7 listopada 2024

loader

Zbrodniarze, pałace, lewica, prawica

red

„Rzeczpospolita Polska zapewnia wolność prasy i innych środków społecznego przekazu” – art.14 Konstytucji.
„Tyle naprawdę Polska będzie znaczyć w świecie, ile jej sami damy mocy, mądrości i wiary we własne siły” – gen. Wojciech Jaruzelski.


Na łamach Trybuny z 25-26 maja 2022 Przemysław Prekiel, zadając pytania Andrzejowi Ziemskiemu, podnosi kwestie aktualne, o których Polacy czytają w prasie i słyszą w elektronicznych mediach. Właśnie – na kilka spraw bieżących i ważnych, choć czasami niedostrzeganych przez ogół Czytelników – zamierzam zwrócić Państwa uwagę.

Pod rozwagę

„Dziś każdy widzi, że nie ma polityki bez udziału mediów, ale również media znaczą zdecydowanie mniej bez polityki”. To zapewne oczywisty wniosek nie tylko z badań młodego Pana Doktora, ale i obserwacji codziennego życia. Przyjmując to do bezdyskusyjnej wiadomości, proszę Państwa o zwrócenie uwagi na kolejne 2 zdania. „Obserwuje się jednocześnie, że udział obywateli w tym procesie ma charakter nieuświadomiony. Przyjmujemy po prostu, że media są naturalnym elementem naszego życia społecznego.” Zgoda. A jakie stąd wyciągamy wnioski my – „zwykli zjadacze chleba”? Jako sensację medialną – owszem, ciekawi nas, jeśli to wątek łóżkowy, polityka lub księdza. Potrafimy dyskutować nad różnymi przekrętami finansowymi, mówiąc wprost – złodziejstwem polityków, wśród nich posłów. Każdy z nich jako kandydat deklarował uczciwość i służbę Polsce, swoim wyborcom! I co, zapomniał? Teraz jednego z posłów, ostro krytykuje się za oszustwo w zeznaniu podatkowym, i słusznie! Pytam – jaka reakcja marszałka Sejmu? Pan Władysław Kosiniak-Kamysz sens nowelizacji Konstytucji komentował 27 maja. Pytam Państwa – czy odnośny zapis nie powinien się znaleźć? Ale pojawia się oczywista uwaga – po co czekać do zmiany czy nowelizacji Konstytucji? Wystarczy nowelizacja ustawy, traktująca o obowiązkach i powinnościach posła! Pytam, dlaczego dotąd nie uczyniono? Przecież w III RP takich przypadków z posłami, politykami jest kilka setek? Ciągle przybywa. Pytam też – dlaczego wyborcy danego posła milczą lub ograniczają się do dyskusji „między sobą”? Czy taka postawa nie jest cichym przyzwoleniem na traktowanie nas wyborców, jak zwyczajnych durniów? Kto w tym miejscu poczuł się dotknięty użytym niezbyt grzecznym słowem? Jeśli ktoś taki jest, już pytam – co uczynił gdy przez kilka miesięcy Trybuna i Przegląd przypominały „kilometrówki” Pana Europosła Ryszarda Czarneckiego? Kto pamięta, o co konkretnie chodziło? Przecież było to oszustwo popełnione świadomie przez osobę, podkreślam – europosła reprezentującego Polskę wobec UE. Jeśli w tym miejscu powiem, że Pan Europoseł wystawił nam, Polakom wizytówkę, że jesteśmy oszustami, mówiąc dosadnie – złodziejami, znów pytam – kto poczuł się obrażony? Proszę nie przyjmować tego co piszę jako „podniecanie się”, wypraszam sobie! Pisząc te słowa mam jeden cel – skłonienie Państwa do myślenia o sobie jako podmiocie, a nie przedmiocie w Polsce, naszej Ojczyźnie. Że nasz głos może się liczyć, od kogo to zależy? Od nas samych, nas – wyborców. A czy może nie zależeć? Może, jeśli gazetę będziemy traktować jako potrzebną tam, gdzie król piechotą chodził… choć mamy papier toaletowy!

Stalinizm. Wyklęci …

By Państwa przekonać, że warto czytać z namysłem gazety, a Trybunę szczególnie – więc proszę raz jeszcze przeczytać tekst tego wywiadu – rozmowy. Właśnie Pan Doktor, mówiąc o „mediach i polityce”, przywołuje takie przykłady. „Chodzi o rozliczenie ze stalinizmem w roku 1956 oraz ze zmianą systemu politycznego i ekonomicznego w roku 1989.”

