Tak w dużym uproszczeniu szewc Fabisiak komentuje wynik czeskich wyborów prezydenckich. W drugiej decydującej turze starli się bowiem z jednej strony liberalny polityk, Petr Pavel popierany głównie przez wyborców wielkomiejskich oraz uważany za populistę były premier Andrej Babiš bazujący na elektoracie mieszkańców wsi i małych miejscowości.
Ostatecznie zwycięstwo odniósł Pavel, wygrywając w 11 spośród 14 województw oraz we wszystkich poza Ostrawą miastach wojewódzkich z przewagą ponad 950 tys. głosów nad swoim konkurentem. Starcie dwóch tak wyrazistych i diametralnie różniących się kandydatów zaowocowało wyjątkowo dużym zainteresowaniem ze strony wyborców. W drugiej turze do urn poszło ich aż 70,25 proc., co oznacza rekordową frekwencję. Głosujących za granicą było jeszcze więcej –80,3 proc. i znakomita większość 95,2 proc. oddała swe głosy na Pavla. Według czeskiego ośrodka badania opinii publicznej PAQ Research na Pavla zagłosowało 90 proc., wyborców, którzy w pierwszej turze poparli dwoje niepartyjnych kandydatów – uchodzącą początkowo za czarnego konia byłą rektorkę rolniczego Uniwersytetu w Brnie Danuše Nerudovą i senatora Pavla Fischera, którzy w sumie zdobyli nieco ponad 20 proc. głosów. Jego zwycięstwo było do przewidzenia, lecz tak duża różnica głosów była dla wielu – w tym kończącego swą kadencję prezydenta Miloša Zemana – dużym zaskoczeniem. Zeman wspierał kandydaturę Babiša. W odróżnieniu od premiera Petra Fiali, który po wyborach oświadczył, że jest zadowolony z tego, iż wygrał obywatelski kandydat oraz wartości jakie reprezentował dodając, że niezwykle się cieszy z przyszłej z nim współpracy.
W podobnie entuzjastycznym tonie zabrzmiały gratulacje przysyłane przez zagranicznych polityków. Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen napisała o jego drogocennych doświadczeniach w sferze bezpieczeństwa, obronności i stosunków międzynarodowych, co będzie miało znaczenie dla zachowania i umocnienia europejskiej jedności w sprawie poparcia dla Ukrainy. Wtórowała jej rodaczka Pavla, unijna komisarz Věra Jourová wierząca w to, że przyszły prezydent będzie godnie reprezentował Czechy w Europie i na świecie. Spośród innych podobnie brzmiących gratulacji szewc Fabisiak zwraca uwagę na słowa francuskiego prezydenta Emmanuel Macrona, który akcentował to, że oba kraje łączą wartości europejskie oraz poparcie dla Ukrainy. Słowa te mają istotne znaczenie, gdyż przed drugą turą Macron przyjął u siebie Babiša, który w ten sposób starał się nadać sobie wizerunek ważnego i poważnego polityka szanowanego przez europejskich przywódców.
Na podstawie tych gratulacji szewc Fabisiak dochodzi do wniosku, że mają one nie tylko protokolarny charakter, lecz także świadczą o tym, że za granicą poczuto ulgę z tego, że wygrał proeuropejski Pavel, a nie bliski węgierskiemu premierowi Orbánowi Babiš. To właśnie w obawie przed jego zwycięstwem postanowił kandydować Pavel. Według jego słów, obawy takie po raz pierwszy pojawiły się u niego, kiedy pod koniec 2019 roku Zeman wspomniał o tym, że jego następcą może być Babiš. Uznał, że byłoby to szkodliwe dla kraju i dlatego podjął decyzję o kandydowaniu. Dzięki temu wybory przekształciły się de facto w plebiscyt przeciwko Babišowi. Dlatego też swojego kandydata nie wystawiła rządząca koalicja Razem uznając, że lepiej jest poprzeć konkurencyjnego kandydata niż ryzykować rozproszenie głosów, co mogłoby mieć nieoczekiwane skutki w drugiej turze wyborów.
O kierunkach polityki jaką zamierza realizować jako głowa państwa Petr Pavel zaczął mówić natychmiast po ogłoszeniu wyborczych wyników. Stwierdził, że ma zamiar być moderatorem debaty pomiędzy rządem i opozycją i w tym celu zamierza z opozycją rozmawiać. Nie wykluczył też rozmów ze swoim niedawnym konkurentem Andrejem Babišem, który jest przywódcą najsilniejszej partii opozycyjnej ANO mając nadzieję, że takie rozmowy będą się różnić od atmosfery jaka panowała podczas kampanii wyborczej. Zdaniem szewca Fabisiaka taka właśnie powinna być rola prezydenta w normalnym państwie. Powinien on być inicjatorem politycznego dialogu i ewentualnym rozjemcą w sprawach spornych, a nie reprezentantem jednej opcji politycznej jak to ma miejsce w dobrze nam znanym kraju sąsiadującym z Czechami. W kwestiach polityki społecznej Pavel jest bliski Donaldowi Tuskowi uznając za konieczne przeprowadzenie reformy emerytalnej za którą kryje się podwyższenie wieku uprawniającego do otrzymywania emerytury.
Na odcinku polityki zagranicznej prezydent-elekt, który ma zostać formalnie zaprzysiężony w dniu 9 marca po zakończeniu kadencji Miloša Zemana, odbył już dwie długie rozmowy telefoniczne. Pierwszą z ukraińskim prezydentem Wołodymirem Zełenskim, co jest zrozumiałe w kontekście wojny. Wybór drugiego rozmówcy jest już mniej uzasadniony. Pavel przez kwadrans rozmawiał z prezydentką Tajwanu Tsai Ing-wen zapewniając ją, iż Czechy i Tajwan łączą takie wartości, jak wolność, demokracja i prawa człowieka oraz wyrażając nadzieję na umocnienie wzajemnego partnerstwa. Jak łatwo było przewidzieć, kontakt ten napotkał na reakcję ze strony Chin. Jak poinformowała rzeczniczka czeskiego MSZ, strona chińska wyraził zaniepokojenie z powodu tej rozmowy. Z kolei chińskie MSZ przypomniało, że podczas kampanii wyborczej Pavel mówił o poszanowaniu zasady jednych Chin. Po tej rozmowie Pavel tłumaczył, że Tajwan jest czołowym producentem niektórych technologii i dlatego w interesie Czech jest utrzymywanie z nim kontaktów handlowych oraz w dziedzinie nauki, co jednak – jak zauważa szewc Fabisiak – niekoniecznie musi się odbywać w tak ostentacyjnej formie narażając na ryzyko ochłodzenie stosunków z Chinami.
Przy okazji tych wyborów szewc Fabisiak zwraca też uwagę na to, że podważyły one ugruntowany w Polsce stereotyp Czecha. Wielu z nas ma lekceważący stosunek do czeskiej armii, postrzegając ją przez pryzmat Szwejka. Jednocześnie Czesi uważani są za naród dobry w robieniu interesów. Tymczasem wybory prezydenckie zawodowy wojskowy wygrał z jednym czołowych czeskich biznesmenów.