Zakres uprawnień kontrolnych biegłych rewidentów w ostatnich latach uległ znaczącym ograniczeniom, co w kontekście odmowy dopuszczenia NIK do kontroli w Orlenie oznacza de facto, że kontrola nad majątkiem publicznym staje się coraz bardziej iluzoryczna. Okazuje się, że niezależnie od tego, co stanowi prawo, każdej kontroli można odmówić!
Najnowsze zmiany w ustawie o biegłych rewidentach, redukujące uprawnienia i poszerzające zakres kar i obowiązków oznaczają, że zawód biegłego rewidenta stał się mało atrakcyjny i nieopłacalny; przestał de facto być wolnym zawodem i spełniać rolę arbitra, który ma oceniać sytuację finansową oraz przestrzeganie prawa przez przedsiębiorstwa i podmioty korzystające ze środków publicznych. Zlikwidowano Departament Rachunkowości i Rewizji Finansowej Ministerstwa Finansów, a wszystkie sprawy z Ministerstwa scedowano na PANA – Polską Agencję Nadzoru Audytowego. W obliczu tak kształtowanego prawa z egzekwowaniem kontroli będzie tylko gorzej. Dziś bardziej opłaca się zostać doradcą podatkowym, bo ma on więcej uprawnień i po wielekroć mniej obowiązków. Audyt, podobnie jak kontrole NIK, nie cieszą się poparciem władz, a rozjazd pomiędzy rzeczywistością gospodarczą i sprawozdawczością powiększa się. Rzeczywistością staje się bardziej to, co głosi się na konferencjach prasowych, zapisze się w sprawozdaniach, a biegli, jeśli chcieliby coś rewidować i wyciągać wnioski niezgodne z oczekiwaniami, niech się mają na baczności.
Prezes Krajowej Rady Biegłych Rewidentów niedawno rzekła była: „W warunkach niepewności rośnie ryzyko subiektywizmu, mogące skutkować zniekształceniami spowodowanymi oszustwem”. Na reakcje władz nie trzeba było długo czekać – pojawił się następny projekt rozszerzenia kar i kręgu karanych, który ma objąć każdego, kto miał jakikolwiek związek z audytem – asystentów, aplikantów, sekretarki, firmy już nieistniejące, a od decyzji tych odwołania de facto nie będzie. Sugestia szefowej organizacji mającej bronić interesów zawodu, jakoby w obliczu pandemii, wojny i niepewności, biegli mieliby merytorycznie nie radzić, a nawet uczestniczyć w procesie „zniekształceń skutkujących oszustwem”, nie przysparza chwały. Problemy z audytem, jeśli występują, leżą gdzie indziej; obrazują je dwa dość powszechnie znane przykłady.
Nieprześwietlalni
Każdy, kto śledzi wydarzenia gospodarcze wie, że już w 2016 roku GetBack był w złej sytuacji finansowej, co nie przeszkadzało władzom mianować go championem, a nawet tygrysem i panterą biznesu! W sprawozdaniu z 2020 roku, wykazano, że Getback posiadał niedobór majątku (aktywa minus pasywa) w wysokości 3 mld złotych. Ale w opinii wskazano, że podmiot ten, z drobnym zastrzeżeniem, może kontynuować działalność! Sprawa jest bulwersująca, bo problem dotyczy wielu podobnych i politycznie popieranych podmiotów. Czy ktoś mógłby podać przykład podmiotu, który mając 3 mld zł. dziury w majątku, byłby w stanie kontynuować działalność? I czemu/komu taka działalność miałaby służyć? Dlaczego ten przykład i jemu podobne, władz nadzorczych ani PIBR nie frasują?
