1 grudnia 2024

loader

Za co Nobel Lechowi Wałęsie?

fpt. Wikicommons

„W czasach, w których odprężenie i pokojowe rozwiązywanie konfliktów są bardziej potrzebne, niż kiedykolwiek wcześniej, wysiłek Wałęsy jest zarówno natchnieniem, jak i przykładem” – Komitet Noblowski

To dla mnie najtrudniejsze pytanie. Z udzieleniem Państwu Czytelnikom odpowiedzi zwlekam, wręcz ociągam się kilka lat. Pytanie pojawiało się w różnych kontekstach – od skrajnej euforii i zauroczenia, po skrajnie negatywne, nawet upokarzające Generała i Wojsko „wyroki” – nieznoszące sprzeciwu! Było to podczas wielu różnych spotkań środowiskowych, (np. w roku 40- lecia wprowadzenia stanu wojennego „temat Nobla” podnoszono kilka razy). Oczywiście, w bezpośrednich rozmowach można prowadzić bardziej czy mniej emocjonalną dyskusję, wymianę poglądów. Publikacja i grono zacnych Czytelników wymaga wyważonej, możliwie obiektywnej, zgodnej z prawdą oceny. Wpływ mają tu różne czynniki i uwarunkowania dyktowane wiedzą i okolicznościami podejmowania decyzji. Na tym właśnie polega trudność. Proszę sprawdzić!

Test „na sobie”

Lech Wałęsa stał się osobą „szerzej znaną” w Polsce od lipca 1980 r. czyli od strajków na Wybrzeżu, a głównie w Stoczni im. Lenina. Wcześniej, po 1970 r. był związkowym działaczem lokalnym w Trójmieście. Osobą powszechnie znaną w Polsce, Europie i szybko na świecie stał się po podpisaniu 21 postulatów okazałym długopisem, którego zdjęcia obiegły świat. Był wtedy – jak i sierpniowe porozumienia – faktyczną sensacją!

Komitet Noblowski decyzję o przyznaniu Lechowi Wałęsie Pokojowej Nagrody Nobla, ogłosił 5 października 1983 r. Odebrała ją 2 miesiące później, 10 grudnia w Oslo żona Danuta z synem Bogdanem. Dlaczego nie Laureat – kto z Państwa pamięta? Usprawiedliwiał sensacyjną obawą, że władza może nie wpuścić go do Polski!!! Kogo tym ośmieszał, upokarzał?

Mam w tym miejscu do Państwa prośby. Proszę o odłożenie tekstu, sięgnięcie po kartkę i ołówek – nie przerywając picia kawy czy herbaty i „na gorąco” – proszę napisać własną, możliwie obiektywną odpowiedź na tytułowe pytanie. Proszę teraz o zastanowienie, namysł i podkreślenie czy wykreślenie, słów i myśli, które Państwo uznali za zbyt emocjonalne albo wątpliwe, z uwagi na doświadczenie życiowe, przekonania osobiste, rodzinne, nawet środowiska. I proszę pamiętać o okresie czasu, mając bezwzględnie na uwadze – lipiec 1980 – początek października 1983 r. Gdy chcemy wyrobić sobie obiektywną, prawdziwą ocenę – tylko ten okres należy mieć na uwadze. Przecież nikt, ani w Polsce, ani w Oslo nie wiedział co stanie się w Polsce czy Europie, np. w styczniu 1984 r. Podobnie jak dziś, w grudniu 2022 r. – kto może powiedzieć, co zdarzy się w styczniu 2023 r.? Dlatego raz jeszcze proszę na chwilę„ograniczyć pamięć” tylko do tego okresu i dokonać kolejnej korekty odpowiedzi. Być może niektórzy uśmiechną się, machną ręką – tym wymysłem zdegustowani. Nie zamierzam wobec Państwa stosować żadnej ekwilibrystyki słownej czy emocjonalnej. Mam tylko na uwadze uzyskanie – jak napisałem wyżej – możliwie obiektywnej, prawdziwej odpowiedzi, „zamkniętej” na wiedzy do początku października 1983 r.

