8 listopada 2024

loader

Jak rząd gospodaruje naszymi pieniędzmi

Miało być skromnie i uczciwie, a tymczasem jedna afera goni drugą.

W końcowych dniach marca bieżącego roku wydarzyło się coś, czego liderzy PiS – u się nie spodziewali. Otóż ich notowania spadły w sondażach w ciągu miesiąca od 10 do 12 proc.

Nagrody

Taki był skutek m.in. ujawnionych przez dziennikarzy i posłów opozycji procederu przyznawania sobie przez notabli PiS – u zasiadających w rządzie, Kancelarii Prezydenta, Sejmie , Senacie oraz Urzędach Wojewódzkich nagród w wysokości kilkudziesięciu tys. zł na osobę. Polacy jednoznacznie krytycznie ocenili pazerność rządzących. Aż 75 proc ankietowanych wyraziło na ten temat negatywną opinię. Także 75 proc Polaków negatywnie przyjęło wystąpienie byłej premier Beaty Szydło, gdy grzmiała z mównicy sejmowej: „te nagrody nam się należały”. Pani premier nie krępował fakt, że była jedynym premierem rządu po 1990 r., która sama sobie przyznała nagrodę. Żaden premier rządu polskiego nigdy wcześniej tego nie zrobił. Nawet 50 proc dotychczasowych wyborców PiS-u jednoznacznie źle oceniło takie postępowanie rządzących. Po prostu ludzie zawiedli się na politykach PiS-u , którzy w kampanii wyborczej zapewniali o swojej uczciwości, otwartości, skromności i o tym, że idą po władzę z czystymi rękami.
Wyborców, którzy oddali głos na PiS spotkał srogi zawód. Poczuli się oszukani. Czy u liderów PiS-u przyszedł czas na refleksję? Chyba nie, o czym świadczyć może fakt, że w czasie debaty sejmowej na temat przyznanych niezasadnie nagród w sali sejmowej było zaledwie 8 posłów PiS-u z ogólnej liczby 232 i żadnego z ministrów, z wyjątkiem zastępcy szefa Kancelarii Premiera Pawła Szrota, który sam otrzymał 56 tys. zł takiej nagrody. Rządzący PiS wykazał się całkowitym lekceważeniem tej debaty, co w pewien sposób potwierdza, że nie mogą pogodzić się z utratą nagród, bo pewnie zdążyli się do nich przyzwyczaić, skoro otrzymywali je od 2016 r.. Sam prezes PiS-u nakazał oddać te nagrody do Caritasu, przyznając w ten sposób, że mogły być przyznane niezasadnie. W praktyce oznacza to jednak, że część kwoty nagrody pozostaje w kieszeni nagrodzonych. Darowizna przekazana na Caritas pozwala odpisać darczyńcy darowaną kwotę od podstawy opodatkowania. Właściwie podatnicy za nagrody notabli PiS-u zapłacą podwójnie. Po pierwsze, pieniądze z kieszeni podatników zostały już na te nagrody wydane, po drugie – wskutek przekazania nagród do Caritasu nagrodzeni zapłacą mniejsze podatki do budżetu państwa. Dlatego też nagrody powinny zostać zwrócone w całości do budżetu państwa, w przeciwnym razie nadal mamy do czynienia z cwaniactwem rządzących.

Odwet

Przy okazji owego katharsis prezes PIS-u zapowiedział obniżki uposażeń parlamentarzystów i samorządowców o 20 proc . Ten gest jest swoistym odwetem lidera PiS-u skierowanym przeciwko osobom piastujących te stanowiska i sam w sobie pozbawiony jakichkolwiek racjonalnych podstaw. Jeśli w lipcu 2016 r. planowano podnieść posłom uposażenia, to jaka logiczna przesłanka każe im w roku 2018 obniżyć te uposażenia o 20 procent. W przypadku samorządowców, o uposażeniach których decydują radni, jest to całkowicie nieuzasadniona ingerencja w przepisy dotyczące samorządu terytorialnego, a faktycznie bezprawna ingerencja jednego człowieka, który choć jest prezesem partii, to tylko szeregowym posłem. Takie postępowanie odpowiada zasadzie, że skoro „my nie możemy mieć wyższych uposażeń, to wy będziecie mieli jeszcze niższe”. Zwykła mściwość i odwet, dla realizacji którego Jarosław Kaczyński bez wahania poświęci własnych ludzi. „Będzie skromniej” – mówi człowiek, którego indywidualna ochrona kosztuje 135 tys. zł miesięcznie.

Żaglówką po morzach…

Ostatnio opinię publiczną zainteresował i zdziwił fakt, że Polska Fundacja Narodowa (PFN), która miała dbać o wizerunek Polski i promować go za granicą, powołała firmę, która ma zadbać o jej własny wizerunek. Ta informacja wprawiła w zdumienie i wręcz w osłupienie nawet posłów i senatorów PiS-u, a minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński wręcz uciekał przed dziennikarzami, bo jako nadzorujący działalność PFN pośrednio odpowiada za jej decyzje. Postawmy sobie pytanie, do czego nadaje się fundacja , która miała dbać o wizerunek kraju na świecie, a nie umie zadbać o swój własny wizerunek? Czy to kabaret? Mówiąc poważnie, ludzie powołani przez PiS do PFN pobierają wysokie apanaże, dysponują budżetem 200 milionów zł, a są całkowicie niekompetentni. W przyszłości budżet fundacji ma się podwoić. Do tej pory fundacja zasłynęła z oszczerczej kampanii billboardowej skierowanej przeciwko sędziom.
Ostatnio fundacja wsławiła się pomysłem promowania Polski na morzach i oceanach z okazji setnej rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę. Na ten cel PFN przeznaczyła 20 mln zł, z czego już zakupiła amerykański pełnomorski jacht, który obecnie malowany jest w stoczni francuskiej i pod dowództwem Mateusza Kusznierewicza ma wyruszyć w rejs trwający dwa lata z 25 – osobową załogą na pokładzie. Jacht ma wziąć udział w sześciu regatach, zawinąć do stu portów, a jego członkowie załogi mają otrzymywać od 400 do 800 zł wynagrodzenia dziennie. Ciekawe jak na bezkresach mórz i oceanów można skutecznie promować Polskę ? W kraju posiadamy piękne żaglowce: „Dar Młodzieży” i „Pogorię”. Ich wpłynięcie do każdego portu na świecie przyciąga zawsze tłumy widzów, a PFN wydaje 20 mln zł, po to, żeby grupka ludzi popływała sobie po świecie za państwowe pieniądze. Jak mawia klasyk: „ni rozum, ni głowa”. Czy tak lekką ręką można wydawać pieniądze Polaków?

