8 listopada 2024

loader

Bigos tygodniowy

Lubczynski i Waniek

„Naprzód, naprzód, i jeszcze raz naprzód. Do zwycięstwa” – zawołał na konwencji PiS Zapluty Karzeł Reakcji. No tak, naprzód, ale w którą stronę? Bo „naprzód” oznacza tylko „przodem do przodu”, jak powiada brutalny cham Edek w „Tangu” Sławomira Mrożka. Ale jeśli przód znajdzie się na przodzie, to gdzie znajdzie się tył, czyli zad? Bo dla zadu, to zad będzie przodem, a wspomniany przód – tyłem. Bardzo ogólnikowe hasło ZKR stwarza zatem istotne problemy interpretacyjne co do azymutu. Co dla jednego przodem, dla drugiego tyłem. To tak jak z dnem. Dla jednego dno jest dnem, dla innego – sufitem, w który się puka.

PiS nie rozstaje się z maniakalnym zainteresowaniem zawartością macic Polek. Rząd Pinokia wprowadza rejestr ciąż. Jakby niczego nie nauczył ich gniew kobiet i kilkuletnia fala protestów oraz ich konsekwencja w postaci utraty głosów młodego pokolenia kobiet. Jak również radykalny spadek urodzeń, bo niewiele kobiet decyduje się zachodzić w ciążę i rodzić w atmosferze podszytej terrorem państwowym. Prokurator jako drugi obok ginekologa członek komitetu witającego nowe życie, to nie jest zachęta do rodzenia.

Dudi wręczył kolejną transzę odznaczeń państwowych. Sęk w tym, że od lat odznaczane są tylko ex-solidaruchy i ich rozmaici poputczycy. Od lat żadnego odznaczenia nie otrzymał nikt, kto nie należał do solidaruchowej kasty, a jest takich wielu wśród osób zasłużonych. Słowem­ solidaruchowszczyzna zrobiła sobie z państwowej orderowni kastowy folwark, a przecież ordery to sprawa ogólnopaństwowa i nie powinna być sekciarską bańką.

Nie do pomyślenia jest, by wędrując po Paryżu natknąć się na zrujnowany pałac, choć pałaców ci w tym mieście dostatek, tysiąc razy więcej niż w Warszawie. Antoni Wiesztort zwrócił w „Trybunie” uwagę na koszmarnie zaniedbany obiekt w centrum stolicy, co jest ewidentną winą władz Warszawy. Bigos do tego obrazu nędzy i rozpaczy dołącza coś jeszcze gorszego – obserwowany od wielu lat ponury obrazek w postaci także będącego w gestii Miasta Stołecznego Warszawy tzw. Pałacu Błękitnego, położonego u zbiegu Senatorskiej i placu Bankowego, czyli w historycznym centrum, sto metrów od ratusza, od gabinetu pana Rafała? To obiekt historyczny uwieczniony na obrazie przez Bernarda Bellotto Canaletto. Jak można utrzymywać latami taki obiekt w ruinie, pośród śmiecia i rozplenionego zielska? O ścianę natomiast sąsiaduje z ratuszem siedziba głośnej galerii podróbek malarstwa imienia Porczyńskich. Jest ona od co najmniej kilku lat zamknięta na cztery spusty, a od administracji nie sposób się czegokolwiek dowiedzieć. Może by ktoś zajął się tym, bo to zamknięcie wydaje się Bigosowi coraz bardziej podejrzane.

Krzysztof Lubczyński

Poprzedni

Gospodarka 48 godzin

Następny

Aluminiowa, zapuszkowana kaucja