Celem ułatwienia Państwu odpowiedzi na tytułowe pytanie, podaję kilka najważniejszych faktów i wydarzeń z lat 1980-1983, mogących mieć wpływ na decyzję Komitetu Noblowskiego.

Lipiec – sierpień 1980 r. powtórzę, Lech Wałęsa staje się osobą powszechnie znaną w Polsce, Europie i szybko na świecie. Faktyczną sensacją! Proszę zwrócić uwagę, że zachodni dziennikarze będą mu wszędzie towarzyszyć, co najmniej z trzech powodów – jest „odkryciem” i „sensacją” we wschodnim bloku, stąd każde doniesienie, informacja medialna przynosi autorom wymierne korzyści finansowe, w „twardej” walucie. Po drugie – szybko do tego doszła nazwa związku – Solidarność, powszechnie widoczna strajkowa aktywność i wzrost liczby członków, miliony „rosły w oczach”, błyskawicznie! Każde tonowanie nastrojów strajkowych, wezwania władzy i partii do Solidarności o umiar i rozsądek – minimalizowano, pomijano. Krytyczne głosy opisywano jako strach przed Solidarnością. Pisząc co złego czy ośmieszającego ustrój działo się w Polsce, a było tego sporo-komentowano jako „walenie się komuny”. Ostrzeżenia z Moskwy, np. „listy partyjne” – też „dowody strachu”. Jeśli pojawiały się informacje nawołujące do rozwagi, pokazujące kolejki, to bezsilność władzy i odwrotnie – „siła Związku”. Po trzecie-„wieści” na Zachodzie rozpowszechniane o Solidarności pokazują „coś” – co jest przysłowiowym gwoździem w „bucie wschodniego bloku”. Mówiąc dzisiejszą narracją – ten „gwóźdź” czytaj – Solidarność spełnia główny cel polityki USA po części też zachodniej – rozwalać, podburzać, podkopywać „wschodni blok” od wewnątrz, od środka „burzyć komunę”. Tak na Zachodzie zaczyna się rodzić mit Solidarności. Dlaczego niektórzy z Państwa w tym miejscu zrobili kwaśną minę? Źle napisałem, proszę o dużą chwilę namysłu… poczytajcie prasowe informacje, też i przestrogi.

Kalendarium faktów i wydarzeń

Luty 1981, premierem rządu zostaje gen. Wojciech Jaruzelski. Apeluje o 90 spokojnych dni, o porozumienie narodowe, o normalizację życia – „oto najpilniejsze zadanie”. 16 lutego prof. Karol Modzelewski w „Życiu Warszawy” m.in. mówi – „Skład personalny i zasady polityki rządowej sformułowane w ekspose premiera Jaruzelskiego stwarzają realną szansę odwrócenia niebezpiecznego biegu wydarzeń”. Proszę zwrócić uwagę-„niebezpiecznego”! – to mówi rzecznik Solidarności! Kto „niebezpieczeństwo” czynił, poprzednik, czyli Józef Pińkowski? A teraz co? – wojskowy, generał na czele rządu! Pięknie brzmi taka pochwała, zarazem nadzieja, że Wojsko „odwróci bieg”. A Solidarność oczekuje właśnie czego?, że nadal będzie trwała euforia strajkowa i płynęła fala żądań, których rząd nie spełni? Proszę sięgnąć do poprzednich tekstów, np. odpowiedzialność Solidarności…władzy. Czy ten wywiad trafił do zachodniej prasy – chyba tak. Pokazywał winnego- władzę, i „dobrą, piękną” pannę „S”. Natomiast w wywiadzie telewizyjnym socjaldemokratyczny premier Nadrenii Północnej-Westfalii Johannes Rau(późniejszy prezydent RFN), wybór Generała oceniał jako „ostatnią instancję przed chaosem lub wojną domową. Jeśli Jaruzelski nie opanuje sytuacji w Polsce, Związek Radziecki nie będzie miał wyboru i będzie musiał interweniować”. Pomyślcie Państwo – premier Rau „odwrócić bieg” rozumie inaczej – postawić tamę, zaporę dla – zwracam uwagę-chaosu lub wojny domowej jaką wprowadza „S”. Bo właśnie ona, Solidarność „przymusi ZSRR do interwencji”. Czy tę przestrogę na Zachodzie zauważono? Czy obie te oceny dostrzegli członkowie Komitetu Noblowskiego – nie wiem.