Oceny i rozliczenia ze stalinizmem, nie tylko po 1989 r., również wcześniej – dokonywało wielu badaczy i świadków, wśród nich np. prof. Andrzej Werblan. Zarówno z napisanych książek jak i publikacji prasowych, można złożyć pokaźną bibliotekę.

Z tego „rozliczenia”, zatrzymam Państwa uwagę na „wyklętych”. To temat i problem, którego „uświęcaniem” zajmują się media od ponad 10 lat. Zyskały przecież rozgłos nie tylko wśród nas – wyborców. Badaniem zbrodni podziemia po 1945 r. określanego jako poakowskie czy antykomunistyczne zajmowało się wielu historyków, wśród nich np. Maria Turlejska, prof. Rafał Wnuk i prof. Andrzej Romanowski, nie mówiąc o setkach różnych wspomnień. Kilka książek wydał Przegląd (Oratio Recta). Natomiast IPN z „wyklętych” uczynił „politykę historyczną”.

Takie właśnie wspomnienie-„Matkom tamtych lat”, Państwo przeczytają w Przeglądzie nr 22, z 23-29 maja 2022. Rozpoczyna się tak – „Był rok 1945. Mieszkałam wtedy z rodziną na Podlasiu, we wsi Łazów, 4 km od Bugu. 11 kwietnia po południu, tata pojechał rowerem do Sterdyni na zebranie. Od 3 miesięcy był wójtem gminy Sterdyń. Mama mówiła, że ja, jak nigdy wcześniej, przytuliłam się przedtem do jego nóg i strasznie płakałam. Powiedziała wtedy:„Feluś, nie jedź dzisiaj, zobacz jak Krysia płacze”. Tatuś odparł: „Daj spokój, to przecież dziecko, za chwilę przestanie”. Pojechał i już nie wrócił. Została 32-letnia mama z piątką dzieci” – opisuje Krystyna Badurka-Rytel. Raz jeszcze gorąco zachęcam do przeczytania, właśnie z głębokim namysłem, z refleksją nad przeszłością i teraźniejszością, ku przyszłości – zwracam uwagę.

Bolesna przeszłość kilkuset tysięcy rodzin z pierwszych, powojennych lat po II-ej wojnie światowej odcisnęła ślad, piętno, które nie może być zapomniane. A jak może i powinno być zapamiętane? Jest, od 2011 r., jako Narodowy Dzień wyklętych, niektórzy publicyści piszą – „Pamięci”. Tak, Pamięci – tylko o kim i jakiej „tej Pamięci”? Od 11 lat „uświęcamy” wyklętych. Czy mają Państwo wątpliwości? Pani Krystyna wspomina-„Pewnego razu mama zauważyła na palcu matki jednego z bandziorów z Łazowa obrączkę taty – była charakterystyczna, wykonana na zamówienie”. Jak w tym momencie Państwo się poczuli? Dalej Pani Krystyna pisze-„Kilka tygodni po zaginięciu mojego ojca, został zastrzelony następny wójt gminy Sterdyń, Rusiniak, a rok później na oczach czwórki dzieci zamordowano ich matkę”. Chciałby ktoś z Państwa, którzy nie doświadczyli takiego losu, cierpienia – poczuć się jak dziecko czy wnuk zamordowanych ojców i matek, słuchając 1 marca pochwał „bohaterskich wyczynów”, płynących z najwyższych trybun przedstawicieli władzy, przez nas wybranej? Nie tylko tego dnia, niemal przez miesiąc, słuchamy i oglądamy programy, także kazania. Czemu dziwicie się, że pustoszeją Kościoły?

Kto ustanowił „święto wyklętych”, nie jest tajemnicą. Odnośną ustawę w lutym 2011 r. podpisał prezydent Bronisław Komorowski, z wykształcenia historyk. Doradzał mu jako ekspert, też historyk, prof. Tomasz Nałęcz. Można i należy zapytać – czyżby nie znali publikacji, różnych opracowań naukowych? Także badań IPN, które – bądźmy szczerzy, dawały podstawy do rozwagi i głębokiego namysłu, zawierały dowody, świadectwa zbrodni podziemia, czego są ewidentnymi przykładami „Łupaszka” i „Kuraś”. W tym miejscu proszę Czytelników Trybuny o wybaczenie braku moich odpowiedzi na sugestie, propozycje po publikacjach: „Zbrodnicze bandy podziemia” oraz „Wyklęci” i „Martwica sumień”, z lutego-marca 2021. Nie usprawiedliwiam się potrzebą podejmowania innych – też ważnych problemów mających logiczną ciągłość i wyraźny kontekst. Przepraszam raz jeszcze. Wspomnę tylko, że w tekście„Martwica sumień” sugerowałem, że ten dzień nie powinien być „świętem wyklętych”. Od początku wywołuje spory i rozterki, nawet nienawiść. Spośród kilku nasuwających się możliwości, optymalnym wydaje się jako dzień pokory, skruchy, zadumy, „rodzinnej ciszy”, duchowego oczyszczenia i przebaczenia. Mija już prawie półtora roku. Imiennie zachęcani – ówczesny Pan prezydent i aktywny publicystycznie Profesor – milczą. Także partie polityczne, szczególnie PSL, których członkowie – rodzice i dziadkowie – najwięcej ucierpieli.

