8 listopada 2024

loader

”Cześć generałowi Jaruzelskiemu”…

red

„Dziś, kiedy stają przed Wami trudne problemy, Ameryka życzy Wam wszystkiego najlepszego. Oddaję cześć generałowi Jaruzelskiemu za jego przywództwo i podziękowanie za okazaną mi wyjątkową życzliwość” – George Bush

Prezydenta USA George Busha, Przewodniczącego Rady Państwa PRL gen. Wojciecha Jaruzelskiego i towarzyszące osobistości, wchodzące na salę obrad Sejmu o godz. 14. 10 lipca 1989 r., parlamentarzyści powitali długotrwałymi oklaskami na stojąco i zaśpiewali tradycyjne polskie „sto lat”.

Marszałek Sejmu, prof. Mikołaj Kozakiewicz otworzył uroczyste posiedzenie Sejmu i Senatu (Zgromadzenia Narodowego). Po „słowie wstępnym” poprosił Generała o zabranie głosu.

Zachęcam Państwa do wnikliwej analizy cytowanych niżej fragmentów przemówień Generała i prezydenta USA.

Słowa powitalne Generała

Witając prezydenta z małżonką, sekretarza stanu i osobistości, przypomniał wybitnych polityków USA, których gościła Warszawa: gen. Dwighta Eisenhowera w 1946 r. i zachowane jego zdjęcia na tle gruzów Stolicy; Geralda Forda w 1975 r., który z Warszawy udał się na Konferencję KBWE do Helsinek. Przypomniał o dziedzictwie długotrwałych tradycji i więzi obu narodów – amerykańskiego i polskiego, ze szczególnym akcentem na „udział w wielkiej koalicji antyfaszystowskiej… polskich i amerykańskich żołnierzy”. Elegancko, jak przystało na Generała, odniósł się do niedawnej przeszłości mówiąc – „Były i trudne lata, w których stosunki polsko- amerykańskie poddane zostały ciężkiej próbie. Nie chcemy… (do nich) wracać”.