10 marca, pierwsza, prawie 3-godz. rozmowa Generała z Lechem Wałęsą. Zapisał w notatce, że przewodniczący uznał „negocjacje za jedyną metodę rozwiązywania sporów”. Na jak długo zapamięta, kto wie? PAP w komunikacie podała, że rozmowa była „konstruktywna”.

19 marca, awantura w Bydgoszczy, groźba strajku powszechnego zażegnana przez rząd i Lecha Wałęsę porozumieniem warszawskim. „Świat medialny” wychwala przewodniczącego za ten sukces. Nasi uczeni są ostrożniejsi w pochwałach, Prymas Tysiąclecia wiele razy upominał, pouczał Lecha Wałęsę, delegację Solidarności, np. 27 marca na 3 dni przed generalnym strajkiem okupacyjnym, byście „chcąc wiele, nie stracili tego, co macie”. …„nadrzędnym celem wszelkiej działalności winien być interes Ojczyzny i rzetelna praca dla wszystkich ludzi, dla dobra Polski”. Lech Mażewski spotkanie ocenił jako „uratowanie” Solidarności, choć – „pęd solidarnościowych działaczy do konfrontacji z władzą, został ograniczony jedynie na krótko”. Czy tej, krytycznej sytuacji „winien” rząd a Wałęsa tylko „rozwijał parasol spokoju”, nie ponosi odpowiedzialności?

1-3maja 1981 r., w wywiadzie dla „Sztandaru Młodych” Lech Wałęsa mówi: „Jeśli będziemy szli na zwady, bez przerwy do konfrontacji, jeżeli będziemy atakować – nie tak, jak powinniśmy – to znaczy frontalnie milicję, SB, urzędy, to przecież ktoś nie wytrzyma. I zacznie się chaos, bałagan, bijatyka między nami. I wtedy ktoś trzeci będzie błogosławiony, jeśli nas rozbroi, to jest największe niebezpieczeństwo – nie interwencja. Interwencja, to będzie wtedy nawet wybawienie. I tego się boję”. Przeczytajcie Państwo raz jeszcze, zechciejcie zrozumieć tę „filozofię atakowania” i interwencji – czyjej, ZSRR? Jakie stąd wnioski dla władzy, dla Zachodu?

15 września: biskupi polscy przestrzegają przed konfrontacją (po I-ej części Zjazdu „S” widać było, na co się zanosi): „W ostatnich tygodniach napięcia doszły do takiego stanu, że trzeba ponownie odnaleźć drogę do wspólnego stołu obrad i szukać rozwiązań, które uzyskają społeczną akceptację… Nie można doprowadzać do konfrontacji, która naraża nas wszystkich na wielkie niebezpieczeństwa” Ten fragment komunikatu z Konferencji Episkopatu parę dni później powtórzył dosłownie Jan Paweł II do Polaków w Castel Gandolfo: „Sprawy doniosłe i trudne, o jakie chodzi … muszą być rozwiązywane na drodze dialogu, a nie na drodze konfrontacji” („Tygodnik Powszechny”, nr 39 z 27.09.1981). Apelował tylko do władzy, a do Wałęsy nie?