Cytowana Pani Krystyna, opisuje taki fakt. „Siedziałam w jednej ławce z dziewczynką, która też miała ojca. Mój tata zginął z rąk zbrojnego podziemia, a jej tata dostał wyrok śmierci od władzy ludowej za pomoc zbrojnemu podziemiu”(osądźcie Państwo sprawiedliwie tę – pomoc zbrodniarzom). Dalej pisze – „Na honorowym miejscu w Sterdyni stoi dziś pomnik „Sokolika”, jednego z największych bandytów Podlasia”. Proponuje, by „powstał pomnik MATKOM TAMTYCH LAT”. Proszę Pana Redaktora Naczelnego Jerzego Domańskiego o publikacje na łamach Przeglądu odzewu Czytelników na ten tekst.
I sugestia, pytanie …

Czy w Sterdyni może stanąć pomnik lub tylko pamiątkowa tablica upamiętniająca śmierć Feliksa Badurka. Był wójtem 3 miesiące, czy już „wysługiwał się „komunie”? „Walczyłem z Niemcami do Polaków strzelać nie będę” – oświadczył żonie i nie chciał nosić broni. A czy wójt Rusiniak na tablicę nie zasłużył, na budynku gminy? Od kogo zależy? Od was, mieszkańcy tej Sterdyni i zarazem wyborcy! Kogo wybierzecie do Rady Gminy, kogo na posła czy na senatora! Zbliża się czas wyborów samorządowych i parlamentarnych. Zwróćcie uwagę, co wasz wybrany poseł konkretnie uczynił w Sejmie. Pytajcie i zobowiązujcie swoich kandydatów do konkretnych rozwiązań prawnych w parlamencie, także wobec „wyklętych”. Nikt za was tego nie zrobi!

Zmiana systemu … i Pałac

Drugim przykładem podanym przez Pana Doktora jest – „Zmiana systemu politycznego i ekonomicznego w roku 1989”. Znów jeden, wyrazisty przykład. Wszyscy jesteśmy dosłownie uczuleni na wydawanie pieniędzy – krociowe zarobki panów parlamentarzystów i urzędników. Tu głównie w spółkach Skarbu Państwa – zwracam uwagę na nazwę. Jeśli Skarb Państwa – to także nasz, wszystkich Polaków – wyborców, skarb! Do niego płyną nasze podatki! Jaka tu „panuje” przejrzystość wydatków i zarobków? Ostrożnie Państwo – nie rozlewajcie kawy i herbaty czytając ten wywód – ze śmiechu jaki wywołałem. Nie jestem aż taki naiwny, choć często się zdarza.

Zastanówcie się Państwo – „system ekonomiczny”. To nie tylko gromadzenie pieniędzy, ale również rozsądne, mądre ich wydatkowanie! Przecież ten nasz „system” to kapitalizm, gdzie zysk jest wyznacznikiem inwestowania. Sprowadza się do pytania – kiedy zwrócą się poniesione koszty? Oto przykład. Znów sięgnijcie po wspomniany Przegląd i przeczytajcie tekst „Stop dla pałacu Saskiego”, z przykuwającym uwagę podtytułem – „Polacy zaciskają pasa, a pisowska władza chce wyrzucić w błoto 2,5 mld zł”. Tekst zawiera opis historii tej budowli i dyskusji ekspertów – historyków, architektów i ekonomistów nad potrzebą faktycznej budowy od podstaw. Władza – pisze Autor, Jacek Cezary Kamiński, „Sejm uchwalił w ekspresowym trybie 11 sierpnia 2021 r., a już 4 dni później podpisał ją prezydent Andrzej Duda” – oczywiście ustawę. Jeden z autorów listu protestacyjnego – Grzegorz Piątek, zwraca uwagę, że za 2,5 mld zł, astronomiczną kwotę można by wybudować kilka km linii metra, są pilniejsze potrzeby. Władza o zwrocie kosztów nie mówi, wątpliwe są cele zagospodarowania Pałacu – zysków nie przyniosą żadnych! Przecież Polska i Polacy nie jest światowym krezusem, że nie musi się liczyć z każdym groszem.

