Dla nas główną rzeczą jest to, aby… nie dopuścić do oderwania Czechosłowacji od obozu socjalistycznego, nie dopuścić do osłabienia Układu Warszawskiego, do zmiany układu sił w Europie, gdyż to wszystko godzi w nasze żywotne interesy. I my musimy widzieć i patrzeć nie tylko na dzień dzisiejszy, … nie tylko czekać na to, czy jutro, nawet może za parę miesięcy nic nam nie będzie groziło, żadna wojna, czy jeszcze nam nie zabrano Ziem Odzyskanych.
Władysław Gomułka
Kryptonim „Dunaj” radziecki Sztab Generalny nadał procesowi planowania użycia wojsk operacyjnych pięciu państw Układu Warszawskiego (ZSRR, Bułgarii, Polski, Węgier i NRD), które weszły na terytorium Czechosłowackiej Republiki Socjalistycznej (CSRS) 20 sierpnia 1968 r. Właśnie mija 50 lat. Wydarzenia i fakty, które poprzedziły wprowadzenie sojuszniczych wojsk oraz mające miejsce w Polsce po 1968 r., skłaniają do refleksji, wręcz do wyciągnięcia wniosków w aspekcie „naszych (polskich) żywotnych interesów”, jak określił to Władysław Gomułka – wówczas i z dystansu półwiecza.
„Praska wiosna”
Wydarzenia, określone przez polityków i dziennikarzy mianem „Praskiej wiosny”, poprzedziły wystąpienia studentów (grudzień 1967 r.), częściowo poparte przez intelektualistów. Były one swoistym echem podobnych wystąpień we Francji i NRF oraz w Polsce (u nas były chwilowo zdominowane tzw. problemem żydowskim), domagających się na Zachodzie większych swobód obywatelskich, reform gospodarczych i społecznych. Rozmowa Leonida Breżniewa z Antonínem Novotným (szef KPCz) niewiele miała wspólnego z rozważną oceną sytuacji, ani nie wskazała racjonalnych kierunków zmian.
Pewnego rodzaju odpowiedzią na te oczekiwania stały się uchwały Plenum KC Komunistycznej Partii Czechosłowacji (KPCz). Kto pamięta oficjalne nazwy partii sprawujących władzę w Bułgarii, Rumunii, ZSRR oraz na Węgrzech i w Polsce, u nas pogardliwie nazywanych „komunistami”? Plenum, obradując w dniach 3-5 stycznia 1968 r. podjęło uchwałę o rozdzieleniu stanowisk prezydenta państwa i I Sekretarza KC, zwolniło z nich Antonína Novotnego oraz wybrało I Sekretarzem KC KPCz Alexandra Dubčeka. Zapowiedział rezygnację z kierowniczej roli partii oraz dyktatury proletariatu; utworzenie państwa federacyjnego (Czechy i Słowacja); reformę gospodarki, demokratyzację życia wewnętrznego, w tym przywrócenie wolności i praw obywatelskich, mniejszości narodowych, rehabilitację osób represjonowanych, ograniczenie cenzury. Zmiany te nazwano „socjalizmem z ludzką twarzą”.
Właśnie gospodarka
Czesi zakładali reformę zarządzania gospodarką, opartą na kryteriach rynkowych oraz znacznej samodzielności zarządzania i aktywności przedsiębiorstw (ograniczenie centralnego planowania). Ponadto, reorientację handlu zagranicznego i współpracy gospodarczej z krajów RWPG, w tym głównie ZSRR, na kraje zachodnie.
Wprawdzie Dubček i współpracownicy mówili Gomułce znane zwroty – dziś powiedzielibyśmy slogany – o trwałej przyjaźni i jedności, także „blokowej”, zaprzeczali domysłom zachodnich radiostacji, ale nie przekonali. Wręcz przeciwnie, Gomułka utwierdził się w obawach.