Gdy I Zjazd Solidarności skierował znane „Posłanie do narodów Europy Wschodniej”, urzędujący kanclerz wstrzymał się z zabraniem głosu. Natomiast Willy Brandt nie krył swej irytacji i publicznie wezwał Polaków, by „wzięli się do pracy, zamiast ingerować w sprawy innych państw… Niech nie … popularyzują idei w bloku, który znany jest ze swej specyfiki systemowej”. Odbiło się to głośnym echem na Zachodzie, tak w prasie, jak i wśród polityków. Czy słyszeli i zapamiętali to członkowie Komitetu Noblowskiego?

24 września prasa publikuje wypowiedzi kanclerzy Austrii i RFN, apelujące do Polaków o rozsądek i umiarkowanie, „tak, aby polski eksperyment zakończył się pomyślnie” (Helmut Schmidt). „Wolność i chaos gospodarczy wzajemnie się wykluczają. W zbankrutowanym kraju nikt nie będzie mógł osiągnąć wolności” (Bruno Kreisky). Austria upominała się o dostawy węgla i energii.

15 października Rada Ministrów uchwałą przedłużyła czas trwania zasadniczej służby wojskowej o 2 miesiące. Rozgłośnia Deutschlandfunk(1.11.1981) komentowała: „Takim posunięciem gen. Jaruzelski przedłożył swoje wotum nieufności wobec skorumpowanej w ciągu dziesięcioleci i nieudolnej administracji państwowej. Teraz Jaruzelskiemu pozostało już tylko odwołanie się do armii, która – obok Solidarności i Kościoła – jest jedyną funkcjonującą organizacją w Polsce. Czy polskie wojsko wywiąże się z tego niezwykłego dla siebie zadania, trudno dziś powiedzieć”? Inne komentarze: „Jaruzelski musi szukać wyjścia – wóz albo przewóz – z tego diabelskiego kręgu gospodarczego, moskiewskiej presji i złości ludu. Zdaje się on wiedzieć, że walczy nie o swój osobisty prestiż, lecz o los Ojczyzny” („Die Presse“ z 2.11.). Generał i jego wojsko „wywierają hipnotyzujący wpływ” również na „patriotycznie” myślące kręgi w kraju. „Zarówno on, jak i korpus oficerski, uważani są za czystych” („Der Tagesspiegel“ (z 2. 11.). Podobnie o wojsku napisał dziennikarz francuski w „Le Monde” (2.11). Odwołano się do armii nie tylko dlatego, że dysponuje ona siłą: „Armia jest jedyną instytucją, która oparła się anarchii, dzięki swej strukturze i legitymizmowi”.

16-18 października Komitet Centralny PZPR na plenarnym posiedzeniu przyjął „Apel do ludzi pracy miast i wsi” – „Tylko rozsądkiem i wysiłkiem całego społeczeństwa można zatrzymać dramatyczny bieg wydarzeń w naszym kraju. Nikt myślący nie podcina gałęzi, na której siedzi. Apelujemy do Was, zaoszczędźmy ojczyźnie strajków!”.

29 października Prezydium KKP apeluje do członków Solidarności o natychmiastowe zaprzestanie: „akcje strajkowe przybrały charakter żywiołowy i niezorganizowany. Grozi to rozbiciem związku i utratą poparcia społeczeństwa. Ustalenia Krajowego Zjazdu i apele Komisji nie znajdują zrozumienia. W tej sytuacji realizowanie ustalonej polityki związku staje się niemożliwe, a nazwa Solidarność zaczyna być pustym terminem” („Tygodnik Solidarność” nr 32, 6.11.1981). Wreszcie zauważono- obok poparcia – narastające głosy ludzi o uspokojenie strajków a Lech Wałęsa zaczyna jeździć po kraju i „gasić” strajki.

