konserwatywnej prawicy. Gramsci jest bowiem także, a może szczególnie negatywnym bohaterem prawicy konserwatywnej w Polsce, która uważa, że „ojczyzna Jana Pawła II” jest polem eksperymentu marksistów kulturowych, którzy chcą jej odebrać narodowo katolicką tożsamość. W przełożeniu na język praktyki oznacza to, z jej punktu widzenia, niebezpieczeństwo wyrwania polskiej sfery kulturowej, pojęciowej, symbolicznej, emocjonalnej, sentymentalnej spod hegemonii warstwy dominującej. W Polsce tworzy ją dominanta w postaci Kościoła katolickiego w sprzężeniu z konserwatywnym światopoglądem nacjonalistyczno-postszlacheckim. Niestety, w Polsce, jak dotychczas wykorzystanie (świadome lub nie) mechanizmów ekspansji kulturowej sformułowanych przez Gramsciego udało się najlepiej – co stanowi unikalny paradoks historyczny na skalę światową – szeroko rozumianej prawicy klerykalno-konserwatywno-nacjonalistycznej. Nie tylko udało się jej podtrzymać dominację ideologii Kościoła katolickiego w świadomości społecznej, ale także reaktywować i z mroków przeszłości i wprowadzić do żywego obiegu społecznej wyobraźni archaiczny patriotyzm typu sarmackiego, sięgający korzeniami do XVII wieku. Uczyniła to posługując się w dużym stopniu najnowocześniejszymi mediami oraz ekspansją i poszerzaniem swojego wpływu na instytucje. Innymi słowy – supernowoczesne media zostały zaprzęgnięte do krzewienia najbardziej zatęchłych i wstecznych idei oraz koncepcji życia społecznego oraz indywidualnego. Wspomniany wyżej historyczny i unikalny paradoks sytuacji polskiej polega na tym, że obiektywnie (świadomie czy nie) z metod sformułowanych przez Gramsciego skorzystała (ideologicznie a rebours) klerykalno-konserwatywna prawica występująca z różnych mutacjach. To ona jest dziś w Polsce triumfatorem w wojnie kulturowej, to ona narzuciła swoją narrację milionom obywateli. Dlatego polska lewica nie zbliży się nawet do swoich celów i nie osiągnie choćby przeciętnego poziomu skuteczności, jeśli nie wyciągnie praktycznych wniosków i nie odrobi z nich praktycznej – i dostosowanej do współczesnych warunków polskich – lekcji z nauk Antonio Gramsciego i nie podejmie, to prawda, arcytrudnej, walki o społeczną świadomość. Dopóki się na to nie zdobędzie, nadal za swój maksymalny cel będzie uważała przekroczenie progu wyborczego i rolę Kopciuszka polskiego systemu społeczno-polityczno-kulturowego. A to za mało w walce o świadomość choćby tylko znaczącej części polskiego społeczeństwa, o jego większości nawet nie wspominając.