Polecam też dane zawarte w sprawozdaniach finansowych PGZ SA. Znajdziemy tam, że za rok 2020, grupa PGZ SA wypracowała ok. 200 mln zł. zysku. Opinię biegli wydali z zastrzeżeniem, które dotyczy niezrealizowanego obowiązku inwentaryzacji zapasów, oraz że w grupie PGZ nie funkcjonuje system kontroli wewnętrznej; nie okazano też biegłym istotnego kontraktu długoterminowego. W konsekwencji biegli nie byli w stanie potwierdzić czy i w jakim zakresie na wynik finansowy Grupy PGZ wpływają straty związane z wykonaniem usług objętych kontraktem. To zastrzeżenie ciężkiego kalibru, a mimo to, z opinii wynika, że wszystko jest niemal OK. A nie jest, bo wiele przesłanek wskazuje, że zamiast zysku PGZ winien wykazać stratę rzędu kilku miliardów zł. Taki winien być efekt rewizji finansowej w sytuacji, gdy nie ma pewności, iż poniesione wcześniej wydatki posłużą czemuś w przyszłości oraz jakie straty związane z wykonaniem tegoż istotnego kontraktu poniesie grupa PGZ.
Oba przykłady polecam uwadze szefowej PIBR, by zanim powie coś o zagrożeniach, zastanowiła się gdzie doszukiwać się problemu, bowiem rolą władz PIBR nie jest tłumaczenie, że wszystkiemu winne są pandemia i wojna w sytuacji, gdy akurat te czynniki nie mają merytorycznego związku z audytem.
Audyt narodowych „czempionów” oraz spółek z branży finansowej jest ważny, ale dla większości biegłych niedostępny, więc warto zastanowić się, jak dochodzi do wyboru biegłych do badania tych podmiotów. Małe firmy audytorskie oferują z reguły ceny niższe, a mimo to, nie one je badają. Ale ani PIBR ani PANA nie zwracają uwagi na jakość audytu w sytuacji, gdy cena jest wyjątkowo wysoka, czego przykładem są wymienione uprzednio przypadki.
Zmącić wodę
Po ostatnich zmianach prawa o jakości audytu niewiele można powiedzieć na podstawie sprawozdania z badania. Ważne informacje umieszcza się gdzieś w „dokumentacji z badania”, do której dostęp ma tylko PANA! Może w reformie nadzoru o to chodziło – zlikwidować resztki samorządności PIBR, zcentralizować audyt, by w badaniach obszarów wrażliwych na wpływy polityczne nie było przypadkowości. Podobny cel mają zapewne zmiany prawa gospodarczego, w których chodzi głównie o możliwość pozbycia się udziałowców mniejszościowych oraz rozmycie odpowiedzialności zarządów i rad nadzorczych wyższych szczebli grup spółek. A biegli rewidenci, zamiast dociekania zgodności sprawozdań finansowych z rzeczywistością, mają pracować głównie nad dokumentowaniem tego, co robią, czyli zbieraniem makulatury.
Skonstatujmy – dobry audyt to taki, który wskazuje na wszystkie rozbieżności pomiędzy stanem deklarowanym w sprawozdaniach finansowych a rzeczywistością gospodarczą. Nie ma problemu z badaniem jednostek, których funkcjonowanie opiera się na aktywach realnych. Tam standardy rewizji są utrwalone od lat, natomiast nieprawidłowości występują tam, gdzie firma, taki narodowy czempion lub kręgom tym zbliżony, korzysta z politycznych protekcji, działa w branży finansowej lub innej, gdzie podstawą działalności stanowią aktywa niematerialne – akcje, derywaty, certyfikaty, patenty, licencje i instrumenty finansowe. Tam zarządzający wiedzą jak sporządzić sprawozdanie, by biegły nic nie znalazł! W takiej sytuacji niezbędny jest zawodowy/ekspercki osąd, który jest niemal standardowo podważany przez PANA. Zadaniem biegłego jest weryfikacja zgodności sprawozdania z rzeczywistością, a nie zbieranie papierków i wypełnianie tabelek dla nadzorcy. Nadzorca, jeśli miałby wypełniać swoją misję, powinien być także ekspertem w zakresie rewizji finansowej – w przeciwnym wypadku dochodzi do absurdów, z którym biegli aktualnie się borykają. Niewielkim pocieszeniem jest fakt, że sądy obalają niemal wszystkie zarzuty PANA, bowiem biegłemu zajmuje kilka lat, by z tych niewiele znaczących zarzutów się oczyścić!
