3 maja 2024

loader

Czarny dzień kobiet

PRAWA CZŁOWIEKA: Ogólnopolski Strajk Kobiet okazał się jedną z największych demonstracji w najnowszych dziejach Polski – zgodnie oceniają jego obserwatorzy. Być może dlatego, że była to akcja, której nie organizowali i za którą nie stali politycy. To wkurzone kobiety oraz wspierający je mężczyźni skrzyknęli się spontanicznie przez Internet – w opozycji do polityków i duchownych, którzy próbują wtrącać się w nasze prywatne życie.

Idea zorganizowania akcji protestacyjnej, która przyjęłaby formę strajku – a więc powstrzymania się przez protestujących od wykonywania swoich codziennych obowiązków – została spontanicznie rzucona przed tygodniem w odpowiedzi na głosowanie w Sejmie, który podjął kontrowersyjne decyzje dotyczące dwóch projektów ustaw ws. prawa do aborcji. Być może nie doszłoby do niego, albo nie przybrałby on aż takich rozmiarów, gdyby posłanki i posłowie zdecydowali o przekazaniu do dalszych prac w Sejmie obu projektów obywatelskich. Albo gdyby zdecydowali się oba odrzucić. Tymczasem „wybrańcy narodu”, wbrew wcześniejszym zapowiedziom, nie potraktowali owych projektów tak samo, lecz jeden z nich skasowali już na wstępie..

Przechwytywanie

Oszukani obywatele

Pierwszy z nich, przygotowany przez środowiska konserwatywne, a konkretnie – stowarzyszenie katolickich prawników Ordo Iuris i zgłoszony przez komitet „Stop Aborcji”, zakłada wprowadzenie bezwzględnego zakazu aborcji a dodatkowo przewiduje kary więzienia dla kobiet i lekarzy, jeśli doszłoby do „śmierci dziecka poczętego”, np. na skutek działań medycznych mających na względzie zdrowie kobiety. Może on zmienić nie tylko obowiązującą od 1993 r. Ustawę o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności ciąży, ale również Kodeks karny, do którego wprowadza pojęcie „dziecka poczętego”- podlegającego bezwzględnej ochronie. Przy czym owo „dziecko poczęte” rozumiane jest od momentu zapłodnienia, a więc zanim jeszcze można mówić o ciąży. Drugi ze zgłoszonych do Laski Marszałkowskiej obywatelskich projektów był zaś ripostą środowisk lewicowych i postępowych na ten, nieludzki projekt prawicy i zakładał liberalizację obecnej ustawy – wprowadzenie prawa do legalnej aborcji do 12 tygodnia bez obwarowywania go żadnymi warunkami poza decyzją samej kobiety.
Oba projekty były omawiane na tym samym posiedzeniu Sejmu. Zgodnie z obietnicami partii rządzącej, zwolennicy jednego i drugiego rozwiązania mogli się spodziewać, że trafią one do dalszych prac, co miało stać się normą w przypadku projektów obywatelskich. Tak się jednak nie stało, ponieważ parlamentarzyści wszystkich klubów (a nie tylko PiS, jak się powszechnie sądzi) zdecydowali o odrzuceniu projektu lewicy już w pierwszym czytaniu i do dalszych prac przekazali jedynie projekt Ordo Iuris. Wiele osób poczuło się najzwyczajniej oszukanymi i to również miało zapewne niebagatelny wpływ na liczebność poniedziałkowych demonstracji w obronie praw kobiet.

