8 grudnia 2024

loader

Gierki o wybory

fot. redakcja

CREATOR: gd-jpeg v1.0 (using IJG JPEG v62), quality = 90

PiS przegra wybory samorządowe, gdyby doszło do nich na jesieni 2023 roku; dlatego przesuną te wybory – powiedział współprzewodniczący Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty.

Kolejne wybory zarówno na szczeblu samorządowym, jak i centralnym powinny się odbyć jesienią 2023 roku. Jednak politycy PiS informowali, że jest plan przesunięcia wyborów samorządowych o kilka miesięcy. Sekretarz generalny PiS Krzysztof Sobolewski powiedział, że przygotowywany jest projekt ustawy w tej sprawie. Przekonywał, że za przesunięciem wyborów samorządowych na wiosnę 2024 r. przemawiają m.in. argumenty logistyczne. Według kalendarza wyborczego, powinny się one odbyć przed wyborami parlamentarnymi na jesieni 2023 roku.

Czarzasty pytany o to nie miał wątpliwości, że wybory zostaną przesunięte. „PiS przesunie te wybory” – zaznaczył oraz dodał, że nie ma jeszcze stanowiska Lewicy w tej sprawie.

Powiedział, że gdyby doszło do wyborów samorządowych w planowym terminie, to „PiS te wybory przegra”. „Trudno iść dwa miesiące później do wyborów parlamentarnych z pieczątką przegrany na czole” – dodał.

Zaznaczył, że jest przeciw zmianie terminów wyborów, a „zasady wyborcze przed wyborami zmienia ten, który się boi przegranej”. „Jeżeli (…) wyrazimy zgodę na to, żeby termin wyborów został przesunięty o pół roku, czyli zmianę zasad gry, to zaraz PiS zaproponuje zmianę ordynacji wyborczej”.

Pytany o możliwość utworzenia wspólnej listy opozycji do wyborów parlamentarnych, wicemarszałek Sejmu powiedział że „każdy scenariusz jest możliwy”. „Jesteśmy otwarci na każdą możliwość, każdą dyskusję, nie zamykamy się na żaden wariant”. Dodał, że cieszy się z faktu, że „opozycja od pewnego czasu przestała się kłócić”.

Czarzasty podkreślił, że Nowa Lewica poprze formułę, która będzie najbardziej skuteczna w zwycięstwie z PiS. „Trzeba to zrobić na pół roku przed wyborami, zrobić bardzo dokładne badania i ustalić”, która konstrukcja list daje opozycji największą szansę na zwycięstwo – powiedział.

Wiceprzewodniczący Nowej Lewicy przypomniał również o opracowanym przez jego formację programie pięciu kroków do zwycięstwa. To skłonienie Polaków, aby jak najwięcej osób głosowało w wyborach; kontrola wyborów przy pomocy obserwatorów w komisjach wyborczych; zgoda pomiędzy partiami. „Nie możemy atakować się jako opozycja przed wyborami” – powiedział.

Kolejny punkt to przyciągnięcie do siebie wyborców PiS. „W związku z tym, ta sfera socjalna, która dla Lewicy zawsze była bardzo ważna, powinna być eksponowana” – zaznaczył. Ostatnim punktem jest podpisanie przez opozycję porozumienia co do współpracy po wyborach, „tak żeby każdy (…) wyborca miał wrażenie, że nie stracił głosu” – dodał.

Od kilku tygodni szef Platformy Obywatelskiej Donald Tusk namawia liderów partii opozycyjnych do utworzenia wspólnej listy do startu w wyborach parlamentarnych na jesieni przyszłego roku. We wtorek we Wrocławiu zaznaczył, że „jedna lista opozycji daje gwarancję zwycięstwa w wyborach; pójście osobno, w dwóch, trzech, czterech blokach nie pozbawia nas szansy na zwycięstwo, ale ją osłabia”.

Sceptycznie do tego pomysłu odnosi się lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. „Nie będzie jednej listy opozycji w wyborach” – powiedział pod koniec maja. Według niego, aby doszło do startu opozycji w takiej formule „musiałaby się wydarzyć tragiczna zmiana” ordynacji wyborczej. Zaznaczył, że utworzenie dwóch list opozycyjnych dałoby zwycięstwo. „Będę przekonywał PO, Szymona Hołownię, Lewicę i inne ugrupowania do tego, żebyśmy poszli w dwóch blokach, bo wtedy nie ma strat, tylko zyski” – powiedział. 

lhp/pap

Redakcja

Poprzedni

Wspomnienia: Helena Chodkowska

Następny

Numer 13-16 czerwca 2022