PANA w swoim sprawozdaniu z monitorowania rynku usług świadczonych przez biegłych rewidentów za rok 2021, jako główne wymienia nieprawidłowości dotyczące procedur i akt badania. Znamienne, że nie wymienia nieprawidłowości merytorycznych. Nie oznacza to, że takich nieprawidłowości nie ma, o czym świadczą uprzednio podane przykłady, zatem dlaczego PANA nie odnosi się do najważniejszych aspektów rewizji finansowej, a skupia się na działaniach drugo a nawet trzeciorzędnych? Jeśli biegły rewident wydał prawidłową opinię, sformułował w niej prawidłowo kluczowe wnioski po przeprowadzonej rewizji, to jakie znaczenie mają nieprawidłowości, które PANA wymienia jako „zasadnicze”? Czyje dobra biegły naruszył nie sporządzając notatek, o które dopomina się PANA w swoich wytycznych – właścicieli, odbiorców zewnętrznych, czy zawodu biegłego? Okazuje się, że niczyje, ale PANA wszczyna postępowanie i poszukuje za wszelką cenę niedociągnięć formalnych, by podważyć ustalenia biegłego. Jeśli wnioski z audytu są zgodne z rzeczywistością, to drobiazgowe zastrzeżenia PANA są niewarte funta kłaków!
Od biegłego strzeż nas Panie
W trakcie kilkuletnich przygotowań do wdrożenia nowej ustawy podkreślano konieczność skupienia się na istotnych kwestiach dla interesariuszy, także po to, by zmniejszyć pracochłonność audytu. Niestety zamiary władz idą w przeciwnym kierunku; karze się więc wszystkich, niezależnie od tego, czy wynik badania odzwierciedla rzeczywistość, czy nie! I to jest największa szkoda wyrządzana gospodarce i systemowi kontroli nad wydatkami publicznymi.
Nikt nie widzi potrzeby powoływania biegłych do różnych gremiów legislacyjnych, doradczych, czy opiniotwórczych. Zawód biegłego rewidenta został w powszechnej świadomości niemal wyeliminowany!. A kontrole biegłych – z merytorycznych przemianowano na urzędnicze, gdzie ich podstawą są papiery, a nie konfrontacja z rzeczywistością. Znaczenie zawodu spadło, małe firmy audytorskie likwidują działalność, natomiast duże korporacje niedługo pozostaną na rynku same. Koszt badania jest daniną firm audytorskich na rzecz państwowej Agencji, co nie jest zgodne z Konstytucją, ale głównym problemem jest to, że coraz więcej podmiotów korzystających ze środków publicznych, pozostaje poza kontrolą!
Rewizja finansowa pełni ważną funkcję kontrolną, lecz niestety nie w Polsce, czego potwierdzeniem jest powiększający się rozdźwięk między sprawozdawczością a rzeczywistością. Rewizja finansowa, to kompleksowe badanie, które ma dostarczyć podstaw do stwierdzenia, że sprawozdanie finansowe przedstawia rzetelnie i jasno sytuację majątkową i finansową oraz wynik finansowy jednostki, że jest zgodne z przepisami prawa , postanowieniami statutu lub umowy itd. Zakres wiedzy, którą musi posiąść biegły rewident, jest rozległy i obejmuje wszystkie dziedziny prawa gospodarczego, bilansowego i finansowego. Jeśli wymaga się tak rozległej wiedzy, to wskazane byłoby, aby wiedza ta była wykorzystana, więc to biegli powinni stać na straży jawności i przejrzystości obrotu gospodarczego i finansowego, a także dbać o właściwy przekaz generowanych informacji. Rewizja finansowa jest więc systemowym badaniem polegającym na obiektywnym ustaleniu prawdziwości i ocenie stwierdzeń na temat wyników działalności gospodarczej oraz stopnia zgodności z rzeczywistością gospodarczą. Wyniki tych badań przedstawia się akcjonariuszom, udziałowcom, bankom, właścicielom, a w przypadku jednostek zaufania publicznego, także społeczeństwu. Nie ma innego zawodu w Polsce, który wymagałby tak szerokiej merytorycznej wiedzy! Ale informacja o wynikach rewizji jest coraz bardziej ograniczana, a nawet utajniana! W przypadku małych przedsiębiorstw, zarządzających majątkiem własnym, audyt stanowią kontrole podatkowe, natomiast w sytuacji przedsiębiorstw i organizacji większych, gdzie zarządza się majątkiem nie swoim, tam rewizja finansowa jest konieczna.
