Koniec roku to w Sejmie pracowity czas. Posłowie PiS-u do spółki z Prezydentem uwijają się jak elfy w pracowni świętego Mikołaja i szykują dla nas kolejne niespodzianki. Oczywiście jedna bardziej zaskakująca od drugiej. Kiedy Jarosław Kaczyński w sejmowej ławie oddawał się lekturze Atlasu kotów, jego przyboczni postanowili jeszcze raz uzdrowić polskie sądy.
Świąteczne pracusie
W gromadce pracusiów na czoło wysunął się Prezydent Duda, który mimo wcześniejszych zapewnień uznał, że kapitulacja przed prezesem będzie najlepszym co może zrobić. Wysłał zatem do Sejmu projekty ustaw o sądownictwie bliźniaczo podobne do tych, które wywołały protesty latem. Postanowił w nich, że niezależnych sądów w Polsce nie będzie, bo ci, którzy do tej pory wymierzali sprawiedliwość, sumienia nie mają i należy ich uwrażliwić.
Niosą prezenty
Pseudoreformatorzy postanowili zatem straszyć niezależnych sędziów izbą dyscyplinarną i kontrolą wydawanych przez nich wyroków przez sędziów Sądu Najwyższego. A to jeszcze nie wszystko, sędziowie będą wybierani przez posłów, oczywistą oczywistością jest, że najlepiej posłów tej słusznej opcji. W wielkim skrócie wygląda to tak, że sędziowie z politycznego nadania, jakiekolwiek by ono nie było, mogą decydować o naszej wolności i godności.
Byłeś grzeczny w tym roku?
Demokracja w Polsce powoli umiera, a pisowskie elfy uwijają się pracowicie aby ten czas jeszcze bardziej skrócić. Czas rozliczeń jednak nadzieje i elfy przed odpowiedzialnością nie uciekną!