Ktoś, z młodszego pokolenia Polaków może zapytać – o co szło, na czym polegało to w praktyce? Skrótowo odpowiem. O nienaruszalność granicy na Odrze i Nysie, o nasze Ziemie Odzyskane. Mocą traktatu w Poczdamie z 1945 r. były nam „dane w administrowanie”, a ziomkostwa niemieckie wciąż przypominały o ich „niemieckości”. Kraje Zachodu nie miały zamiaru ostatecznie tego uregulować po myśli Polski. (fragmentarycznie ją podnosiłem w poprzednich publikacjach). Gwarancja nienaruszalności przez ZSRR (nie tylko Gomułka miał wątpliwości do jej wiarygodności) czyniła z nas „zakładnika” Kremla. Granica stała się „kartą przetargową” od 1949 r., gdy NRF zaczęła już podnosić kwestię zjednoczenia Niemiec. Kanclerz Konrad Adenauer eksponował ją podczas wizyty Nikity Siergiejewicza Chruszczowa w NRF, który po temu czynił różne obiecujące gesty, co Gomułka uważnie śledził i analizował. Pamiętał zdjęcie Adenauera w krzyżackim płaszczu(marzec 1958 r.), jego konsekwentnie wrogi stosunek do Polski, czym wywołał u nas „alarm”. (Radio Wolna Europa uznało to za „wymysł komunistycznej propagandy”). W sprawie zjednoczenia i kwestii granicy, Gomułka jasno wypowiedział się 12 września 1967 r. w Sejmie, odpowiadając na koncepcję „Europy od Atlantyku po Ural”, którą sondował gen. de Gaulle, składając wizytę w Polsce. Wtedy to przeprosił Polaków, że Francuzi „nie chcieli umierać za Gdańsk”. W Zabrzu wygłosił pamiętne słowa: „Niech żyje Zabrze najbardziej polskie z polskich miast, najbardziej śląskie ze śląskich miast”. Słowa te, nasza władza odczytała jako jednoznaczne opowiedzenie się Francji za polską zachodnią granicą na Odrze.
Partyjne rozmowy, listy…
Wydarzenia w Czechosłowacji od momentu upadku Antonína Novotnego (styczeń 1968 r.), Plenum KPCz i wystąpienia Dubčeka, były uważnie śledzone i oceniane przez partie obozu socjalistycznego. Zdecydowanie krytyczne analizy i oceny – z jednej strony nie trafiały do przekonania Czechom, z drugiej, niezbyt sensownie były przez nich wyjaśniane. Dla przykładu – podczas spotkania w Dreźnie (23 marca), szefowie partii z ZSRR, Polski i NRD ocenili sytuację u południowego sąsiada jako „kontrrewolucję”. Obecni Czesi nie przedstawili racjonalnych argumentów ani uzasadnienia wprowadzanych zmian w życiu partii (KPCz) oraz państwa. Zapewnienia o lojalności przyjmowano jako puste słowa. Podobnie było w Moskwie (8 maja). János Kádár po wysłuchaniu i ocenie racji CSRS, był przeciw stosowaniu określenia „kontrrewolucja”. Ostra dyskusja niewiele zmieniła. Wyjaśnienia Czechów były rozbieżne z ocenami ich czynów. Cóż, że nieustannie powtarzali „dogmatyczne zaklęcia” marksizmu, zapewniali o jedności i przyjaźni. Ale procesy rozłamowe w partii, wspierane przez ośrodki zachodnie oraz pogłębiający się chaos i dezorientacja ideowa, polityczna społeczeństwa, wciąż narastała.
Kolejne spotkanie – w Warszawie (14-15lipca). Sojusznicy informowali szefów partii, że oficerowie Bundeswehry jako turyści po cywilnemu penetrują obszary CSRS, że znaleziono ukryte, tajemnicze magazyny broni. Stąd surowe oceny, szczególnie Breżniewa, Ulbrichta, Żiwkowa, Gomułki, nieco stonowane – Kádára i Ceaușescu. Wyjaśnienia Czechów – podobne do poprzednich, byli zagubieni, mieli poczucie „oblężonej twierdzy”. Aprobowali niektóre pomysły „uzdrowienia partii”, bronili „racje” podsuwane przez zachodnie rozgłośnie. Przywódcy partii, widząc niewielki skutek rozmowy, skierowali list, utrzymany w tonie ultymatywnym, nazywając m.in. KC KPCz „wrogami socjalizmu”.
