7 listopada 2024

loader

IV Socjalny Kongres Kobiet. O wyższe płace i niższe czynsze!

fot. Socjalny Kongres Kobiet

W miniony weekend, 11-12 marca, do Łodzi zjechały się działaczki związków zawodowych, stowarzyszeń lokatorskich oraz organizacji socjalnych z całej Polski i zagranicy, aby wziąć udział w czwartej edycji Socjalnego Kongresu Kobiet. 

Na wydarzenie zgłosiło się prawie dwieście kobiet z różnych związków zawodowych, w tym z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicza, Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, Sierpnia ‘80, Konfederacji Pracy, Agrounii i niezależnych struktur, oraz z Łódzkiego, Wielkopolskiego i Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów. W dyskusji na temat swojej sytuacji pracowniczej brały również kobiety ze struktur młodych Inicjatywy Pracowniczej oraz ruchów socjalnych, m.in. ze Stowarzyszenia Bez, Protestu OzN i ich rodzin czy Trójmiejskiej Akcji Kobiecej.

Tak wielkie zainteresowanie tego typu kongresem pokazuje, w jak ogromnym kryzysie znajdują się pracownice i lokatorki w Polsce. Problemy kobiet pracy nie rozpoczęły się po inwazji rosyjskiej w Ukrainie czy wraz z wybuchem pandemii. To efekt wieloletniej procedury ograniczania naszej wolności do strajku, odbierania nam praw reprodukcyjnych oraz utrudniania zrzeszania się w związkach zawodowych. Zmiany w prawie nie wystarczą, nasze doświadczenie z walk pracowniczych i lokatorskich pokazuje jasno, że ochrona nadana nam przez państwo nawet na ten moment nie jest egzekwowana. Szersza perspektywa pracownic, lokatorek, matek i opiekunek jest nam potrzebna, byśmy mogły zdiagnozować, z czym się zmagamy, a przede wszystkim – jak stawiać dalszy opór w systemie, który indywidualizuje nasze problemy. 

Od elit i polityków na Dzień Kobiet – wysokie normy, niskie pensje

Znaczny obszar dyskusji podczas IV Socjalnego Kongresu Kobiet zajmowało opracowywanie postulatów kobiecych w miejscach pracy. W wymianie doświadczeń i rozmowie na temat wspólnych postulatów brały udział pracownice z sektora publicznego, nieformalnego, przemysłu i usług. Pojawienie się działaczek wielu związków zawodowych oraz młodych struktur rzuciło szersze światło na problemy kobiet na rynku pracy.

Kobiety zajmujące się zawodowo pracą opiekuńczą, edukacją i kulturą zgłaszały niedofinansowanie sektora publicznego, a co za tym idzie – bardzo niskie płace, przejawiające się w niektórych zakładach płacą poniżej minimalnej (wyrównania wypłacane są w postaci uznaniowych premii). Idące z tymi problemami w parze braki kadrowe oraz postępująca likwidacja etatów powodują wyczerpanie, oraz utratę zdrowia przez pracownice. Uczestniczki zgłaszały częste złamania, zwyrodnienia, problemy z kręgosłupem, przepukliny, problemy ze snem, ciągły stres i problemy ze zdrowiem psychicznym. W zakładach takich jak Domy Pomocy Dziennej nie rozróżnia się pacjentów ze względu na ich stan zdrowia. Powoduje to, że kobiety zatrudnione w sektorze opiekuńczym są często przeciążone z powodu braku personelu przy jednoczesnym dużym wskaźniku podopiecznych wymagających stałej opieki. Problemy z brakami kadrowymi oraz niskimi pensjami zgłaszały również kobiety z innych branż, szczególnie z niskopłatnych sektorów sfeminizowanych.

W temacie pracy opiekuńczej ponownie wybrzmiał problem spychanych w szarą strefę migrantek, w tej sprawie głos zabrały przedstawicielki Komisji Pracownic i Pracowników Domowych OZZ Inicjatywa Pracownicza. Wskazywały one na brak formalnego zatrudnienia przy jednoczesnej pracy całą dobę przy skrajnie niskich pensjach – nawet 4 złote za godzinę. Brak ustalonego zakresu obowiązków, ciężkie warunki i ekstremalnie długie godziny pracy, płaca poniżej minimalnej oraz brak dostępu do ubezpieczenia i państwowej ochrony zdrowia to szczególnie okrutna forma wyzysku na pracownicach, które często są kobietami nieposługującymi się biegle językiem polskim i nieznającymi polskiego prawa. Brak regulacji pracy opiekuńczej nad osobami starszymi oraz osobami z niepełnosprawnością spycha pracownice domowe do szarej strefy, pozbawiając je i tak niewystarczających form stawiania oporu.