Czeka nas kolejna fala pandemii, kto zastanawia się, ile tysięcy znów pochłonie śmierć? Dlaczego nie chcemy tego uniknąć przez przygotowanie kolejnych szczepionek, może innych, skuteczniejszych leków. Proszę tu nie mędrkować, że to wymaga czasu, fachowców i inwestycji – właśnie na to należy wydać pieniądze! Żyje się raz, naszym ponad 100 tys. zmarłym, nic już nie potrzeba. A nam, żyjącym, dlaczego nie myślimy o sobie, swoich dzieciach i wnukach?

Biorąc pod uwagę rosnącą inflację – tylko dla uproszczonego rachunku, podkreślam – liczę, że budowla będzie kosztować 3 mld zł, a nas podatników jest 30 mln. Oznacza to, że każdy z nas zapłaci po 100 zł, a raczej wyrzuci w błoto, jak czytamy w podtytule. Co Państwo na to? Każdy z nas chce tak „lekką ręką” wydać 100 zł? Jeśli tak, proszę bardzo przesyłać po 100 zł na adres Redakcji Trybuny. Pan Redaktor Naczelny każdego darczyńcę nie tyle w przenośni co dosłownie ucałuje w rękę. Zachęcam wszystkich podatników ze Sterdyni, Warszawy, Lublina, Augustowa, Włodawy, Ełku, Reszla, Piotrkowic, Łazów, Jędrzejowa, wielu „Starych” np. Babek, Bud, „Nowych” np. Wsi czy „Wólek” i „Wysokich” w nazwie miejscowości. Proszę Państwo podatnicy – głośno, świadomie i odpowiedzialnie wykrzyczeć swoje nazwiska w dowolnie wybranych mediach elektronicznych i tłustym drukiem zapisać w dowolnych gazetach – chcę płacić na Pałac Saski! Przecież tym nie uwłaczam Państwa powadze, a odwrotnie – doceniam!

Propozycje

Jestem przekonany, że wydanie 2,5 mld zł wymaga postawienia do rozstrzygnięcia przez Polaków drogą referendum. Czy nie jest to „sprawa o szczególnym znaczeniu dla państwa” – jak stanowi 125 art. Konstytucji? Referendum może zarządzić Sejm lub prezydent za zgodą Senatu. Na co czekać – podobno ruszają prace z budową Pałacu. Zapytam tu wątpiących i mędrkujących – jak Państwo rozumiecie praktyczne znaczenie treści art. 1 Konstytucji – „Rzeczpospolita jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli”? Czy budżet Polski nie jest „wspólnym dobrem”, a wydanie takiej sumy nie jest godne zapytania obywateli o zdanie? Wszystkich dalej wątpiących i kręcących nosami proszę o merytoryczne, rzeczowe, przekonujące wykazanie nam – „ciemnemu ludowi” (solennie przepraszam, jeśli obraziłem), że budowa od podstaw Pałacu Saskiego jest „wspólnym dobrem” i bardzo nam, Polakom potrzebnym!

Druga propozycja. Cytowany tekst nie pozostawia wątpliwości, iż budowa Pałacu Saskiego jest potrzebna w ocenie obecnej władzy, parlamentarzystów i członków rządzącej partii. Jeśli tak – sugeruję „patriotyczną” decyzję. Niech wszyscy, opowiadający się za taką budową – z własnej kieszeni, ze swoich pensji, emerytur i oszczędności, imiennie zadeklarowanych prawomocnym dokumentem – wybudują takie „wspólne dobro” w darze Narodowi! Przecież Polacy w pełni zasługują nie tylko na taki podarunek! Kto z Państwa ma tu inne zdanie?

