NA LEWICY. Zaczynam poważnie martwić się o redaktora Jakuba Majmurka. Opublikował on na łamach Krytyki Politycznej kolejny tekst i znów jest on poświęcony Sojuszowi Lewicy Demokratycznej. Nie było w tym nic złego, gdy by nie fakt, że ukazuje on pewne antyeseldowskie fobie autora.
Same propozycje programowe Sojuszu (tak propozycje programowe, a nie program. Pierwsza nieprecyzyjność kolego redaktorze) wydają się zdaniem Majmurka słuszne. Być może zbyt ogólnikowe, niepełne w 100 proc., ale ideowo przyzwoite. Propozycje są silnie socjaldemokratyczne, trafiające w gusta tradycyjnego wyborcy SLD po sześćdziesiątce. Tak na marginesie to większość europejskich socjaldemokracji właśnie w pokoleniu baby-boomersów posiada nadreprezentację poparcia. Nie wiem zatem, skąd zdziwienie, że Sojusz chce reprezentować interesy tej właśnie grupy społecznej.
Zastanawia mnie dlaczego redaktor Majmurek z taką łatwością przejmuje neoliberalny język mówiący o „przywilejach” emerytalnych twierdząc, że żołnierze i policjanci pracują „całe życie za biurkiem”. Widać, że lewicowy intelektualista nie zna realiów służby wojskowej i policyjnej i nie ma zielonego pojęcia o trudzie tej pracy, która wśród tak wielu jest także życiowym powołaniem.
Także dalej red. Majmurek musi posunąć się do nieeleganckich i nieuczciwych zabiegów. Sugeruje, że SLD to zombie, chodzący trup, którego miejsce jest na politycznym cmentarzu. Zombie SLD oczywiście nie rozumie rzeczywistości, nie wychodzi na ulice Warszawy i Krakowa. Jest to partia zupełnie niepotrzebna. Tylko czy ten obraz jest prawdziwy? No właśnie…
Gdyby redaktor Majmurek wyjechał poza Warszawę i zawitał na tak zwane peryferie dostrzegłby prawdziwy obraz swojej znienawidzonej partii. W Częstochowie, w Gnieźnie, we Włocławku, w Będzinie, w Chełmie i wielu innych miastach i gminach zobaczyłby jak radni i działacze SLD walczą o remont chodnika, o dom kultury, o Uniwersytet Trzeciego Wieku, o bezpłatny zabieg in-vitro dla mieszkańców, o aktywność społeczną pokolenia, które odbudowało Polskę po wojennej pożodze i oddało jej całe swe życie.
W dalszej części swojego tekstu poświęconego wiarygodności Sojuszu w kwestiach kulturowych, felietonista „KP” też mija się z prawdą. Twierdzi bowiem, że rządząc przez 8 lat Sojusz mógł wprowadzić szereg zmian o charakterze światopoglądowym. Politycy Sojuszu starali się jak mogli, ale współrządzenie z konserwatywnym i klerykalnym PSL, którego obecny lider jest za pełnym zakazem aborcji, było usiane szeregiem zgniłych kompromisów. A nawet gdy udało się Sojuszowi przegłosować liberalizację wspomnianego prawa przy poparciu liberalnych kręgów parlamentarnych to eseldowskie prawo rozbijało się bądź o weto prezydenta Lecha Wałęsy lub o konserwatywną większość Trybunału Konstytucyjnego z taką lubością bronionego przez całe zastępy KryPolowców w ostatnim czasie. Uwaga, że jako partia opozycyjna SLD nie zgłaszał postępowych projektów poselskich jest także wątpliwa. Nie wiem, czy sprawdzanie stron sejmowych z poprzednich kadencji przerasta umiejętności redaktora Majmurka, ale na pewno warto to zrobić przed pisaniem kolejnego tekstu pomawiającego posłanki i posłów SLD zasiadających w ławach poselskich po 2005 roku.
Na koniec bardzo smuci niski poziom grafiki obrazującej tekst „Krytyki Politycznej”. Jest to zupełna tabloidyzacja pisma, które jeszcze parę lat temu miało ambitne plany zmiany dyskursu publicznego. Jak widać cel ten przerósł oczekiwania i możliwości pisma z warszawskiej ulicy Foksal.
Martwi moralnie wątpliwe porównanie SLD do żywych zwłok. Sojusz to ludzie, tysiące oddanych i aktywnych działaczek i działaczy. To także przeszło milion wyborców SLD. Język i obraz „Krytyki” obraża ich, wręcz ubliża ich godności jako jedynych w pełni zadeklarowanych wyborców lewicy w Polsce, co pokazuje szereg badań opinii publicznej. Śmiem twierdzić, że język „Krytyki Politycznej” nosi znamiona eseldowskofobicznej mowy nienawiści, co chyba źle świadczy o deklaratywnie postępowym felietoniście i piśmie.
Rozumiem, że Jakub Majmurek popiera anty-postpezetpeerowską lewicę, o której infantylnym antykomunizmie pisałem już na łamach „Trybuny”. Rozumiem, że może podzielać silną niechęć do SLD typową zarówno dla środowiska „Gazety Wyborczej” jak i „Gazety Polskiej”. Ma do tego pełne prawo, ale jako dziennikarz powinien trzymać pewne standardy. Inaczej Jakub Majmurek staje się Agnieszką Kublik „Krytyki Politycznej”, co nie wróży dobrze na przyszłość. Zarówno pod względem warsztatowym jak i moralnym.
Apeluje do znajomych z „Krytyki” o poziom dyskusji i estetyki. Stać Was na więcej, towarzyszki i towarzysze! Recenzowanie SLD jest waszym prawem, wręcz obowiązkiem, ale sami sobie odpowiedzcie na pytanie, czy obecny Sejm bez Sojuszu jest lepszym parlamentem? Czy brak socjaldemokratycznego języka na mównicy sejmowej służy polskiej demokracji i czy czujecie się w IV RP bardziej wolnymi obywatelami?
Jak to mówią Anglosasi: „food for thought!”.
Od Redakcji. Pamflet Jakuba Majmurka „Opowieści z krypty, czyli nowy program SLD” z Krytyki Politycznej i polemiki z nim przeczytacie w piątkowo-niedzielnym wydaniu „Trybuny”