Dopełniając obrazu, głos w sprawie OzN i ich rodzin zabrały przedstawicielki Protestu 2119, które walczą o prawo do pracy dla opiekunek pobierających świadczenie pielęgnacyjne. Ekonomicznie wykluczone kobiety również są spychane do szarej strefy, nie mogą liczyć na niczyją pomoc w opiece nad niepełnosprawnymi członkami rodziny.

Konieczne postulaty w walce z wyżej wymienionymi formami wyzysku to przede wszystkim zwiększenie społecznej kontroli nad finansami i działaniami samorządu. Jako działaczki związków zawodowych mamy świadomość, że przebranżowienie się kobiet nie rozwiąże problemu niskich płac w sektorach sfeminizowanych. Wszędzie tam, gdzie pracownice stają się większością, pensje spadają. Żądamy więc dofinansowania sektora opiekuńczego, edukacji oraz opieki społecznej. Podtrzymany został również postulat z poprzednich edycji Socjalnego Kongresu Kobiet o skróceniu czasu pracy do siedmiu godzin dziennie. Socjalny Kongres Kobiet poparł postulaty Protestu 2119. Działaczki lokalnych struktur, wśród których są rodziny OzN, zobowiązały się do pomocy w kampanii w sprawie zniesienia zakazu pracy dla opiekunek pobierających świadczenie pielęgnacyjne. Podniesiony został również postulat kobiet zatrudnionych w sektorze nieformalnym odnośnie pracy nad ustawą dot. opieki nad osobami starszymi oraz z niepełnosprawnościami.

Wśród przedstawicielek związków zawodowych, niezależnie od branży, podnoszone były głosy o zbyt małym wpływie pracownic na organizację pracy. Głos zabrały kobiety z branży gastronomicznej, które mówiły o niewystarczającej ilości pracowników na zakładzie, aby móc założyć związek. Ustawa o związkach zawodowych jest również zbyt restrykcyjna dla osób zatrudnionych w zakładach rozproszonych w różnych częściach Polski. Wymóg wysokiej frekwencji w referendum strajkowym i konieczność przeprowadzenia uprzednio mozolnego, wieloetapowego sporu zbiorowego skutecznie odbierają pracownicom jakąkolwiek sprawczość na zakładzie. 

Restrykcyjne prawo strajkowe, wąski katalog możliwych postulatów, przedłużająca się procedura sporu zbiorowego, w tym mediacji z pracodawcą, wymóg wysokiej – 50 proc. – frekwencji w referendum i wiele innych czynników sprawiają, że możliwość rozpoczęcia strajku jest silnie ograniczona. Skomplikowana procedura powoduje, że strajków w Polsce jest bardzo mało. Od 1993 roku obserwujemy mocny niż w związku z liczbą przestrajkowanych dni na tysiąc pracowników. W latach między 2011 a 2019 średnia ta wynosiła 23,9 dni, przy czym zawyża to silny skok związany ze sporami zbiorowymi w każdej szkole w związku ze strajkiem nauczycieli. Dla porównania w Norwegii wartość ta wynosiła 32,9, na Węgrzech – 79,6, w Kanadzie – 84,7 a w Finlandii – 298,5. Mówiąc bardziej obrazowo, według danych z GUS w Polsce w 2010 roku odbyło się 79 strajków, w 2016 roku – 5, w 2017 roku – 1556, w 2018 roku – 7 strajków.

To samo prawo sprawiło, że aby kobiety mogły uczestniczyć w demonstracjach opacznie nazwanych strajkiem, były one zmuszone wziąć urlop wypoczynkowy, wyrabiać nadgodziny, by móc urwać się z pracy, honorowo oddawać krew lub w inny sposób uzyskać możliwość wyjścia na ulicę.

Prawną gwarancję wolności do strajkowania musimy sobie wywalczyć. 

Od władz gminnych na Dzień Kobiet – wysokie czynsze, brak toalet i zapadające się sufity

Łódź jest naturalną gospodynią dla takiego wydarzenia jak Socjalny Kongres Kobiet. W tym mieście najmocniej rzucają się w oczy sprzeczności polityki mieszkaniowej, uderzające szczególnie w kobiety. To one w Polsce wciąż poświęcają więcej czasu na zajmowanie się domem. Dom to nasz drugi zakład pracy, w Łodzi pod zarządem neoliberalnej prezydentki Hanny Zdanowskiej ten zakład jest drogą ruiną.