Zatrzymał uwagę gości i parlamentarzystów na faktach sprzed kilku miesięcy, że „w życiu państw i narodów bywają momenty o szczególnym znaczeniu, zwykłą miarą nie sposób ich oceniać… W takim momencie znajduje się dziś Polska. Okrągły Stół zapoczątkował proces kształtowania polskiego modelu demokracji parlamentarnej. Weszliśmy trwale na tę drogę…, że wiąże się (z nią) współodpowiedzialność … głównych sił politycznych… za losy i pomyślność, za pozycję w Europie i świecie… To wielka szansa dla Polski”. A spełnienie naszych marzeń i oczekiwań zależy od „poprawy stosunków radziecko – amerykańskich umacniających fundamenty pokoju…Pana propozycje rozbrojeniowe przyjęliśmy z należną uwagą – z zainteresowaniem i uznaniem”. Gościom i parlamentarzystom dał wyraźnie do zrozumienia mówiąc – „Polska stabilna, demokratyczna, bezpieczna – to nie tylko wewnątrznarodowa sprawa. To także czuły sejsmograf sytuacji europejskiej, ważny czynnik w całokształcie stosunków Wschód- Zachód. Jestem szczerze rad, że nasi amerykańscy goście podzielają ten pogląd”. Można tu postawić pytanie – o co szło Generałowi w tym zdaniu? To znów finezyjne nawiązanie do wyborów parlamentarnych z 4 i 18 czerwca (II tura), a konkretnie dywagacji „młodych” posłów i senatorów wokół wyboru nowej władzy. I nie szło tu o „wielką radość” Solidarności z osiągniętego wyniku, bo taka miała rzeczywiste podstawy. A Generał nie miał zamiaru ani tego zmieniać, choć to właśnie zwycięscy głośno mówili o „nowym stanie wojennym”, co opozycyjna i zachodnia prasa nagłaśniały, wyrażając obawy o „pomoc zbrojną” sąsiadów. Drugą, nie mniej istotną kwestią była „atmosfera” wokół wyboru kandydata na urząd prezydenta. W tym przypadku, to zaledwie 10 dni po rezygnacji Generała z kandydowania na XIII Plenum KC PZPR i rekomendował gen. Czesława Kiszczaka. Obie te kwestie autentycznie rzutowały na bieg „życia politycznego” w Europie i proces reform Gorbaczowa w ZSRR. Polska okazała się być ważnym „czynnikiem historii”, rzutującym na najbliższą przyszłość. Przecież nie tylko Generał wiedział po przyjechał prezydent Bush – by „uspokoić atmosferę” w Solidarności. Państwo pamiętający tamten czas mają świadomość powagi ówczesnej sytuacji. To zarzuty wobec Generała sprawiły, że na XIII Plenum m.in. powiedział – „Jeśli jednak do porozumienia, do zjednoczenia społecznych sił pojawia się przeszkoda, choćby tą przeszkodą miał być Wojciech Jaruzelski – jest jedno możliwe wyjście. Najwyższy interes państwa, świadomość dramatyzmu obecnego okresu, a przede wszystkim poczucie odpowiedzialności, każą wyciągnąć nawet takie wnioski”. Niektórzy mogą mieć mi tu za złe, jeśli akcentuję postawę Solidarności. To przecież ten swoisty ferment w kraju wywołali głównie jej eksperci i doradcy, na czele z prof. Bronisławem Geremkiem. Proszę wątpiących w tę ocenę, by sięgnęli do jego wystąpienia w Zgromadzeniu 19 lipca (pisałem rok temu), co niektórzy uznali za „przesadnie krytyczne”. Wiem, delikatność krytycznych ocen o Solidarności mamy wpajaną od 30 lat, a „chwalebnym” jest pisanie tylko o „złych intencjach” władzy.

Drugim, ważnym czynnikiem są „dobrze znane Panu trudności, które spiętrzyły się przed Polską, przede wszystkim w sferze ekonomicznej. Kilka dni temu skierowałem do Pana, jak również do przywódców najwyżej uprzemysłowionych państw Zachodu, osobisty list. Określa on nasze potrzeby i oczekiwania związane z dalszym reformowaniem polskiej gospodarki. Nasze, dzisiejsze rozmowy zarysowały nowe, szersze możliwości polsko-amerykańskiej współpracy. Zawsze ceniliśmy pragmatyzm Amerykanów”.

Do prezydenta USA zwrócił się z ufnością. „Obecna pańska wizyta, to dobitny dowód, że nasze kraje zainteresowane są szczerze dalszą poprawą i szybszym rozwojem stosunków wzajemnych. Rad jestem, że możemy dziś obaj uznać to za fakt oczywisty. Jestem przekonany, że pańska wizyta stanie się doniosłym, historycznym wydarzeniem w rozwoju stosunków polsko- amerykańskich”.

Przemówienie George’a Busha

Prezydent – witając w „imieniu społeczeństwa Stanów Zjednoczonych nowo wybranych przedstawicieli polskiego parlamentu”, zwrócił uwagę, że jego „obecność wśród was z tej okazji jest dowodem, że żyjemy w niezwykłych, w swej istocie pasjonujących czasach”. Proszę zwrócić uwagę na te słowa- czytelnie odnoszą się do sukcesu parlamentarnego Solidarności. Prezydent nie poprzestaje na tym, a w następnym zdaniu elegancko mówi skąd ten sukces się wziął. Proszę o jego analizę – „Siła i potencjał tego okresu, po raz pierwszy uwydatniły się w tym momencie, kiedy zobaczyłem zdjęcie rozpowszechnione na całym świecie, zdjęcie Generała Jaruzelskiego i przywódcy Solidarności Lecha Wałęsy – ramię w ramię na inauguracyjnym posiedzeniu parlamentu, zaangażowanych w nowe postępy w Polsce. To był wspaniały sygnał, jaki otrzymał cały świat”.