Spotkanie 29 lipca w Czernej nad Cisą (Breżniew-Dubček), potwierdzało pogubienie się Dubčeka, choć nie szczędził partyjnych sloganów. Odpowiedzią na list było zaproszenie przywódców na dwustronne rozmowy. Zaś znaną mu zapowiedź wejścia wojsk sojuszniczych nie potrafił rozsądnie odeprzeć.
Za 5 dni (3 sierpnia) – kolejna narada w Bratysławie, z udziałem pozostałych partii. Ceaușescu jest przeciw skrajnie surowej ocenie sytuacji w CSRS. „Czułe” uściski Breżniewa z Dubčekiem nie zapowiadają najgorszego. Komunikat prasowy z narady głosił, że uczestniczące partie „nie pozwolą nigdy i nikomu wbić klina między socjalistyczne państwa, podważyć podstaw socjalistycznego rozwoju społecznego”. Wypowiedź prezydenta Jugosławii, Josipa Broz Tito dla arabskiej gazety z 20 lipca jest dość znamienna: Nie wierzę, by w Związku Radzieckim byli tak krótkowzroczni ludzie, którzy zdecydowaliby się na politykę siły dla rozwiązania wewnętrznych problemów Czechosłowacji. Trudno też ustalić, czy szef KPCz wiedział, że zachodnie radiostacje na początku sierpnia – mówiąc oględnie – „imputują” CSRS, że chce wyjść z Układu, wspólnie z Jugosławią i Rumunią utworzyć Małą Ententę, a poparcie już zgłosiła NRF. A może była to faktyczna a nie „podrzucona” prawda, zaś obaj rozmówcy woleli o tym milczeć. To zmieniałoby obraz sytuacji w bloku wschodnim.
Doktryna Breżniewa
Na wspomnianej naradzie w Warszawie (14-15 lipca), Leonid Breżniew wygłosił dość osobliwe przemówienie, którego cytowana część nosi nazwę „Doktryny Breżniewa”: Jeżeli realna stała się groźba przekształcenia partii komunistycznej Czechosłowacji w jakąś inną organizację – w partię socjaldemokratyczną czy drobnoburżuazyjną – to już godzi w interesy nie tylko komunistów czechosłowackich, nie tylko narodu czechosłowackiego, ale godzi w interesy całego systemu socjalistycznego, całego ruchu komunistycznego. Taki bieg wydarzeń mamy prawo rozpatrywać jako bezpośrednie niebezpieczeństwo dla światowych pozycji socjalizmu, niebezpieczeństwo dla wszystkich naszych krajów i próby przeciwstawienia się temu nie mogą być rozpatrywane jako ingerencja w sprawy wewnętrzne Czechosłowacji. Jest to wyraz naszego obowiązku internacjonalistycznego wobec całego światowego ruchu komunistycznego, wobec komunistów, mas pracujących Czechosłowacji. W obliczu postępującego niebezpieczeństwa odstępstw od socjalizmu w jednym z krajów wspólnoty socjalistycznej, nie możemy zamykać się w swoich mieszkaniach narodowych. Byłaby to zdrada interesów socjalizmu i komunizmu.