Po trzynastu latach prezydentury Hanny Zdanowskiej mogą się cieszyć głównie prywatni deweloperzy, biznesmeni i biznesmenki. Władze miasta nie kryją się ze swoją nieludzką polityką mieszkaniową i socjalną. Zasób komunalny doprowadzany jest do ruiny, a lepiej zachowane mieszkania gminne sprzedawane na rynku prywatnym. Łódzkie Stowarzyszenie Lokatorów systematycznie alarmuje, że w wielu budynkach należących do miasta zapadają się sufity, przeciekają dachy, walą się ściany.

Na Socjalnym Kongresie Kobiet został przyjęty list otwarty do Hanny Zdanowskiej, pod którym podpisały się przedstawicielki związków zawodowych, stowarzyszeń lokatorskich oraz organizacji socjalnych. Jak czytamy we fragmencie listu:

,,Jedyna dostępna dziś przeciwwaga dla niestabilności rynku mieszkaniowego i wysokich cen najmu to więc publiczny zasób mieszkaniowy, znajdujący się w dyspozycji władz miasta, czyli w Pani, Pani Prezydent. W naszej ocenie władze miasta degradują ten zasób, za czym przemawiają następujące fakty: 

Liczba mieszkań z regulowanym czynszem systematycznie się kurczy, co wynika zresztą z oficjalnej polityki miasta – wynosi obecnie niecałe 40 tysięcy i w porównaniu do prywatnego zasobu stanowi mniejszość lokali dostępnych w Łodzi (tzn. 11 proc.). Do 2030 roku UMŁ chce zredukować zasób mieszkaniowy do raptem 30 000 lokali (przy liczbie mieszkańców 670 000). 

W 2023 roku, w trzeciej już kadencji, 71 proc. mieszkalnych lokali znajdujących się pod zarządem miasta nie posiada centralnego ogrzewania. 

Prawie co trzecie mieszkanie nie posiada toalety 

W co dziesiątym mieszkańcy nie mają nawet dostępu do bieżącej wody. 

Łódzkie Stowarzyszenie Lokatorów od roku 2020 systematycznie alarmuje, że w wielu budynkach miasta na skutek wieloletnich zaniedbań przeciekają dachy, zapadają się sufity, niszczeją konstrukcje budynków, pękają się ściany.

Polityka miasta w obszarze zarządzania miejskimi zasobami mieszkaniowymi jest pełna sprzeczności, które potęgują systemowe patologie. Aby dostać przydział na mieszkanie, trzeba być ubogim. Aby się w nim utrzymać, płacąc regularnie czynsz, trzeba być bogatym. Lokale wchodzące w skład zasobu miejskiego często są w takim stanie, że zdatne do użytkowania są, de facto, dopiero gdy lokatorzy sami przeprowadzą niezbędne naprawy i remonty.’’

Na ten moment przedstawiciel Hanny Zdanowskiej nie chciał wyznaczyć terminu spotkania przedstawicielek Łódzkiego Stowarzyszenia Lokatorów z prezydentką. List chcemy przekazać sprawującej w Łodzi władzę kobiecie do rąk własnych. Jest to jedna z wielu form działania zapoczątkowujących stawianie coraz silniejszego oporu lokatorek i lokatorów wobec władz gminnych odpowiedzialnych za fatalną sytuację mieszkaniową. 

Lokatorki, pracownice – wychodzimy na ulice!

3 lata po historycznej mobilizacji Polek, liberalny ruch feministyczny zamarł. Jednak związkowczynie, lokatorki, pracownice, nie mogą sobie pozwolić na spoczynek — nasza walka trwa i to my znajdujemy się na nizinach hierarchii społecznej zbudowanej przez patriarchat i kapitalizm. Po Socjalnym Kongresie Kobiet wymaszerowałyśmy na ulicę jako pracownice domów opieki społecznej, magazynierki, kierowczynie, nauczycielki, opiekunki, studentki, lokatorki, matki, działaczki, pielęgniarki, a przede wszystkim kobiety. Również po to, aby walczyć o swobodę do strajku, w tym w walce o prawa reprodukcyjne.

Energii, jaką było czuć podczas marszu, nie było w Łodzi od lat. Nawiązało się między nami wiele sojuszy w walce, poczułyśmy, że mimo tragicznej sytuacji bytowej Polek i Polaków, umiemy się organizować stawiając opór. Chcemy w tym miejscu podziękować patronom medialnym IV Socjalnego Kongresu Kobiet, wśród których znajduje się Dziennik Trybuna. Do zobaczenia za rok!

Weronika Dąbrowicz

Poprzedni

Zhang Weili: Mam nadzieję, że zostanę legendą

Następny

Przyszłość Europy Środkowej i pokrewne sprawy