30 października Dziennik „The Wall Street Journal” napisał: „Najniebezpieczniejszą cechą obecnej sytuacji w Polsce jest stopniowa utrata kontroli przywódców Solidarności nad regionalnymi protestami… Taki rozwój wydarzeń powoduje jeszcze większe kłopoty gospodarcze i w konsekwencji zwiększa napięcie, spowoduje, iż zaklęty krąg wydarzeń zostanie przyśpieszony” (art. „Solidarność i partia sfrustrowane i bezsilne”).

31 października Sejm podjął uchwałę w sprawie pokoju społecznego: „Jeżeli powstanie stan wyższej konieczności zagrożenia bytu narodu, Sejm rozpatrzy propozycje wyposażenia rządu w takie ustawowe środki, jakich wymagać będzie sytuacja”.

1 listopada francuski Le Monde: „Polsce grozi anarchia w dosłownym znaczeniu”. Wysłannik „L’ Humanite” cytował oświadczenie Geremka- „Szanse osiągnięcia porozumienia nadal istnieją, ale jeśli do niego dojdzie, to w tym miesiącu. Potem będzie za późno” (1.11). Nazajutrz gazeta napisała, że najbliższe dni pozwolą ocenić wynik polityki otwarcia zaprezentowanej Sejmowi przez gen. Jaruzelskiego. Podstawowym założeniem tej polityki jest oferta współpracy złożona Solidarności. Zdaniem korespondenta „Le Matin” Wałęsa i jego Prezydium nie mają już tyle siły, żeby zatrzymać dziki ruch bazy. Obecnie wszystko zależy od regionalnych kierownictw związku, które robią, co mogą, by umocnić naruszoną jedność. Ale wyłom już uczyniono. Według „Les Echos”, Solidarność płaci wyraźnym zmniejszeniem panowania nad bazą za swoje „ekscesy” i „nieustępliwość”, przywódcy związkowi zaczynają się liczyć z narastającym krytycyzmem przeciwko Solidarności. Daje o sobie znać „młodzieńczy błąd związku, który koncentruje się raczej na sprawach ideologicznych, nie nawiązując specjalnie do realiów codziennie zajmujących życie przeciętnego człowieka”. W tym kontekście dziennik rozważał strategię Jaruzelskiego wobec groźby starcia obu stron konfliktu i rozpadu systemu. Zdaniem specjalnego wysłannika gazety, Generał próbuje „przystosować ów system do nowej sytuacji. Ale taki proces można realizować jedynie etapami”.

2 listopada „Neue Kronen Zeitung” – „Polsce grozi teraz totalny chaos. Sytuacja wymyka się całkowicie spod kontroli. Wczoraj strajkowało 350 tys. Polaków, co jest większą liczbą niż w sierpniu 1980 r. Gwałtownie pogorszyła się sytuacja polityczna”.

3 listopada „Los Angeles Times” – „Polska zmierza do tragedii i całkowitej katastrofy”.

3-4 listopada, sytuacja bardzo napięta, obrady KKP Solidarność. Kolejny raz zwróciła się do związkowców o przerwanie akcji protestacyjnych, a stan napięcia i dzikie strajki trwały nadal w wielu regionach kraju. Korespondent „Le Monde” doliczył się 65 konfliktów lokalnych i, jak ocenił, „wystarczy dmuchnąć, by połowa kraju zapłonęła, a Polska pogrążyła się w chaosie”.

Nazajutrz, po Spotkaniu Trzech – z Warszawy:

„Być może więc realizuje się właśnie prawdziwe przymierze narodowe, by uniknąć katastrofy i wyprowadzić kraj z kryzysu” („Le Figaro”). „Obserwatorzy w Warszawie mówią o tym, iż rodzi się polski kompromis historyczny” („La Republika”). „Już teraz można ocenić spotkanie jako zwrot historyczny … powstaje nowa sytuacja. … Przede wszystkim jednak jest to dowód oprzytomnienia” (Le Soir”).