Miarka się przebrała

Skala i masowość Ogólnopolskiego Strajku Kobiet zaskoczyła nie tylko partię rządzącą, której przedstawiciele od początku próbowali go na różne sposoby bagatelizować a nawet ośmieszać. Zaskoczyła również samych organizatorów, o ile w ogóle można mówić o organizatorach, którzy – tym razem – nie zdążyli nawet skoordynować swoich działań chociażby w formie nieformalnego porozumienia już istniejących organizacji broniących praw kobiet. Nie ulega bowiem wątpliwości, że jeśli chcemy mówić o faktycznie spontanicznej i oddolnej akcji obywatelskiej, to właśnie poniedziałkowy Strajk Kobiet nią był.
Demonstracje, do których doszło w ponad stu miejscowościach w całej Polsce (i nie tylko w Polsce) nie były zaplanowane nawet z tygodniowym wyprzedzeniem, ich uczestnicy nie byli zwożeni np. do Warszawy specjalnie wynajętymi (i przez kogoś opłaconymi…) na ten cel autokarami, nikt nikomu nie wręczał przygotowanych zawczasu transparentów i szturmówek. Tym razem wszystko odbywało się na zasadzie żywiołu – ludzie sami skrzykiwali się za pośrednictwem Internetu, nie spekulując nawet, ilu uczestników może zgromadzić akcja w danej miejscowości i nie wiedząc, czy w ogóle dojdzie do skutku. Ludzie malowali transparenty we własnym zakresie, niektórzy mogli liczyć na wsparcie ze strony grafików i drukarni, które poparły protest.
Wcześniej wiele osób musiało podjąć ryzykowną decyzję o opuszczeniu dnia pracy bądź zajęć w szkole lub na uczelni, za co niektórych już przed protestem spotkały represje, a niektórych mogą one zacząć spotykać już po nim. Nieprzypadkowo wyznaczono dzień protestu na dzień roboczy. Hasło całej akcji brzmiało wszak „STRAJK KOBIET”, a to oznacza powstrzymanie się od wykonywania obowiązków. W tym konkretnym przypadku chodziło nie tylko o porzucenie pracy, ale również powstrzymanie się przez kobiety od wykonywania obowiązków domowych, które w ponad 90 proc. są wykonywane właśnie przez nie. Chodziło o to, by w taki właśnie sposób uzmysłowić co niektórym znaczenie i rolę kobiet w społeczeństwie, ich wkład w gospodarkę kraju oraz życie społeczne niezależnie od tego, czy pracują zawodowo, czy też „tylko” zajmują się domem.
Owo uzmysłowienie adresowane było szczególnie do tych, którzy dziś chcą odebrać kobietom prawo do decydowania o sobie, próbując ponad naszymi głowami narzucić nam swoje chore wizje dotyczące najintymniejszych sfer życia każdej z nas (ale również większości mężczyzn). Wielu uczestników poniedziałkowego protestu wściekło się bowiem nie tylko z powodu samego pomysłu wprowadzenia całkowitego zakazu aborcji, ale również dlatego, że ci, którzy arbitralnie uznali siebie za coś w rodzaju nadludzi i sędziów moralnych, potraktowali resztę społeczeństwa jak bezwolne marionetki, którymi można dowolnie manipulować nie licząc się z ich zdaniem, sumieniem, życiem i uczuciami, odmawiając prawa do samodzielnego myślenia i podmiotowości. Tego było już za wiele.

