Izabela szolc 16×9
Prezes Jarosław Kaczyński pomników konnych raczej się już nie doczeka. Powinniśmy go – spiżowego – posadzić na świni. A świnię – spiżową – na wysokim cokole, aby ta para była dobrze widoczna. O tak, świński pomnik Prezesowi należy się jak psu zupa.
Jestem wrogiem dzielenia skóry na niedźwiedziu, który wciąż hasa po lesie, nawet jeśli ów niedźwiedź jest wieprzakiem. Jednak bardzo podoba mi się hasło z protestów „PiS – Przeproście i Spierdalajcie”. Myślę, że te przeprosiny mogłyby zostać darowane, ale nie – określone pomniki. Nie popieram ani programu Cela+, ani odgrażania się Trybunałem Stanu. Bo to tworzenie politycznych męczenników. A męczeńskie mity lubią powracać jak opryszczka wiosną. Zadośćuczynienie dla ofiar Dobrej Zmiany – tak. Że ze wspólnego budżetu? Cóż, uroki demokracji. Polacy legalnie wybrali PiS. Żarło się i piło za PiS – niekiedy całkiem dobrze, a nawet ponad stan. Srało się za PiS, a nie na PiS – choć kiszki o to prosiły – to trzeba będzie gremialnie odbekać konformizm. O ile rzecz jasna złapie się rozpędzoną świnię, a świnie potrafią bardzo szybko biegać.
W zasadzie odczuwam okrucieństwo polityczne tylko w dwóch przypadkach: kiedy widzę różowe marynarki posłanek (jakaś epidemia! Boże!) i granatowy krawat założony do czarnej marynarki prezydenta Dudy. Za to ostatnie najchętniej rozwlekłabym końmi. Wpatrując się bez przyjemności, a zawodowo w prezydenta Dudę, premierkę Szydło, premiera Morawieckiego, doszłam do wniosku, że towarzystwo zapisało się na korki do tego samego machera od sztuki przemawiania. Efekt – jak na twarzach polskich aktorek, które mają wspólnego chirurga plastyka. A ostatecznie i jedną wspólną twarz. Szydło, Morawiecki, Duda tak samo machają rączkami, składają dłonie, uderzają o pulpity, zadzierają podbródki i cedzą. Rozglądam się, bo nie wiem, czy mam szukać metronomu, czy sznurków marionetek. Szydło idzie najlepiej – równoczesne wyklepywanie tego, co Prezes kazał powiedzieć i przyjmowanie odpowiednich póz. Nie wiem, czy jest najinteligentniejsza z całej trójki, czy po prostu generalnie kobiety są wielozadaniowe. Nie muszę Państwu mówić, komu z tej trójki idzie zaś jak kurwie w deszcz…
Nim ostatnio, a i znowu, dziennikarze dorwali spłoszonych PiSiaków w Sejmie – te rączki kupowane przez Prezesa do głosowania, lekko spocone i lekko lepkie – Morawiecki już świergotał zgodnie z nową (nową?) linią. Jak to szło Panie Premierze? „Zgony okołoporodowe miały miejsce również w czasach Platformy Obywatelskiej; chciałbym, żeby nie upolityczniać tego tematu”. Pan by chciał tego, a Pani Dorota chciałaby żyć. Co ciekawe pan premier myli się i jednocześnie ma rację. Rzekłabym, że myli się, co do przyczyny, a ma rację co do skutków. O ile pamięć mnie nie myli, za czasów Platformy Obywatelskiej Polki były jak Leda. Składały jaja. Dalej wysiadywało się jajo dziewięć miesięcy. Nie było to takie złe. Jak kobieta dobrze się umościła, to mogła nawet poczytać, krzyżówkę rozwiązać, maluśkie buciki zrobić na szydełku. Nieszczęściem zdarzało się, że jedna z drugą zgruchotała pupą skorupkę i wpadła w zimną jajecznicę. W ramach kary boskiej, za niezdarność lub zbytnie upodobanie do rzeczonych krzyżówek – umierała.