4 listopada, belgijska „Le Soir”- zachowania liderów oceniano tak: Wałęsy „umiarkowana postawa wobec władz przysporzyła mu wiele ostrej krytyki ze strony radykałów w kierownictwie Solidarności, którzy pragną, by niezależny związek prowadził teraz grę na całego. Dla Generała alternatywa jest więc jasna: albo modus vivendi z Wałęsą, albo konfrontacja z radykałami, przy nieuniknionych tragicznych konsekwencjach”.

5 listopada „La Stampa”: „Gen. Jaruzelski ma dziś, de facto, wszelkie cechy jedynego człowieka w Polsce, który jest w stanie uratować to, co do uratowania pozostało … Nie ma jednak alternatywy dla drogi wybranej przez Jaruzelskiego, Glempa i Wałęsę”.

26 listopada Konferencja Episkopatu Polski udzieliła poparcia „duchowi pojednania narodowego” – „Kraj bowiem znajduje się w obliczu wielu niebezpieczeństw. Przemieszczają się nad nim ciemne chmury grożące bratobójczą walką i utratą osiągniętych wartości. Nie można inaczej wydobyć naszego kraju z wielorakich kryzysów jak tylko przez zjednoczenie wysiłków wszystkich Polaków…Wypróbowaną drogą do osiągnięcia tego celu są rozmowy wszystkich zainteresowanych stron przy wspólnym stole”. („Tygodnik Solidarność” nr 36 z 4.12.1981).

28 listopada KC PZPR, ocenia sytuację jednoznacznie: są dla Polski i Polaków tylko dwie drogi. Jedna wiedzie wprost do zguby przez dalsze strajki, chaos, anarchię i bezprawie – do konfrontacji. Druga prowadzi do porozumienia narodowego, ocalenia przed najgorszym. Ku tej drodze skłaniały się różne środowiska. Idea utworzenia Frontu Porozumienia Narodowego zyskiwała coraz liczniejsze głosy poparcia. „Są siły, którym idea ta stała się solą w oku, czynią one wszystko, by ją storpedować, zatruć atmosferę” – powiedział w podsumowaniu W. Jaruzelski – „obecnego stanu utrzymywać dłużej nie można, proces rozkładowy musi być zatrzymany. Inaczej nieuchronnie doprowadzi do konfrontacji, stanu typu wojennego”. Uznano koniecznym – właśnie w obronie zalążków porozumienia – nadanie właściwego biegu projektowi ustawy o nadzwyczajnych środkach przeciwdziałania anarchii i strajkom, który rząd skierował do Sejmu miesiąc wcześniej.

3 grudnia, Radom- wspólne posiedzenie Prezydium KK i przewodniczących Zarządów Regionalnych. W przyjętym „Stanowisku” najważniejsze zdanie brzmiało: „W tej sytuacji dalsze pertraktacje na temat porozumienia narodowego stały się bezprzedmiotowe”. Po odblokowaniu przez siły porządkowe budynku WOSP w Warszawie – sytuację uznano za konfrontacyjną „Utrzymanie się obecnego stanu grozi Związkowi konfrontacją i trzeba się do niej przygotować” („Tygodnik Solidarność” nr 37 z 11.12.1981). Wyliczono także żądania, od których związek „nie odstąpi” – we wszystkich spornych sprawach postanowiono utrzymać twardy, bezkompromisowy kurs, a „na ewentualne uchwalenie przez Sejm nadzwyczajnych uprawnień dla rządu, Związek odpowie 24-godzinnym ogólnopolskim strajkiem okupacyjnym. W przypadku, gdy rząd, korzystając z przyznanych mu przez Sejm uprawnień, zastosuje środki nadzwyczajne, ogniwa Związku i wszystkie załogi winny przystąpić do strajku powszechnego”. Lech Wałęsa- pytany o ideę Frontu Porozumienia Narodowego, mówił: „Decyzja jest na nie. Nie ma porozumienia, bo nie ma się z kim porozumiewać. Nadchodzi czas generalnych rozstrzygnięć”. Mówił wprost: „Konfrontacja jest nieunikniona i konfrontacja będzie. Trzeba to ludziom już uświadamiać …. Żadna zmiana systemu nie może obejść się bez targania się po szczękach”. Po czyich szczękach?