Demokracja medialna

Szanowny Pan Doktor Andrzej Ziemski we wspomnianym wywiadzie – rozmowie, jasno i czytelnie opisuje istotę, sens tej demokracji. Redukuje ona do niezbędnego minimum cenzurę i daje szerokie możliwości publikacji, zabierania głosu osobom odnoszącym się krytycznie do konkretnej sprawy i przedstawiciela władzy. Gwarantuje bezpieczeństwo osobom piszącym oraz redakcjom, zapisane w odnośnych ustawach, np. prawo prasowe jako wyraźny wykładnik demokracji. Ale przecież, przy współczesnych możliwościach druku i rozpowszechniania prasy – tej demokracji nie należy ograniczać do – mówiąc dosadnie – pisania do gazet i ich czytania. Prasa, a media elektroniczne w szczególności dysponują ogromnymi możliwościami zebrania głosów, opinii obywateli w konkretnej sprawie, czy to o wymiarze regionalnym, czy ogólnopaństwowym. Sądzę, że sprawa Pałacu Saskiego w pełni kwalifikuje się do takiego „praktycznego podjęcia” przez elektroniczne media. W pierwszej kolejności problem powinny podjąć media państwowe, przecież są finansowane z budżetu państwa, przez wyborców. Nie idzie tu tylko o zasięgnięcie tzw. opinii społecznej. Bez tego wiadomo, że jedni będą za, inni przeciw i obojętni. Władza więc odczyta wg własnego uznania. Daremna robota, śmiech na sali! Chcieliśmy podczas pandemii „elektronicznie” wybierać prezydenta. Jakie wnioski wyciągnęliśmy z tego zamysłu?

To powinna być „operacja” przeprowadzona przez wszystkie media, z wyraźnym udziałem nas – wyborców, wybranych przez nas parlamentarzystów, z czytelnym odniesieniem się do finansowania tej przedmiotowej budowli. Z pełną gwarancją obiektywizmu, bezstronności i wykluczającą możliwości matactwa. Sprawa jest czasowo pilna! Podejmowana budowa za 2-3 lata postawi problem – dalej wydawać pieniądze, czy przerwać ten proces marnotrawstwa. Nawet, w przypływie ekonomicznie udowodnionego – powtarzam – marnotrawstwa, podjętego świadomie, będziemy chcieli karać decydentów? Jest ustawa, przyjęta przez posłów i senatorów, podpisana przez prezydenta! Kto zwróci zmarnotrawione pieniądze? Czy budowa elektrowni w Ostrołęce niczego nas nie nauczyła? Czy marnotrawcy ok. 2 mld zł (różne dane są podawane), ponieśli z tego tytułu konsekwencje, oczywiście finansowe? Ktoś powie – piękna idea, łaskocząc serce, ale to marzenie ściętej głowy, by udało się zahamować „wyrzucenie w błoto 2,5 mld zł”.

Z głową spuszczoną w pokorze z bezsilności wobec przytłaczającej samowoli, ubranej w garnitur – nie inny, tylko „patriotyczny, historyczny” z mętnymi racjami i duchowymi uniesieniami – postrzegam dzisiejszą naszą rzeczywistość. Jednak dostrzegam nadzieję w szeroko rozumianej Lewicy, w przeważającej części Polaków, mających „dobro wspólne” jako namacalną korzyść. Zbliżający się czas wyborów oraz słuszny cel-wydania 2,5 mld zł na społecznie ważniejsze i pilniejsze potrzeby, sprzyja zmobilizowaniu wysiłku. Każdego – intelektualnego, organizacyjnego i medialnego. To może być „eksperyment praktyki demokracji medialnej”. Czy możemy nie zmarnować, a zyskać finansowe, społeczne i moralnie liczące się korzyści? Zależy to od nas wyborców, od naszych „wybrańców narodu”!

Liczę, że Autor tekstu i Redakcja Przeglądu nie pozostanie nagrodzona westchnieniami wielu Czytelników za mądrą i rzeczową publikację. A Pan Andrzej Ziemski, „naukowo młody” Doktor – na gratulacjach za cenną pracę, nowatorskie i przyszłościowe rozumienie demokracji medialnej, nie zakończy tak dobrze zapowiadającej się kariery. Życzę Panu Andrzejowi, od wielu lat przyjacielowi, by został skutecznym promotorem, bardzo rzadko sprawdzającej się maksymy – „Polak mądry przed szkodą”. Już ma po swojej stronie Redakcję Trybuny i zapewne Redakcję Przeglądu i PPS. Stańmy wszyscy Polacy – wedle własnych zdolności i możliwości do udziału w tym szczytnym celu. Zgłaszam swój akces.

A Kierownictwo Lewicy, parlamentarny i regionalny aktyw, niech rozważnie spożytkuje aktualne możliwości demokracji medialnej i wolę działania milionów Polaków. Bo wówczas „tyle naprawdę Polska będzie znaczyć w świecie, ile jej sami damy mocy, mądrości i wiary we własne siły”. Spróbujmy tu i teraz sprawdzić tę maksymę gen. Wojciecha Jaruzelskiego.

Gabriel Zmarzliński

Poprzedni

Jedna lista, wiele problemów

Następny

Weryfikacja do końca świata