8 listopada 2024

loader

Absurdystan

fot. Zbigniew Ziobro - Facebook

Tak swego czasu nazwał swoje państwo czeski lewicowy dziennik ”Haló noviny”. Zdaniem Szewca Fabisiaka taka nazwa znakomicie pasuje także do dzisiejszej Polski.

Tego typu skojarzenia wywołuje dysputa, a raczej awantura, wokół unijnych środków, które mają być przeznaczone na Krajowy Plan Odbudowy. W łonie obozu rządzącego trwa nieustanna przepychanka pomiędzy tymi, co blokują a tymi, co chcą odblokowania, ale jakoś niemrawo i niekonsekwentnie. O odblokowanie niby stara się premier Mateusz Morawiecki, lecz ma swoim rządzie oponenta w postaci Zbigniewa Ziobro. I pozbyć się go nie może, ponieważ o tym, kto ma być ministrem decyduje nie premier, a szef partii rządzącej. A ten z kolei, nawet gdyby chciał, to pozbyć się go nie może, gdyż wówczas cała ta niby Zjednoczona Prawica straciłaby sejmową większość. 

I jak by w takiej sytuacji przyjmować ustawy, na które nie zgodzi się opozycja? Wchodzenie bowiem z nią w kompromisy to nie tylko zbyt trudna sztuka dla politycznych amatorów, lecz także pozostaje w sprzeczności ze strategią tworzenia konfliktów i wyszukiwania sobie wrogów. Czyż można o czymkolwiek dyskutować z krytykowanym codziennie przez prorządowe media Donaldem Tuskiem?

Unia czy ziobrostan?

Czy zatem dla Kaczyńskiego i jego popleczników ważniejsze jest utrzymanie ziobrostanu niż realne wsparcie finansowe z Unii Europejskiej?  – zadaje pytanie szewc Fabisiak. Na dziś raczej tak, choć schizofrenia polityczna może też podsuwać i inne rozwiązania. Stąd też wynikają dosyć nerwowe i mało spójne logicznie próby dogadania się z Komisją Europejską pomimo nieustępliwości ze strony Ziobry i jego ugrupowania. Początkowo zaproponowano by funkcję kwestionowanej przez KE Izby Odpowiedzialności Zawodowej, przejął Naczelny Sąd Administracyjny. Pomysł ten został jednak totalnie zjechany przez prawników wskazujących na to, że byłoby to niezgodne z konstytucją, jako że w gestii NSA znajduje się jedynie działalność organów administracji, a nie sądów. Kolejną próbą był projekt ustawy przekazujący kompetencje wspomnianej wyżej Izby do Sądu Najwyższego. Zdaniem szewca Fabisiaka, byłby to co prawda pewien zawijas prawny dający jednak możliwość dogadania się z KE. Tu jednak okoniem stanął nie tylko Ziobro wraz ze swoją kamarylą, lecz także prezydent Andrzej Duda zapowiadając z góry, że takiej ustawy nie podpisze. Uruchomił tym samym ciąg decyzyjny na linii Kaczyński – Klub Poselski PiS – Terlikowski – Witek, co zaowocowało przesunięciem procedowania ustawy na dzień 11 stycznia.

Prezydenckie 3 grosze

Szewc Fabisiak przypomina, że to właśnie prezydent był twórcą całego tego prawnego bałaganu mianując wbrew konstytucji, czyli łamiąc obowiązujące prawo sędziów-dublerów na miejsce wybranych uprzednio przez Sejm a Zbigniew Ziobro z kolei ten bałagan jeszcze pogłębił. O tym, że sądownictwo wegetuje mówił otwarcie premier Morawiecki, Nie przeszkodziło mu to jednak w publicznym poparciu swojego rządowego oponenta z trybuny sejmowej. Z kolei Andrzej Duda zapowiedział weto kierując się w tym przypadku osobistymi ambicjami. Wetowanie niektórych ustaw to jednak zaledwie skromny wycinek prezydenckich dokonań. Nie korzystał on z okazji aby w trakcie drugiej kadencji wybić się na niezależność. 

W trakcie pierwszej kadencji musiał być uległy wobec swojego politycznego mocodawcy po to by zapewnić sobie start w następnych wyborach prezydenckich. Teraz już nie musi, bowiem prezydentem można być tylko przez jeden okres kadencyjny. Wybrał jednak lojalność ponad osobistą reputację. Wolał być nadal dyżurnym długopisem niż poważnym i samodzielnym politykiem i tak też będzie w historii zapamiętany.

W wyniku tych politycznych zagrywek Komisja Europejska jeszcze sobie poczeka na stanowisko Polski. Jednak – jak zauważa szewc Fabisiak – o ile Komisja może poczekać, to Polska już nie za bardzo. Miliardy euro leżą sobie w unijnym schowku a Polska nie może tych miliardów ruszyć, choć już teraz bardzo by się przydały. Może kiedyś do nas napłyną, lecz póki co odpowiedzialni za blokadę tej forsy mogą sobie nucić kibicowską piosenkę „Polacy, nic się nie stało”. 

A traktaty swoje

Wielu z nich podaje w wątpliwość argumentację organów UE kwestionujących polską praworządność i wiązanie jej z przyznaniem unijnych funduszy. Przed wyciąganiem wniosków szewc Fabisiak radzi poczytać sobie Traktat o Unii Europejskiej. Otóż w Artykule 2 tegoż traktatu wśród wartości, na których ma się opierać Unia wymienione jest państwo prawne czyli, innymi słowy praworządność, która wbrew temu, co twierdzi konfederacyjny poseł Artur Dziambor nie jest czymś wyimaginowanym, lecz ściśle określonym pojęciem, które powinni rozumieć nawet politycy Konfederacji. Z kolei Artykuł 17 mówi o tym, że Komisja Europejska czuwa nad stosowaniem Traktatów oraz wykonuje budżet i zarządza programami. Treść tych artykułów można, jak to czyni Komisja, interpretować w ten sposób, iż KE mając podstawy do kwestionowania praworządności ma prawo do wstrzymania wypłaty środków na KPO, dopóki nie uzna, że praworządność została przywrócona. Można oczywiście pomstować na unijne procedury, jednak skoro już weszło się do Unii, to tych procedur należy przestrzegać — przypomina tzw. oczywistą oczywistość szewc Fabisiak.

Bolesław K. Jaszczuk

Poprzedni

Bogowie strąceni z Olimpu

Następny

Kolejni zamieszani w unijną aferę