Jedna trzecia polskich uczniów unika wychowania fizycznego, a sale gimnastyczne w szkołach świecą pustkami. To nie jest tylko kwestia braku chęci do ćwiczeń – to sygnał alarmowy, który odzwierciedla głęboki kryzys zdrowia publicznego. Kiedy na dopiero co zakończonych Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu Polska zdobyła zaledwie 10 medali, w tym tylko jedno złoto, stało się jasne, że problem leży znacznie głębiej niż w samej rywalizacji sportowej. Najgorszy wynik od 68 lat, wydaje się, że to jedynie symptom poważniejszego zjawiska – narodowego zaniedbania w zakresie zdrowia fizycznego dzieci i młodzieży, co sprawia, że polskie dzieci tyją najszybciej w Europie.
Porównując dzisiejsze dane z przeszłością, szczególnie z okresem PRL, można dostrzec dramatyczną zmianę. W latach 70. i 80. Polska była krajem, w którym sport odgrywał kluczową rolę w edukacji młodzieży. Z badań z tamtego okresu wynikało, że zaledwie 5-7% dzieci miało nadwagę, a otyłość była zjawiskiem rzadkim, dotyczącym głównie dzieci z poważnymi problemami zdrowotnymi. W porównaniu do dzisiejszych danych, gdzie 32% dzieci już w wieku 7-9 lat cierpi na nadwagę lub otyłość, widać jak ogromne zmiany zaszły w polskim społeczeństwie. To nie tylko kwestia zmiany diety, ale przede wszystkim braku ruchu, który kiedyś był integralną częścią życia każdego młodego Polaka. Dzisiejsze statystyki są bezlitosne. Do 2035 roku ponad 35% dorosłych mężczyzn i 25% kobiet w Polsce będzie otyłych.
W czasach przez niektórych zwanymi pogardliwie „słusznie minionymi” regularne lekcje wychowania fizycznego były obowiązkowe i rygorystycznie egzekwowane. Każdy uczeń musiał uczestniczyć w zajęciach sportowych, a zwolnienia z WF-u były rzadkością i wymagały poważnych powodów zdrowotnych, potwierdzonych przez lekarza. Dziś, w erze technologii i wygodnictwa, sytuacja odwróciła się dramatycznie – zwolnienia z WF-u stały się niemal normą.
Czy WF powinien być ponownie niemal obowiązkowy? Odpowiedź wydaje się oczywista. Wychowanie fizyczne musi wrócić do łask jako fundament zdrowego rozwoju młodych ludzi. Zwolnienia lekarskie powinny być trudniejsze do uzyskania, aby nie stały się wygodnym sposobem na unikanie ćwiczeń. Powinniśmy stawiać na edukację zdrowotną, która uświadamia młodzieży korzyści płynące z regularnej aktywności fizycznej, jednocześnie ucząc ich o poważnych problemach zdrowotnych, które niesie za sobą otyłość.
Jednak nie chodzi tylko o WF. Musimy również zwiększyć wysiłki w walce z otyłością, aby zapobiegać jej negatywnym skutkom na zdrowie fizyczne i psychiczne młodzieży. Należy rozważyć wprowadzenie programów edukacyjnych, które nie tylko promują ruch, ale także uczą dzieci i młodzież zdrowego odżywiania i świadomego podejścia do swojego ciała. W tej walce nie ma miejsca na kompromisy.
A teraz, porozmawiajmy o „body positivity” – ruchu, który, choć zrodzony z dobrych intencji, często idzie w złym kierunku. Promowanie samoakceptacji to jedno, ale gloryfikowanie otyłości jako czegoś „normalnego” czy wręcz „pozytywnego” to droga donikąd. Przepraszam, ale czy naprawdę chcemy, aby dzieci myślały, że brak dbałości o zdrowie jest czymś godnym pochwały? Czy celebrowanie ciała, które zmaga się z otyłością, bez mówienia o konsekwencjach zdrowotnych, jest naprawdę czymś, co powinniśmy wspierać?
Warto zastanowić się, dlaczego tak wiele „gwiazd” ruchu body positivity, które promują jedzenie bez ograniczeń i brak aktywności fizycznej, umiera przed czterdziestką, często z powodu komplikacji zdrowotnych związanych z otyłością. Czy to jest przykład, który chcemy dać naszym dzieciom? W świecie Pixarowskiego „Wall-E” otyłość była wynikiem życia w komfortowej bańce, bez żadnych wyzwań. To, co kiedyś było dystopijną wizją przyszłości, zaczyna nabierać kształtów w rzeczywistości. Jeśli nie zmienimy kursu, nasze dzieci mogą być generacją „Wall-E”, pozbawioną energii, siły i zdrowia.
Czas, abyśmy przestali gloryfikować coś, co nie powinno być gloryfikowane, i zaczęli traktować zdrowie fizyczne jako priorytet. WF powinien ponownie nabrać znaczenia, a edukacja zdrowotna powinna stać się integralnym elementem szkolnej codzienności. Jeśli teraz nie podejmiemy działań, Polska stanie się krajem, gdzie otyłość, jak na zachodzie, stanie się normą, a sportowe sukcesy będą tylko wspomnieniem z dawnych lat. Solidne sportowe wychowanie to większa ilość przyszłych sportowców. Czas na zmiany jest teraz – zanim kolejne pokolenia zostaną na zawsze naznaczone przez zaniedbania zdrowotne, które mogą być jeszcze gorsze niż nasz końcowy wynik w Paryżu.