Właściciel wrzeszczy, że lokator go okrada bo zalega z czynszem i zdaje się nie pamiętać, że ten sam lokator latami swymi czynszami spłacał jego kredyt hipoteczny. Oczywiście, że czynsz trzeba płacić, ale dobrze kiedy właściciel mieszkania spróbuje ustalić skąd się zaległości biorą. Niedawno zadzwonił do nas z prośbą o pomoc właściciel mieszkania, który wynajął pokój obywatelowi Ukrainy. Kiedy ten przestał płacić, okazało się, że pracodawca zalega mu z płaceniem za pracę. Właściciel prosił nas żebyśmy pomogli jego lokatorowi wyrwać zaległe wynagrodzenie.
Kiedy czynsz stanowi większość budżetu domowego wystarczy jakiś nieprzewidziany wydatek, choroba, wypadek albo utrata pracy, żeby budżet domowy przestał się dopinać. Pół biedy kiedy jest się dokąd wyprowadzić. Zwykle do rodziców gdzie powstaje nadmierne zagęszczenie. Ale zdarza się, że takiej opcji nie ma. Wtedy rodzina z dziećmi, która już zalega z czynszem, musi znaleźć inne mieszkanie. Ale w tym następnym trzeba wpłacić kaucję, na którą zwykle też nie ma. Ceny ciągle idą w górę więc znalezienie czegoś tańszego graniczy z cudem. Tymczasem właściciel mieszkania się niecierpliwi, bo wie, że od następnych lokatorów będzie mógł zażądać więcej.
Kiedy konflikt narasta często pojawia się agresja. Nie dość, że rodzina znajduje się w sytuacji podbramkowej, to jeszcze jest wyzywana, poniżana, a w ostateczności bezprawnie eksmitowana. Powtarzają się dantejskie sceny z rodziną krzątającą się w środku nocy wśród mebli wystawionych na klatkę schodową. Ludzie, którzy latami oddawali właścicielowi całą miesięczną pensję, przy byle potknięciu traktowani są jak śmieci. W dodatku to nie jest tak, że prawo nie chroni lokatora. Eksmisja bez wyroku sądu, bez udziału komornika jest nielegalna, a jednak organa ścigania zwykle przymykają na to oko. Prawo własności jak zwykle zdaje się mieć prymat nad pozostałymi prawami człowieka.
Na dłuższą metę ten konflikt jest nie rozwiązywalny. Ceny najmu i kupna mieszkań zostały spekulacyjnie tak wyśrubowane, że potencjalnych lokatorów przeważnie nie stać na regularne płacenie. Sami wynajmujący potwierdzają ten fakt, skarżąc się, że większość najemców zalega z czynszem. A przecież nie sposób uwierzyć, że te zaległości, w takiej masie wynikały ze złej woli. Ludzie zwykle płacą póki mogą.
Właściciele mieszkań często podnoszą argument, że pomoc niezamożnym lokatorom należy nie do nich tylko do władzy publicznej, samorządu. I mają rację. Tylko że samorządy bardzo niechętnie budują mieszkania czynszowe. W Warszawie połowa radnych to milionerzy. Większość z nich ulokowała swe kapitały w mieszkaniach. Gdyby nagle pojawiło się w mieście dużo mieszkań z tanim czynszem, wartość ich „lokat” bardzo by się obniżyła.