Proszę o zauważenie istotnego szczegółu- Generał i przewodniczący Solidarności. Gdyby nie Generał i reformatorskie skrzydło w partii (o nim była cisza) – nie byłoby tego zwycięstwa Solidarności, tu też był grupa trzeźwo myślących. Wskażcie Państwo kto spośród historyków i publicystów – wielbicieli Solidarności realnie ocenia ówczesną rzeczywistość? Stąd proszę się nie zdziwić, jeśli z tego przemówienia prezydenta eksponuję fragmenty, które odnoszą się do Generała.

Kolejna ocena, myśl prezydenta zawarta w słowach – „Przewodniczący Rady Państwa Pan Jaruzelski mówiąc niedawno, że życie narodu polskiego uległo głębokim zmianom, stwierdził, że społeczeństwo ma pełne prawo zapytać, kiedy promień słońca zaświeci nad Polską”. To literackie ujęcie Generała jest piękne. Tym „promieniem słońca” miało być ustąpienie Generała – w Jego ocenie – z kandydowania. Pochodzi z wystąpienia Generała na wspomnianym XIII Plenum. Jest świadectwem, że prezydent USA, jego otoczenie i oczywiście ambasada USA byli uważnie zainteresowani naszymi, polskimi sprawami. Ale i osobą Generała, decydującym o rozważnym i mądrym rozwoju sytuacji, miejscu Polski. To właśnie rezygnacja Generała z ubiegania się o urząd prezydenta, spowodowana – powtórzę – postawą Solidarności i biorącej z niej przykład części „nowych” posłów jeszcze ZSL sprawiła, że prezydent przyjechał do naszej Stolicy. Po co? – mogę powiedzieć, parafrazując powyższe słowa – by powiedzieć Solidarności i Polakom, że to „słońce będzie świecić nad Polską”, jeśli Generała wybiorą na urząd prezydenta! To znów taka finezyjna „podpowiedź” parlamentarzystom Solidarności. Jeśli po tym stwierdzeniu ktoś znów poczuł się nieswojo, proszę przeczytać odpowiednie opisy- także prawicowych publicystów i historyków, a sami Państwo doznają – ale nie „pięknej” czkawki.

Prezydent USA, przez pryzmat wewnętrznej sytuacji w Polsce, patrzy też na przyszłość Europy. Stwierdza niejako perspektywicznie-„Istnieje prawdziwa szansa dla nas wszystkich, aby zbudować Europę, o której wielu sądziło, że została bezpowrotnie stracona w latach czterdziestych… Możemy to osiągnąć … przez oparcie stosunków Wschód – Zachód na wyraźnie zmniejszonych poziomach zbrojeń. Odnotowałem to, co Generał Jaruzelski powiedział na ten temat i udzielam mu poparcia”. A co powiedział? To nawiązanie do „Planu Jaruzelskiego”, jaki Generał ogłosił 8 maja 1987 r., a dot. redukcji zbrojeń jądrowych, konwencjonalnych i budowy zaufania właśnie w tym obszarze, na linii Układ Warszawski-NATO (pisałem 9-12 maja 22). Kto z Państwa pamięta krytyczne oceny tego Planu w NATO, w tym głównie USA (prezydentem był Ronald Reagan, a wiceprezydentem – właśnie George Bush). Obecnie, tymi słowami finezyjnie zmienił ocenę swego poprzednika! Co więcej – Generał rzeczywiście poparł „rozbrojeniowe rozmowy” Moskwa- Waszyngton (Gorbaczow – Bush) i ostatnie wystąpienie Busha na forum NATO, gdzie mądrze prezentował koncepcję redukcji zbrojeń. Tę koncepcję Polska poparła na posiedzeniu Genewskiego Komitetu Rozbrojeniowego, co z naszego, polskiego punktu widzenia bezpieczeństwa zawsze było i logiczne i potrzebne. Ale wtedy, w 1989 r. miało jeszcze jeden, dla USA istotny wymiar – zjednoczenie Niemiec. Tu skrótowo powiem. USA upatrywały w tym tzw. „zajęciu się sobą” Niemiec, polegające na konieczności szeroko rozumianych inwestycji RFN w NRD – po zjednoczeniu, dla wyrównania poziomu gospodarek! I Prezydent Bush miał rację, tak się stało, co osłabiało konkurencyjność RFN wobec gospodarki USA i dolara. Ponadto, wiedział, że Margaret Thatcher (premier W. Brytanii) jest przeciwna temu zjednoczeniu i przekonuje do takiego podejścia Francję oraz- właśnie Polskę!