Naiwnością byłyby pytania, kto Breżniewowi dał takie „prawo” rozpatrywania i interpretacji sytuacji w CSRS; przyjmowania na siebie takiego „obowiązku” i „ingerencji”. Od wielu lat nie brak krytyków „doktryny”, zarówno wśród polityków i naukowców. Jej podstawą, fundamentem był po II-ej wojnie światowej podział na strefy wpływów – USA i ZSRR, zadekretowany w Poczdamie. To była realność, często nawet dotkliwie odczuwalna przez kraje bloku. Można jej było nie lubić! W roku 1968 trzeba nam spojrzeć na Polskę, na Zachód z kierunku wschodniego. Co wówczas zobaczymy? Że Polska i sąsiednie kraje dla ZSRR stanowiły swego rodzaju pas ochronny przed inwazją NATO. Mówiąc wprost – tu, na tych terytoriach, spadałyby bomby i pociski rakietowe, jądrowych nie wykluczając, kosztem tubylczej ludności i jej majątku.
Refleksje Generała…
Zabierając głos na spotkaniach, w wywiadach, generał Wojciech Jaruzelski podzielił się takimi myślami:
1. W 1968 roku nie rozumieliśmy niektórych posunięć „praskiej wiosny”. Przez lata współpracowaliśmy blisko, przyjaźnie z kierowniczą kadrą Czechosłowackiej Armii Ludowej. Minister Obrony gen, Bohumír Lomský i Szef Sztabu Generalnego, gen. Otokar Ritiż byli oficerami zawodowymi przedwojennej armii czechosłowackiej. W 1939 roku znaleźli się w Polsce, w legionie czechosłowackim. Później na terenie ZSRR w Korpusie gen. Ludwika Swobody. Była więc wspólnota frontowej drogi. Nagle, właśnie na wiosnę 1968, odeszli. Przyczyn nikt rzeczowo nie wyjaśnił.
2. O Dubčeku i postępowaniu przywódców czechosłowackich rozmyślałem, zwłaszcza pod koniec 1980 i w 1981 roku. Wiedząc, ile kosztowała ich słabość, przysięgałem sobie, że nigdy nie damy poznać po sobie, iż nie panujemy nad sytuacją. Dla przywódców czechosłowackich, interwencja stanowiła grom z jasnego nieba. Generał Svoboda mógł tylko wydać armii czechosłowackiej rozkaz nie opuszczania koszar i zachowania spokoju.
3. Wyciągnąłem z wydarzeń czechosłowackich dwa ważne wnioski. Pierwszy: nigdy nie wolno lekceważyć pierwszych ostrzeżeń. Drugi: kiedy powiedziano „a”, to należy oczekiwać, że wkrótce zostanie powiedziane „b”, a zaraz potem „c”. Nie zapomniałem tej lekcji. Nigdy. Tym bardziej wówczas, gdy sam znalazłem się po latach w bardzo zbliżonej, lecz znacznie bardziej niebezpiecznej sytuacji.
4. Historia nie daje prezentów. Wcześniej czy później, ale nieuchronnie, nagradza rozwagę i pracę, karze słabość i rozprzężenie…Nigdy nie wybacza błędów. Nie pozwala bezkarnie lekceważyć praw ekonomii. Ale obciąża winą także za „zły słuch”, za odrywanie się od nastrojów, od myśli i dążeń ludzi pracy.
Witając 25 stycznia 1990 r. Prezydenta Czech, Waclava Havla, m.in. powiedział:
5. Dziś również jestem winien Panu, jako najwyższemu reprezentantowi swego kraju słowa zadośćuczynienia w związku z wydarzeniem bliższym nam w czasie…Sierpniowy dramat sześćdziesiątego ósmego roku stanowi „zadrę moralną” – bez względu na nasze ówczesne poglądy i pełnione funkcje. Wciąż wraca więc pytanie o istotę tamtych wydarzeń. Ówczesne uwarunkowania zewnętrzne i wewnętrzne, atmosfera podejrzliwości i wrogości między Wschodem i Zachodem, jej doktrynalna, nierzadko wsparta dezinformacją wykładnia zrobiły swoje.