Dodatkowe obciążenia i obowiązki firm audytorskich wyeliminują następne podmioty z rynku, który staje się powoli oligopolem. Kontrolowanie działalności audytowej w zakresie takim, jaki planuje PANA, wzmacnia nadzór publiczny nad działalnością PIBR, co nie jest z gruntu złe, ale nie ma tam nic, co wzmacniałoby rolę audytu i prowadziło do niwelowania rozbieżności między rzeczywistością a sprawozdawczością! Tak rozumiana reforma audytu pozwala sterować, kto ma badać najważniejsze podmioty i organizacje w państwie i jaki ma być efekt owej rewizji. Rynek audytu banków, funduszy, zakładów ubezpieczeń, spółek akcyjnych i innych jednostek zaufania publicznego (JZP) jest już owładnięty przez nielicznych. Pojedynczy biegły ma niewielkie szanse konkurowania z gigantami: po pierwsze: jego opinia niewiele znaczy, a po drugie: zamawiający nie ma pewności, jakąż to opinię ów biegły wyda. Dlatego zamawia audytora, któremu płaci dużo, ale otrzymuje opinię taką, jakiej oczekuje.
Scentralizowany nadzór nad firmami audytowymi miał zmniejszyć możliwości działania spółek niezgodnie z prawem. Ale nie tylko o spółki tu chodzi, lecz również partie, fundacje, jednostki budżetowe i inne podmioty korzystające ze środków publicznych. Kontrola audytu to niewielka część całości, najważniejsze są kompetencje i umiejętność formułowania wniosków z audytu, czyli tzw. ekspercki osąd. Z procesu kontroli oraz zmian prawa wyłączono PIBR i inne organizacje skupiające biegłych, co nie ma merytorycznego uzasadnienia, bowiem działająca od 2 lat PANA, nie jest dostatecznie kompetentną organizacją, by tym zagadnieniom podołać.
Właściciele firm oprócz opinii na temat sprawozdania, chcieliby też wiedzieć, czy i co robią nie tak, co należałoby usprawnić itp. ale udzielać porad biegłemu nie wolno! Jest to absurd oznaczający, że od chwili wprowadzenia zapisu art. 56 ustawy, zawód ten w oczach przedsiębiorców stracił merytoryczne znaczenie. Najwięcej szkody przyniosła likwidacja Krajowej Komisji Nadzoru – jedynego organu PIBR, sprawującego merytoryczną kontrolę nad biegłymi, dziś mamy jedynie kontrole urzędnicze. W sytuacji powiększających się kar i wymogów kontrolnych nakładanych przez PANA należy zapytać: kto się odważy sprzeciwić wynikom finansowym ogłoszonym przez popieranych politycznie czempionów? Gdyby chodziło o podniesienie rangi audytu i jego wpływu na rzeczywistość gospodarczą, należałoby, wzorem krajów UE czy EEC, doprecyzować, że sprawozdanie z badania zawiera wiążące dane dla wszystkich, którzy się nim posługują – urzędów, sądów, inwestorów, właścicieli, banków. Dziś w przeważającej większości audyt to niemal zło konieczne, a wiele podmiotów korzystających ze środków publicznych uważa, że rewizji finansowej, czy też kontrolom NIK, nie podlega.
Dla skuteczności kontroli działalności gospodarczej, niezbędne są: wiedza i doświadczenie, a dostęp do informacji jest wręcz kluczowy, dlatego ograniczanie dostępu do informacji podmiotów zaufania publicznego, świadczy, że działania władz nie zmierzają w kierunku wzmocnienia kontroli. Zawodowi biegłego rewidenta musi być przywrócona niezależność, a merytoryczny i podmiotowy zakres poszerzony . W tym kontekście – brak aktywności, a właściwie bezczynność PIBR – organizacji, której misją jest ochrona interesu publicznego poprzez doskonalenie jakości usług świadczonych przez biegłych rewidentów, a także budowanie zaufania do zawodu i jego profesjonalnej działalności, oznacza, że PIBR nie wypełnia swojej podstawowej roli przypisanej jej w Statucie Polskiej Izby Biegłych Rewidentów.
Ireneusz Łazarski – Biegły rewident, absolwent ekonomii i finansów, Georgetown University Washington DC.