Billboardy

Przypomnę, że na bezprawną, haniebną kampanię billboardową skierowaną przeciwko środowisku sędziowskiemu PFN wydała około 10 mln zł. Jak stwierdził marszałek Ryszard Terlecki kampania billboardowa była kampanią rządową. I faktycznie, bo w tę kampanię zaangażowali się członkowie Kancelarii ówczesnej premier Beaty Szydło, Anna Plakwicz i Piotr Matczuk. Oboje, pracując w kancelarii pani premier, założyli w dniu 8 maja 2017 r. spółkę „Solvere” i weszli w skład jej zarządu, jednocześnie pracując jeszcze przez dwa tygodnie w kancelarii premiera, co nie jest zgodne z prawem. Na konto spółki zaczęły wpływać kolejne wpłaty pieniędzy z PiS-u – łącznie ponad 200 tys. zł i 250 tys. zł z PFN. Spółka „Solvere” aktywnie uczestniczyła w propagandowej, skandalicznej kampanii przeciwko polskim sędziom. Po zakończeniu tej akcji Anna Plakwicz i Piotr Matczuk wypłacili sobie do podziału 327 tys. zł według zasady, że „im się należało”. W międzyczasie meldowali się niejednokrotnie na ulicy Nowogrodzkiej, w siedzibie prezesa PiS-u. Następnie sprzedali spółkę bratu Anny Plakwicz za 16 tys. zł , a ten z kolei ją zlikwidował. Anna Plakwicz natomiast po 9 dniach od likwidacji spółki a Piotr Matczuk po 12 dniach wrócili do kancelarii tym razem premiera Mateusza Morawieckiego, na stanowiska dyrektorskie. Ten przykład może służyć jako jeden z wielu na to, w jaki sposób z budżetu państwa wyprowadzane są pieniądze na działalność PiS – u i dorabianie się notabli tej partii za nasze publiczne pieniądze.

Dama z…

Nie umilkły jeszcze rewelacje związane z budową wizerunku i działalnością PFN i Spółki „Solvere” , gdy pojawiły się bulwersujące opinię publiczną doniesienia dotyczące niezasadnego zakupu kolekcji dzieł sztuki od Fundacji Czartoryskich za kwotę 500 mln zł przez wicepremiera, ministra kultury i dziedzictwa narodowego Piotra Glińskiego. Została zakupiona kolekcja, która według obowiązującego statutu fundacji stanowi, że zbiory są własnością narodu polskiego i nie mogą być wywiezione z Polski. Powstaje pytanie, po co płacić grube miliony za coś, co i tak jest własnością narodu polskiego i nie może opuścić granic kraju. Dzieł sztuki nie można było wywieźć, ale pieniądze już tak, więc fundacja czym prędzej wyprowadziła je z kraju do raju podatkowego, jakim jest Liechtenstein. W związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa posłowie PO złożyli doniesienie do prokuratury. Należy zwrócić uwagę na fakt, że brat byłego ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła, Maciej Radziwiłł trafił do zarządu Fundacji Czartoryskich na dwa dni przed podpisaniem umowy z Piotrem Glińskim. Nadmienić należy także, że Piotr Gliński zapłacił Fundacji Czartoryskich za szkatułkę królowej Bony, której nie ma w kolekcji i nikt nie wie, gdzie się znajduje. Ale będzie własnością Polaków, jeśli się kiedykolwiek odnajdzie! Nie. To nie jest żart. To jest kpina wicepremiera rządu PiS – u z Polaków płacących podatki, całkowity brak poszanowania dla środków publicznych. Ciekawe czy Piotr Gliński byłby skłonny zapłacić za coś, czego nie ma, gdyby miał wydać osobiste pieniądze ? Oczywiście, w kontekście zakupu całej kolekcji jest to szczegół, ale jakże wymownie świadczy o braku odpowiedzialności rządzących.
Na tle tej „transakcji tysiąclecia” wojaże zagraniczne senator Anny Marii Anders na kwotę 611 tys. zł wydają się być mało znaczącym drobiazgiem. Pani senator stwierdziła, że choć dobrze wygląda, ma swój wiek i nie będzie latać klasą ekonomiczną „na senat”.
W tym czasie, gdy rząd wydaje pieniądze na prawo i lewo, w akcie desperacji przybyli do Sejmu rodzice z niepełnosprawnymi dziećmi. Postanowili zawalczyć o swoje prawa i prawa swoich dzieci do godnego życia. Na razie słyszą, że rząd nie ma na ten cel pieniędzy. Czy tak być powinno?

trybuna.info

Poprzedni

Koniec bezkarności?

Następny

Pisolidarność

Zostaw komentarz