czarny polka 1

Cała Polska protestuje

Poniedziałkowy Strajk Kobiet został zwołany spontanicznie. Protest objął nie tylko największe miasta, – na ulice wychodzili i mieszkańcy niewielkich miejscowości, nawet takich, których wielu z nas nie potrafiłoby wskazać na mapie.
Rozmiarami akcji, ich liczebnością są zaskoczeni zarówno eksperci i komentatorzy życia publicznego, wjak i sami pomysłodawcy i sympatycy tego protestu. Nikt nie spodziewał się, że, kolejny już przecież, zamach na elementarne prawa kobiet wywoła tak masową mobilizację i to ludzi, dla których udział w tym proteście był pierwszym w życiu publicznym protestem. Strajk Kobiet tym bowiem się różni od dotychczasowych protestów społecznych, że – często po raz pierwszy – zaktywizował tzw. zwykłych ludzi, którzy dotąd nie tylko nie angażowali się, ale niespecjalnie interesowali się życiem publicznym i polityką.
Na setkach, a wręcz tysiącach zdjęć, które trafiły do sieci, widzimy tłumy ludzi zebrane najczęściej w centralnych punktach miast. Oczywiście w Warszawie, Łodzi, Wrocławiu czy Poznaniu było po kilkadziesiąt tysięcy uczestników. Ale o skali i znaczeniu buntu społecznego do jakiego doszło mówią więcej fotki z małych – kilkutysięcznych miejscowości, gdzie protestowało po kilkaset osób. W wielu z był to wręcz pierwszy protest, do jakiego tam w ogóle doszło.
Atmosferę jednego z takich protestów doskonale opisał na Facebooku redaktor naczelny pisma „Nowy Obywatel”, Remigiusz Okraska. „Totalna prowincja, zapyziałe miasteczko, gdzie żadnej aktywności nie ma. Cały czas leje deszcz. Gdy szedłem, myślałem, że 30-40 osób to będzie sukces w ogóle, a tym bardziej w taką pogodę. Gdy dotarłem na miejsce zbiórki, osłupiałem. Było nas co najmniej 400, a sądzę, że nawet 500 osób, choć trudno oszacować m.in. z uwagi na parasole, które wiele zasłaniały, więc wolę wybrać tę niższą liczbę. Dla porównania: protest ws. ACTA miał tu połowę tej frekwencji, kościelny „marsz dla życia i rodziny”, przygotowywany przez dwie parafie i kilka organizacji przez kwartał, ogłaszany z ambon, wspierany przez lokalnych biznesmenów i zapędzonymi kilkoma klasami liceum katolickiego – zgromadził w letni pogodny dzień może z 200 osób. Spotkałem znajomego, od lat kręcącego się przy lokalnej polityce, imprezach, wydarzeniach itp., nb. z poglądów kukizowca, powiedział: „takiego tłumu jeszcze na imprezie politycznej u nas nie widziałem”. 80 proc. to kobiety, ale sporo także mężczyzn, w tym dresiarze czy chłopaki z dyskotek. Ludzie w każdym wieku, od dzieci, przez nastolatków, po emerytów. Ludzie z wózkami i ludzie na wózkach. Zupełnie zwykli ludzie, niektórych znam z widzenia: nauczycielki, dziewczyny ze sklepów i straganów, z mikrofirmek, zza barów i z solariów, żadnego „kawioru” i „latte”, ludzie ubierający się na „ryneczkach”, w second handach, na wyprzedażach, taki przeciętny szary człowiek, choć prawie wszyscy ubrani elegancko, jak na procesję. Całość zupełnie oddolna – ulotki na ksero, stara rzężąca tuba, napisy flamastrem na kartkach A-4 (najczęstsze hasło: „Martwa dziecka nie urodzę”), żadnych partyjnych wyjadaczy”. Swoją relację kończy on oceną: „Chcieliście wojny, to ją macie. Nikt tu odkąd pamiętam nie wyprowadził na ulice takich tłumów, co wy; nie jestem pewny, czy w ogóle po roku 1989 kiedykolwiek była tu większa akcja polityczna, raczej nie”.

Zaktywizowana młodzież

Strajk Kobiet jak nigdy dotąd zaktywizował młodych ludzi, przez lata ocenianych jako biernych politycznie, nastawionych głównie na przyjemności i skupionych na własnym życiu. Jeśli w ostatnich latach mieliśmy do czynienia z jakąkolwiek aktywnością gimnazjalistów czy licealistów, byli to przede wszystkim sympatycy różnej maści prawicy – korwinowcy, aktywiści grupek neofaszystowskich w rodzaju NOP czy ONR, bądź też młodzież kształtowana przez księży. Na tej podstawie socjologowie już dawno wysnuli opinie, że polska młodzież jest najbardziej konserwatywną grupą wiekową w polskim społeczeństwie. Na ich poglądy miała mieć wpływ powszechna katecheza w szkołach publicznych oraz polityka historyczna, zdominowana przez prawicę.
Poniedziałkowy protest pokazał, że nie jest to pełny obraz polskiej młodzieży. W wielu przypadkach to właśnie młodzi ludzie zdominowali wiele z tych demonstracji. Aby móc opuścić poniedziałkowe zajęcia, wielu uczniów dostało usprawiedliwienia od rodziców, którzy sami uczestniczyli w protestach. Wielu na udział w tych akcjach dostało pozwolenie od samych nauczycieli, a wręcz i dyrekcji niektórych placówek edukacyjnych. Ci, którzy tego dnia musieli jednak zjawić się na zajęciach, stawili się w szkołach czy na uczelniach ubrani na czarno, co dokumentowali zbiorowymi fotografiami, które następnie wrzucali do Internetu, aby pokazać swoją solidarność ze Strajkiem Kobiet. Niektórym na owych fotkach towarzyszą ubrani na czarno nauczyciele.
Dla wielu z tych młodych ludzi było to pierwsze w życiu zetknięcie z polityką, którą do tej pory w ogóle się nie interesowali. To polityka zainteresowała się nimi w momencie, gdy garstka fanatyków zaczęła forsować prawo, które może mieć bezpośredni wpływ na ich życie. I oni mają tego, na szczęście, świadomość. Bezwzględny zakaz aborcji i zapowiedzi dalszego ograniczania praw kobiet jest czymś konkretnym, co mogą przełożyć na własny los, w przeciwieństwie do takich abstrakcji, jak „bóg, honor, ojczyzna”, czy funkcjonowanie Trybunału Konstytucyjnego.

