19 września 2024

loader

W sprawie pewnego listu

Pan prezydent ku radości jednych i zakłopotaniu innych niedawno zakończył był pierwszy rok swojego urzędowania. Zawsze można powiedzieć, że idzie panu prezydentowi całkiem nieźle jak na pierwszaka.

Nauczyciele zachęcają, by pierwszaków traktować z dużą wyrozumiałością, chwaląc drobne nawet osiągnięcia i z pobłażaniem odnosząc się do potknięć. Nie jestem bezstronny, więc pójdę za radą speców od nauczania początkowego.
Pan prezydent sprawnie i wyraźnie podpisuje przysłane mu do pałacu dokumenty.
Pan prezydent łatwo nawiązuje kontakt z ludźmi, z którymi wielu wolałoby nigdy nie dać się sfotografować. Pan prezydent lubi i potrafi przemawiać, a im bardziej przemawia, tym bardziej to lubi.
Pan prezydent jak obieca to obieca, a jak przyjdzie co do czego, to jest jak zwykle.
Pan prezydent lubi jeździć szybko i na nartach, i na podwójnej ciągłej.
Pan prezydent ma takich współpracowników, jakich sobie wybrał i jakich ma.
Pan prezydent lubi pracować nocą i do późna ślęczy nad klawiaturą komputera.
Pan prezydent wie z autopsji, że historia jeszcze nigdy nikogo niczego nie nauczyła.
Pan prezydent na niektórych zdjęciach wygląda tak, że ho ho.
Pan prezydent uczył się u boku prezydenta Lecha Kaczyńskiego i uczył się, i uczył…
Postanowił pan prezydent pójść w ślady dwóch ministrów polskiego rządu i kolejnego już nowego szefa polskiej policji — i stanął w obronie rodaków prześladowanych na Wyspach Brytyjskich. Sam to wymyślił, czy też wybitni współpracownicy podpowiedzieli mu ten ruch, nie wiemy. Jak postanowił, tak uczynił. List napisał, co prawda nie do królowej matki, ani też do licznej rodziny królewskiej, ale zawsze. Napisał pan prezydent list do obu prymasów.
Jak na pobożnego prezydenta przystało. Jeśli by policzyć uroczystości religijne, w których pan prezydent bardzo czynnie, a jakże, uczestniczy, to myślę, że nie ma dziś na świecie drugiego równie pobożnego prezydenta. Spotykał się pan prezydent z kardynałami, arcybiskupami, a nawet z papieżem tyle razy, że list do dwóch prymasów na Wyspach Brytyjskich to nic trudnego. Może najpierw należało napisać do polskiego prymasa. Znając naszych hierarchów prawdopodobnie czekałby na odpowiedź długo, długo albo jeszcze dłużej. A może właśnie na to liczył pan prezydent. List napiszę, świat usłyszy, rodacy poczują się umocnieni, a nawet bezpieczniejsi niż dotąd. A prymasi? Może jak polscy hierarchowie – będą pobożnie milczeć.
Anglicy zaś, mimo różnicy wyznań, spotkali się na popołudniowej herbatce i razem odpisali panu prezydentowi dosadnie, ekumenicznie i po chrześcijańsku. Może gdyby pan prezydent napisał skromnie, dyskretnie i z atencją, odpowiedź byłaby podobna. A tak, ratuj się kto może. Świat usłyszał jak Anglicy dyplomatycznie pouczają prezydenta RP.
Pan prezydent bywa na stadionach. Czasem nawet kibice głośno okazują, jak się z tego cieszą. A jednak transparentów wypisanych ogromnymi literami na trybunach pan prezydent nie widzi. Może ogląda tylko publiczną telewizję, w której Polska wygląda trochę inaczej niż ta za oknem. Trudno więc z pałacu dopatrzeć się antysemityzmu, rasizmu, ksenofobii. Pan prezydent nie widzi, a prymasi zza kanału dostrzegli i palcami wytykają europejskiego przywódcę, który patrzy i nie widzi, słucha i nie słyszy, innych poucza i bęc.
„Każdy przywódca w Europie, czy to polityczny, czy to religijny, ma moralny obowiązek, by potępiać rasizm i ksenofobię (…) Jesteśmy głęboko przekonani, tak samo, jak pan prezydent, że obowiązkiem każdego rządu jest nie tylko przyjęcie osób w potrzebie, ale również działanie na rzecz integracji tych osób, które, przynosząc do innego kraju swe umiejętności, przyczyniają się do wzrostu jego dobrobytu” z listu arcybiskupa Welby”ego i kardynała Nicholsa do Prezydenta RP Andrzeja Dudy.
I jeszcze przypominają panu prezydentowi setki tysięcy Polaków, którzy wyemigrowali z kraju, w którym taka dobra zmiana, a oni wracać jakoś nie chcą. Piszą prymasi o setkach ośrodków duszpasterskich dla polskich uchodźców, w których nie ma specjalnego tłoku. Publicznie przypominają polskim władzom o konieczności przyjęcia osób, które są w potrzebie. I że pan prezydent ma polityczny i religijny, i moralny obowiązek potępić rasizm i ksenofobię.
Może jednak lepiej było nie pisać do angielskich prymasów.

trybuna.info

Poprzedni

Tomek Kalita i inni chorzy czekają!

Następny

Wybrali tańszy hotel