Tu taka ciekawostka. Dziennikarze pytali Generała o ocenę zachowań parlamentarzystów – „sto lat” i nawiązanie prezydenta do „lat 40-tych”. Fakty te skomentował tak: „nie śpiewano tak na cześć żadnego z zagranicznych przywódców, ani de Gaulle’a, ani Chruszczowa, ani Breżniewa”. Nie dziwne – żaden z nich nie przyczynił się do przekreślenia Jałty! To przecież USA z Wielką Brytanią, właśnie w Jałcie (luty 1945) oddały nas, Polskę i Polaków w „czułe objęcia” ZSRR (Stalina), „tylko” na 45 lat! I znów elegancka zmiana oceny przeszłości. Na ile i jak USA „przyłożyły ręki” przez te 45 lat, „aby zbudować Europę o której wielu sądziło, że została bezpowrotnie stracona” i jaką rolę w tym okresie miała spełnić i spełniała Polska w wizji USA – to osobny, frapujący zapewne temat, na inną okazję, choć cząstkowo już podnoszony.

I kwestia zasadnicza – „Dziś, kiedy stają przed Wami trudne problemy, Ameryka życzy Wam wszystkiego najlepszego. Składam wyrazy uznania dla Generała Jaruzelskiego za jego przywództwo i podziękowanie za okazaną mi wyjątkową życzliwość”. Proszę zauważyć, że pierwsze zdanie brzmi grzecznościowo. Nie mamy tu wątpliwości. A jednak, wcześniej mówiąc o sprawach gospodarczych prezydent użył określenia-„Reformowanie gospodarki polskiej niesie historyczne wyzwanie. Nie może być żadnego substytutu dla własnych wysiłków Polski. Chcę podkreślić Wam dziś, że Polska nie jest samotna. Świadome wielkości chwili Stany Zjednoczone są gotowe pomóc, jeśli pomożecie sami”. I co Państwo na to? Znany naszą radę potoczną – pomóż sobie sam, to i ja ci pomogę! W przemówieniu nie zabrzmiało jako dowcipne nawiązanie do „polskiej codzienności”. Można nawet odczytać jako krytyczną ocenę państwa opiekuńczego, jakim była socjalistyczna Polska!

Raczej jako dosadne stwierdzenie realizmu finansowego. Nie będę wypominał jakiej pomocy USA doznaliśmy wnosząc „własny wysiłek” w przezwyciężenie podkreślam – „wyższej konieczności” wprowadzenia stanu wojennego. Wtedy, z „taką pomocą” USA „Polska nie była samotna”? Jak się czuła – czy trzeba pytać?