Solidarność na czarno

Strajk Kobiet odbył się w poniedziałek, w dzień roboczy. Nie wszyscy popierający tę ideę miało możliwość uczestniczenia w nim bezpośrednio. Mogli jednak wyrazić swoją solidarność z protestującymi pojawią się w pracy, czy w szkole ubrani na czarno. 3 października w wielu firmach, szkołach, uczelniach czy placówkach medycznych pracownicy (obu płci) przyszli w czarnych ubraniach. Internet zaroił się od zdjęć z biur, szkół, firm, w których całe załogi przyszły tego dnia w czerni. Tych ludzi możemy śmiało doliczyć do tłumów, które w poniedziałek protestowały na ulicach.. Dopiero to oddaje skalę buntu, z jakim mamy do czynienia.
W ramach Strajku Kobiet w wielu miejscach pozamykano szereg firm, m.in. restauracje, placówki kulturalne, punkty usługowe, nawet myjnie samochodowe i warsztaty. Mimo niedogodności, zdecydowana większość ludzi nie miała o to pretensji wręcz ciesząc się, że dołączyły one do tego powszechnego protestu, Bo ów protest dał, być może po raz pierwszy po 1989 r., Polakom prawdziwe poczucie wspólnoty i walki we wspólnej sprawie, niezależnie od szczegółowych motywacji konkretnych ludzi. Polaków połączyło przede wszystkim poczucie lekceważenia i pogardy, z jaką zostaliśmy potraktowani przez samozwańczych strażników naszych sumień i kontrolerów naszych umysłów.
Zarówno uczestnicy, jak i sympatycy i obserwatorzy poniedziałkowego Strajku Kobiet podkreślają, że z tak masowym protestem nie mieliśmy w Polsce do czynienia od co najmniej kilkudziesięciu lat. Wkurzone kobiety (i mężczyźni) mówią jednak, że był to dopiero strajk ostrzegawczy.

WAŻNE

Strajk Kobiet wyszedł poza granice Polski, akcje solidarności z protestującymi odbywały się w poniedziałek praktycznie na całym świecie, niekiedy w bardzo egzotycznych miejscach. W wielu państwach – jak np. w Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii czy Belgii – doszło do dużych demonstracji, w innych – do pikiet bądź indywidualnych akcji poparcia. O proteście Polek piszą też zagraniczne media.

Państwa, z których 3 października Polki otrzymały wyrazy solidarności i wsparcia
Anglia, Argentyna, Australia, Austria, Białoruś, Belgia, Brazylia, Bułgaria, Chile, Chiny, Chorwacja, Czechy, Dania, Estonia, Filipiny, Francja, Hiszpania, Holandia, Indie, Irlandia, Islandia, Izrael, Kanada, Kenia, Korea Pd., Liban, Luksemburg, Meksyk, Nepal, Niemcy, Norwegia, Nowa Zelandia, Palestyna, Portugalia, Rosja, RPA, Serbia, Słowacja, Słowenia, Stany Zjednoczone, Syria (Aleppo), Szkocja, Szwajcaria, Szwecja, Tajwan, Turcja, Ukraina, Urugwaj, Węgry, Włochy.

trybuna.info

Poprzedni

Tomek Kalita i inni chorzy czekają!

Następny

Wybrali tańszy hotel