Zeznając przed Sądem, jako oskarżony o wprowadzenie stanu wojennego – przytoczył fragment swojego oświadczenia przed SKOK, z 9 marca 1993 r., w brzmieniu: Wysuwany bywa argument, że nie było decyzji o interwencji (ZSRR, CSRS, NRD w Polsce – moje, GZ). Co więcej, jakoby wiedziano, że jej nie będzie. Na początku sierpnia 1968 roku, w Bratysławie, Dubczek wymieniając z Breżniewem przyjacielskie uściski, wiedział tyle samo. To, że decyzja w sprawie interwencji nie zapadła, nie jest żadnym odkryciem. Gdyby stało się inaczej, spotkalibyśmy się dziś nie przy tym stole, ale być może na seansie spirytystycznym. Tu taka ciekawostka. Na początku grudnia 1981 r. komendant czeskiej placówki granicznej w Cieszynie, przyjechał do polskiego komendanta WOP z osobliwą prośbą. By go zrozumiał – ze względu na wieloletnią przyjaźń ich rodzin, uzyskał zgodę swoich przełożonych, by mógł internować jego z rodziną w swoim domu. Poinformował go, kogo jeszcze ma internować spośród polskich władz terenowych („Przegląd”, grudzień 2016). Czy obok innych informacji, nie utwierdza to w przekonaniu, że decyzje wykonawcze były wtedy doprowadzone do najniższych szczebli w jednostkach CSRS, ZSRR i NRD, gotowych do wejścia z „bratnią pomocą”? Brak tylko było decyzji politycznej, komendy – naprzód. A Państwo co myślą?
Wydarzenia w CSRS związane z „Praską Wiosną” już w maju skłoniły władze ZSRR, po partyjno-państwowej naradzie z innymi krajami, w tym z Polską, do podjęcia politycznej decyzji o ew. zbrojnej interwencji. Wynikła stąd konieczność rozpoczęcia przygotowań w Śląskim Okręgu Wojskowym (ŚlOW), w tym ćwiczeń na mapach, dowódczo-sztabowych oraz z wydzielonymi wojskami, pk. „Szumawa” (18-30 czerwca, przedłużone do 10 lipca), pk. „Pochmurne Lato-68” (29-lipca-20 sierpnia) na terytorium CSRS. Nawiasem mówiąc, proszę sobie przypomnieć ćwiczenia wojsk ZSRR i Układu Warszawskiego (UW) w Polsce 1981 r.
Znany bieg zdarzeń spowodował, iż 20 sierpnia wydzielone siły UW do operacji „Dunaj” (ZSRR, Polski, Węgier, Bułgarii), weszły na terytorium CSRS (armia nie stawiała oporu). Dowódca 7 Armii Polowej USA w Europie gen. James Hilliard Polk na podstawie różnych źródeł uznał, że to operacja wojskowa „najwyższej klasy”, dobrze zorganizowana i skoordynowana, właściwie zamaskowana i szybka. Był to zmasowany pokaz potęgi militarnej ZSRR. Jakie – zdaniem Państwa – wynikają stąd wnioski dla Polski, gdyby nie stan wojenny?
Jednostki wydzielone ze ŚlOW: ok. 24,5 tys. żołnierzy, 640 czołgów i 450 dział, zajęły ok. 16 proc. terytorium CSRS (20 500 km kw.) i przebywały tam do 11 listopada 1968 r. W kilku wypadkach zginęło 10 żołnierzy. Za wyrządzone szkody materialne, Polska zapłaciła 8,7 mln. zł oraz 320 tys. koron za transport kolejowy, wykorzystany przez nasze jednostki podczas powrotu. Szkody w kraju – ok. 7 mln. zł, łącznie 15,7 mln. zł.. Władysław Gomułka ową decyzję polityczną tłumaczył dziennikarzom 21 sierpnia jako „niedopuszczenie do oderwania Czechosłowacji od obozu socjalistycznego, /…/ osłabienia Układu Warszawskiego”. Podkreślał, iż „niebezpieczeństwo ze strony niemieckiego rewanżyzmu i militaryzmu… wynika z istoty /…/ oficjalnej polityki rządowej RFN”. Oceniał, że „zagrożona była cała nasza południowa flanka, że imperializm chciał w pierwszym etapie osłabić pozycje socjalizmu w Czechosłowacji, aby w następnym etapie oderwać ją od obozu socjalistycznego /…/ Zmiana układu sił stworzyłaby niebezpieczeństwo dla pokoju w Europie, a pierwszymi ofiarami mogłyby stać się NRD i Polska”. Macie Państwo „mocne dowody” by ośmieszyć te poglądy?