Stan wojenny

13 grudnia 1981,Generał ogłasza – wprowadzony przez Radę Państwa – stan wojenny. Tekst radiowo-telewizyjnego wystąpienia jest powtarzany kilka razy dziennie przez kilka dni. Dociera więc wszędzie – do każdego Polaka, na Zachód także. Publikuje go prasa. Generał apeluje – „nie wznośmy barykad… by nie popłynęła ani jedna kropla polskiej krwi”. A jednak jest tragedia, w kopalni Wujek, ginie 9 górników. Kto zawinił- tylko władza? A Solidarność i Wałęsa – dlaczego wystawili na tak dotkliwą, bolesną próbę cały Naród, cały Kraj?

Trwają internowania, głównie działaczy Solidarności. Lech Wałęsa przebywa w willi pod Otwockiem. Przedstawiciele rządu nakłaniają go, by wydał apel, odezwę o zaprzestanie strajków wszczynanych w kraju. Pozostał nieugięty, nie pomagają rozmowy księży i biskupów.

28 grudnia 1981 r., Willy Brandt w wywiadzie telewizyjnym ocenił pojawiające się na Zachodzie ostre opinie o reżimie komunistycznych władz wojskowych w PRL jako „płaskie ogólniki”, a ich autorów określił mianem „bohaterów cudzym kosztem”. Czy Komitet Noblowski to słyszał, czytał zachodnią prasę? Dziennikarze szukają rozmówców, którzy potępiają ten stan, pokazują tylko cierpienia ludzi. Tak, było dolegliwości i kłopotów w nadmiarze, np. braki towarów na pokrycie potrzeb kartkowych. Przyczynia się to do organizowanej pomocy- podziękowanie serdeczne. Działa Rada Prymasowska i Komitet Solidarności w Brukseli.

12 listopada 1982- Lech Wałęsa zwolniony z internowania w Arłamowie. Staje się „osobą prywatną”. Ostrożny, unika angażowania się w działalność podziemną i rozmów z prasą.

31 grudnia 1982 – stan wojenny zawieszony. Zwolniono internowanych.

16-23 czerwca 1983. II pielgrzymka Jana Pawła II do Polski. Wystąpienia powitalne Generała i Papieża w Belwederze są publikowane. Postawę Generała prasa wyszydza. Słowa- „mówi się, że Polska cierpi. Ale kto zważył na szali bezmiar ludzkich cierpień, udręk i łez, których udało się uniknąć?” – podziemna prasa nie dostrzega, gdzieś jest śladowo. Słowa Papieża – „Przybywam, ażeby być z moimi Rodakami, w szczególnie trudnym momencie dziejów Polski po II wojnie światowej”, tłumaczone są, że przybył „do Solidarności”, choć to słowo nie pada! Generał rozumie Papieża – „czuł silne przekonanie, że musi poprzeć ruch, wszystkie te narodowe i społeczne dążenia, które utrzymywały przy życiu jej członków… nie chciał zrobić niczego, co mogłoby zmącić spokój i stabilizację”. Wysyła więc do Częstochowy delegację z listem. Profesor Adam Łopatka, uzasadniając cel przybycia, kard. Macharskiemu powiedział – „Odgłosy prasy tragiczne. Od Brazylii po Oslo nie pisze się nic pozytywnego” (o tej pielgrzymce, moje – GZ). Czego Zachód oczekiwał, jak Państwo myślicie? Proszę nie zapominać o zamachu w Rzymie…

Papież spotkał się z Lechem Wałęsą i rodziną prywatnie.

