Próby uzgodnienia wspólnych kandydatów na prezydentów dużych miast przez opozycję nie rokują dobrze na przyszłość.
Wystarczy spojrzeć na przepychanki pomiędzy PO i Nowoczesną w Warszawie. Ale najbardziej skomplikowana sytuacja jest we Wrocławiu. Komitet Obywatelski pod przewodnictwem PO zarekomendował na fotel prezydencki senator prof. Alicję Chybicką. W komitecie jest jeszcze kilka kanapowych podmiotów. PSL też poparł prof. Chybicką, ale władze nadrzędne określiły ten krok jako nieprzemyślany. Tę kandydaturę kwestionuje także przewodniczący Schetyna.
Dolnośląski Ruch Samorządowy, w którym spora grupa to byli członkowie PO poparł kandydaturę Jerzego Michalaka. Nie popiera go jednak prezydent Dutkiewicz, jeden z liderów tego ruchu. Podobno większa sympatią darzy Jacka Surtyka.
Nowoczesna, która jest w koalicji z prezydentem Dutkiewiczem, też ma we Wrocławiu swoje ambicje. Sam przewodniczący Petru o tym wspominał. Chęć na to stanowisko ma poseł Michał Jaros, który uszedł z PO i zadomowił się w Nowoczesnej. Wcześniej posłanka Augustynowska uciekła z Nowoczesnej w wpadła w ramiona Platformy. Jest więc we Wrocławiu poselski remis. Jednak Nowoczesna jest w koalicji z Dolnośląskim Ruchem Samorządowym, a ten już poparł Jerzego Michalaka. Na pewno swojego kandydata wystawi także SLD.
Proszę się nie przejmować tą układanką, bo jutro może ona być już zupełnie nieaktualna. W innych dużych miastach pewnie jest podobnie, ale trochę mniej skomplikowanie. Czy uda się pogodzić ambicje i wystawić wspólnych kandydatów opozycji? Bardzo w to wątpię. Wystawienie wspólnych list do samorządów będzie jeszcze trudniejszym zadaniem, powiem, wręcz niemożliwym. Sukcesem będzie jak partie opozycyjne się dogadają, by nie atakować się wzajemnie w trakcie kampanii, ale w praktyce to tez jest tylko pobożne życzenie.
Tymczasem PiS nie będzie trwonił, bo nie musi, czasu i sił na typowanie kandydatów na prezydentów czy burmistrzów. Wystarczy tu trochę rozeznania w szansach, wewnętrznych przepychanek, a potem decyzja prezesa wszystko sfinalizuje. Wygląda na to, że w wyborach samorządowych będziemy mieli do czynienia z pospolitym ruszeniem opozycji przeciwko zwartej armii PiS. A to, dla opozycji, nie rokuje dobrze.