Czego nauczyły nas wydarzenia w Czechosłowacji?
Na posiedzeniu DKP w Moskwie, 4 grudnia 1989 r. Michaił Gorbaczow zgłosił wniosek: „Jest okazja dla ogłoszenia wspólnego oświadczenia w sprawie 1968 r. Mamy tu projekt”. Po jego przeczytaniu Ceaușescu mówi: „Nie przyłączam się do tego oświadczenia. Jeśli mielibyście być konsekwentni, to trzeba byłoby wyprowadzić wojska radzieckie z Czechosłowacji”. Polska, ustami MSZ K. Skubiszewskiego, zgłosiła poprawkę by dopisać zdanie wykluczające interwencję wojsk Układu w przyszłości, ponieważ nie odpowiada ona zasadom. Zgadnijcie Państwo, kto zaprotestował – NRD, CSRS.
W tamtym uwarunkowaniu geopolitycznym, w prowadzonym wyścigu zbrojeń, którego głównym promotorem było USA, NATO (jeśli się nie podoba, proszę zobaczyć jak rozwijała się produkcja broni jądrowej w USA i ZSRR – to osobny i rozległy temat), Polska i sąsiednie kraje powinny były czynić wszystko, co możliwe, by zmniejszać napięcie polityczno-militarne na linii Wschód – Zachód, szukać form obniżenia zasobów arsenałów jądrowych i konwencjonalnych w Europie. Jednocześnie, na miarę możliwości politycznie zabiegać o terytorialne status quo w Europie. To było wówczas polską racją stanu, miarą politycznej wyobraźni i rozumu. A czy dziś w 2018 roku, te tezy straciły sens, praktyczne znaczenie?
8 września 1968 r. przy Stadionie Dziesięciolecia podpalił się Ryszard Siwiec (jest pomnik), na znak protestu wobec interwencji w CSRS. Był to wyraz solidaryzmu z takim czynem Jana Palacha, popełnionym wcześniej w Pradze. Co Państwo myślicie o naukach płynących dla polityków i parlamentarzystów z tych świadomie desperackich śmierci, przez minione 50 lat. Czy po blisko roku czasu, mogą Państwo wskazać przykład wpływu samopodpalenia Piotra Szczęsnego przed Pałacem Kultury i Nauki na decyzje obecnej władzy?
Nie udajmy naiwnych, swego rodzaju „historycznych dziewic”. Sięgnijmy do własnej pamięci, odświeżmy rozum, nie wstydźmy się. Nam, Polakom, w Polsce XXI w. – a przy okazji tej 50. rocznicy wejścia do CSRS i kolejnych rocznic stanu wojennego – rozum, rozsądek, głęboki namysł nad własną historią jest wciąż potrzebny. Idzie tu zarówno o obiektywną, oczywiście momentami bolesną prawdę, ocenę własnych błędów i pomyłek – podkreślam. O wychowanie młodego pokolenia – znów podkreślę – na tej właśnie prawdzie. By „lepiej wiedzący” nie zrobili z nas, naszych dzieci i wnuków, nowoczesnych plujów na Gomułkę, na Jaruzelskiego. Byśmy sami – po takiej lekcji „polityki historycznej” – nie pluli we własne życiorysy. By młode pokolenie – biorąc z nas przykład – potrafiło obiektywnie oceniać i wnioskować okres III RP, w interesie swoim i swoich następców. Bo taka jest nieubłagana logika Historii.