Jednak prezydent w dalszej części wystąpienia złożył konkretne obietnice. Po pierwsze – że na najbliższym spotkaniu „siódemki” (7 najbogatszych państw Zachodu) w Paryżu będzie namawiał do zintensyfikowania i skoordynowania pomocy dla Polski i Węgier. (była to więc publiczna odpowiedź Generałowi na wspomniany list). Po drugie – że zwróci się do Kongresu USA o przekazanie 100 mln dol. na fundusz mający na celu wspomożenie polskiego sektora prywatnego (można przekąsem zapytać – a dlaczego nie dla państwowej gospodarki?). Po trzecie zaś – że będzie przekonywał Bank Światowy do udzielenia 325 mln dol. pożyczek na wsparcie polskiego rolnictwa i przemysłu. Po czwarte – będzie się starał, by odroczyć spłatę długu Polski zaciągniętego w krajach zachodnich. Dodał jeszcze kilka słów o podjęciu wspólnych działań na rzecz ekologii, a także wymiany kulturalnej między oboma państwami.
I znów kolejna ciekawostka. Proszę raz jeszcze przeczytać cytowaną wyżej wypowiedź prezydenta i porównać ją z tytułem publikacji i cytowaną myślą. Czy dostrzegają Państwo pewne niuanse, różnice? Z czego wynikają, jak myślicie? Otóż oficjalne tłumaczenie zawiera zwrot „składam wyrazy uznania”. Natomiast Zygmunt Broniarek przetłumaczył jako – „oddaję cześć”, w kontekście sensu i tego szczegółowego zwrotu i sensu, wymowy całego przemówienia. Mając pełne przekonanie do erudycji językowej (angielski, amerykański) Pana Broniarka, przyjąłem jego interpretację.

Troska o Polskę


Zapewne zauważyli Państwo, że nazwisko Generała pojawia się kilka razy w tym przemówieniu: w wymiarze narodowego porozumienia jako Okrągły Stół i Solidarność w parlamencie; jako „promień słońca świecący nad Polską”; jako polityk troszczący się o nasze, a także Europy bezpieczeństwo; jako przywódca Polski, w dekadzie lat 80-tych. Właśnie „czcią” za to przywództwo prezydent Bush zmienił ocenę stanu wojennego swego poprzednika. Uznał, że to przywództwo nie tylko nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie – będzie gwarancją zarówno dla Polski, ZSRR i podkreślam – USA! w realizacji europejskiej wizji. Macie Państwo wątpliwości? Oto dowody.

19 czerwca 1989 r. Wiesław Górnicki, spotkał się z amerykańskim attaché wojskowym płk Monroe (uczestniczył też attaché lotniczy USA i płk Marian Moraczewski). W notatce ze spotkania min. pisał, „Strona amerykańska zastanawia się, w jaki sposób najskuteczniej przekonać Polaków do poparcia kandydatury Tow. Generała na Prezydenta… Wystąpienie amb. Davisa w jakiejkolwiek formie „mogłoby raczej zaszkodzić, niż pomóc”. Został upoważniony do stwierdzenia, że Bush wypowie się „bardzo ciepło” o Tow. Generale osobiście i przywiezie ze sobą zaproszenie do odwiedzenia USA. Że „stabilizacja w Polsce ma znaczenie kluczowe dla amerykańskiej polityki w Europie i dla całej koncepcji strategicznej Busha. Podstawowym elementem tej stabilizacji jest wybór Tow. Generała na stanowisko Prezydenta PRL. Amerykanie gotowi są pójść w tej sprawie niezmiernie daleko, ale nie chcieliby zaszkodzić, gdyż zdają sobie sprawę z „oporu twardogłowych” (można z przekąsem zapytać- czyich, Solidarności czy PZPR).

Na tym właśnie polegała ta troska o Polskę i istota wyboru Generała na prezydenta. Ocena USA – obiektywizm dokonań i błędów Generała okazał się czasowo trafny i historycznie doniosły dla Europy, USA i Polski. Składając hołd wszystkim, którzy przyczynili się do wyboru Generała (mija 33 rocznica), życzę, by realizm i trzeźwa ocena przeszłości, ułatwiały parlamentarzystom i ich wyborcom budowę „wspólnego dobra”.

Redakcja

Poprzedni

Jak się zarabia na wyznawcy Allaha

Następny

Jednak atom?