22 lipca 1983, stan wojenny zniesiono, zwolniono pozostałych internowanych

25 sierpnia 1983 r. Mieczysław Rakowski spotkał się z pracownikami Stoczni Gdańskiej, w Sali, gdzie podpisano w 1980 r. porozumienie z rządem. Rakowskiego przyjęto życzliwie. Uczestniczył Lech Wałęsa, który m.in. oświadczył – „Nie chcemy burzyć socjalizmu, nie chcemy przejąć władzy, nie podważamy sojuszy. Chcemy, byście siedli razem z nami do stołu”. Rakowski w odpowiedzi m.in. mówił – „To wyście uśmiercili ten związek, nie my”, publikował opozycyjny miesięcznik „Niepodległość” całą dyskusję (relacje prasy krajowej i zagranicznej).

Pod rozwagę – „odprężenie pokojowe rozwiązywanie”…

Jesteście Państwo po lekturze tekstu, z „zatrzymaną pamięcią” na początku października 1983 r. Oceńcie, co z tych faktów mógł, a nawet powinien wiedzieć Komitet Noblowski, a co nie! Czy to, co wiedział dawało podstawę do cytowanego wyżej uzasadnienia – w Państwa ocenie? Lech Wałęsa, Solidarność- zmierzali do „odprężenia i pokojowego rozwiązywania konfliktów”? Czy słuchał Papieża, Prymasa, duchownych? Są dowody, że przyczynił się do zażegnania: konfliktu z rejestracją Solidarności 10 listopada (pisałem wcześniej o szczegółach); awantury w Bydgoszczy (też pisałem), jeździł po kraju i „gasił strajki” – chwała MU. Podpisał porozumienia sierpniowe, chwała MU; był internowany i „siedział cicho” po zwolnieniu, domagał się rozmów przy stole (patrz Rakowski) – dlaczego tego wręcz nie żądał od Generała? Znacie Państwo np. wezwanie w podziemnej prasie-Generale czekam spotkania, żądam rozmowy! Historyczny błąd założycielski Solidarności, także Lecha Wałęsy – to walka z władzą i o władzę!

Czy działania Lecha Wałęsy w latach 1980-81 prowadziły do odprężenia w kraju, wokół Polski? Nieustanna fala strajków, praktycznie przez cały rok; I Zjazd i „Posłanie” – to wezwanie do interwencji; zmarnowana szansa porozumienia „Trzech”; Radom – „targanie po szczękach”; zagrożenie protestami i strajkami 17 grudnia. Czy służyły „pokojowemu odprężeniu” w Europie, czy interesom USA, by jątrzyć u nas i w bloku wschodnim (Wałęsa mógł tego do końca nie być świadom!), czyniąc Polskę „chłopcem do bicia”? Wstyd mi zapytać – czy Komitet Noblowski- profesorowie, naukowcy, potrafili rzetelnie ocenić zagrożenia, wybuchu konfliktu zbrojnego w Europie przez działanie Solidarności – i władze Polski, które nie potrafiłyby temu zapobiec? Być może dopatrywał się przesłanek szlachetnej idei- „natchnienia” pomijając rzeczywistość. Nasz Noblista Stąd, to szczególny przypadek, gdzie – milczenie, brak rozgłosu jest „mniejszym złem” od „jedynie słusznych wniosków”, wręcz wyroków. Stąd zwlekałem i nadal mam wątpliwości. Co jest prawdą, a co mitem- Państwo wiecie i wyważycie? Pozostając z wątpliwościami – cieszę się, że Polska!, tak Polska!- ma Noblistę. Tak, po ludzku, w 41 rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. Zostańmy z dobrymi refleksjami!.

Gabriel Zmarzliński

Poprzedni

Tragiczna rocznica

Następny

Towarzysze, ministrowie i księża – jak funkcjonowała kultura w PRL