8 listopada 2024

loader

Jesteśmy na wczasach

„Jesteśmy na wczasach, w tych góralskich lasach” – śpiewano na każdym dansingu Funduszu Wczasów Pracowniczych, zarówno w górach, jak i nad morzem. Górale pozostali i lasy pozostały, ale wczasów pracowniczych, takich jak kiedyś, nie ma.

Pytanie zasadnicze: czy w ogóle potrzebny jest jakiś Fundusz Wczasów Pracowniczych? Przecież w Polsce działa ponad osiem tysięcy biur podróży. Każde z nich oferuje wakacyjne wyjazdy w dowolny zakątek świata. Zapłacić można nawet przez internet. Właśnie: zapłacić! W społeczeństwach niedostatku, a do takiego nadal zalicza się Polska, ważna jest gradacja potrzeb. Musi starczyć na czynsz, na prąd i ogrzewanie, na jedzenie, na wyprawkę dla dzieci we wrześniu. Po zsumowaniu wydatków okazuje się, że na sfinansowanie wakacyjnego wyjazdu – brakuje. Jeśli walczymy z umowami śmieciowymi, pozbawiającymi pracowników płatnego urlopu wypoczynkowego, to musimy być konsekwentni. Urlop po to nazywa się wypoczynkowy, by nie był okazją do generalnego sprzątania, prania i malowania ścian – tylko do wypoczynku. Oczywiście zasada „wolność Tomku w swoim domku” obowiązuje i każdy z czasem wolnym może zrobić, co zechce. Ale zadaniem partii lewicowej jest stworzenie pracownikom takich możliwości, by nawet zarabiających niewiele stać było na prawdziwy wakacyjny urlop. Dlatego warto z nostalgią spojrzeć na wczasy FWP, by zastanowić się, czy można z tamtych wzorców skorzystać dzisiaj.

Płonie ognisko w lesie

Gdy rodzice wracają wspomnieniami do wieczorków tanecznych organizowanych przez kaowca na turnusach FWP, ich dzieci zapamiętały z czasów PRL-u wakacyjne obozy i kolonie. I śpiewaną przy każdej okazji harcerską piosenkę „płonie ognisko w lesie”. Dzisiaj, w Polsce XXI wieku, wakacje dla milionów dzieci są bardziej szare niż tamte. Mimo niewielkiej poprawy w ostatnich latach, nadal jedna trzecia dzieci nie wyjeżdża na wakacje nigdzie! Ani z rodzicami, ani samodzielnie.
W tym roku wakacje na obozach lub koloniach spędza jedynie co trzecie dziecko. Najlepsza jest sytuacja dzieci z dużych miast, gdzie na zorganizowany wypoczynek może liczyć 40 proc. dzieci. Z małych miasteczek, ze wsi oraz ze wschodniej i północnej Polski na kolonie i obozy pojedzie co piąte dziecko. Zresztą ta statystyka nawet niespecjalnie dziwi, bo jak wynika z badań Instytutu ARC Rynek i Opinia przeciętny koszt zorganizowanego wypoczynku dla dziecka, to w tym roku 1057 zł. To oczywiście cena za sam obóz lub kolonię, bez rozlicznych dodatkowych wydatków związanych z wyjazdem.

Wyjazdowa statystyka

Przeprowadzone dwa lata temu badania TNS Polska pokazały smutną prawdę o wypoczynku dorosłych Polaków. Zdecydowana większość rodaków (63 proc.) przyznała, że w ciągu ostatnich pięciu lat w ogóle nie wyjeżdżała na wakacje, ani w celach wypoczynkowych, ani zdrowotnych, ani też religijnych. Z letnich wyjazdów korzystał zaledwie co trzeci Polak. Na sfinansowanie urlopu stać było głównie ludzi młodych, ale nawet w grupach wiekowych 20-29 lat i 30-39 lat na wyjazdy wakacyjne zdecydowała się jedynie połowa. Wśród ludzi starszych, w wieku 50-59 lat i ponad 60 lat, tylko jeden na czterech Polaków wyjechał na urlop.
Nie można też było liczyć na wyjazdy łączące w sobie wypoczynek i zabiegi lecznicze, czyli na pobyty w sanatoriach. W Polsce jest około 35 tysięcy miejsc w sanatoriach, co oznacza, że jedno miejsce przypada na 1000 mieszkańców. O trudnościach z otrzymaniem skierowania do sanatorium i stosunkowo wysokich kosztach pobytu wiedzą najlepiej sami zainteresowani. Nie może być inaczej, skoro NFZ na leczenie sanatoryjne przeznacza mniej niż jeden procent swojego budżetu.

Lewica na urlopie

Lewica koncentruje swoją uwagę na pracy i pracownikach, dlatego sztandarowymi hasłami SLD są: płaca minimalna, wysoka kwota wolna od podatku i prawo do godziwej emerytury. Jakoś nie przypominam sobie głosów o prawie pracowników i ich dzieci do godziwego wypoczynku. Zwykle listę zamyka się postulatem dotyczącym likwidacji fikcyjnych umów zleceń, pozbawiających pracowników prawa do płatnego urlopu. Prawo do płatnego urlopu to oczywiście sprawa zasadnicza i niepodlegająca dyskusji, mówi o tym artykuł 66 Konstytucji: „pracownik ma prawo do (…) corocznych płatnych urlopów”. Ale dla lewicy nie może być obojętnym, na jaki wypoczynek stać pracowników i ich dzieci. Czy będzie to jedynie czas wolny od pracy i szkoły, spędzany w najlepszym razie na działce? Są doskonałe wzorce sprzed kilkudziesięciu lat, do których warto sięgać.

Tanie kolonie

W dobie internetu i łatwości w zdobywaniu informacji, szkoła musi pełnić inną funkcję niż tylko wkuwania na pamięć dat i matematycznych formułek. Musi uczyć wykorzystania dostępnej wiedzy. Musi uczyć współdziałania i współpracy młodych ludzi w grupie. Bo dzisiaj młodzi częściej kolegują się z wirtualnymi pokemonami niż z koleżankami i kolegami z podwórka. Dlatego wspólne spędzanie wakacji na obozach i koloniach winno stać się przedłużeniem szkolnej edukacji, a nie jedynie czasem wolnym od nauki. Uczniowie szkół zawodowych i studenci odbywają latem praktyki, będące weryfikacją tego, czego nauczyli się w ciągu roku szkolnego i akademickiego. Tak też należałoby postrzegać szkolne kolonie i obozy. Potrzeba do tego, rzecz jasna, dodatkowych pieniędzy na dofinansowanie zorganizowanych wyjazdów, by wakacje dzieci nie były ciężarem finansowym dla mniej zamożnych rodziców. Słowem: tanie kolonie i obozy letnie, przynajmniej dla wszystkich uczniów szkół podstawowych. Tak zresztą już było – w szkołach PRL-u.
Koloniści sprzed lat nie korzystali z ekskluzywnych domów wypoczynkowych, ani z hoteli. Standardem było wykorzystywanie opustoszałych latem szkół, w których szkolne ławki zamieniano łóżkami. Uczniowie z miast jeździli na wakacje na wieś, młodzi mieszkańcy wsi nierzadko obozowali w miastach. O atrakcyjności kolonii i obozów nie decydują bowiem topowe kurorty, jak Sopot, Zakopane i Kołobrzeg, ale umiejętności i pomysłowość organizatorów letnich wyjazdów. Dla dziesięciolatka z podlubelskiej wsi atrakcją jest zwiedzenie Wrocławia i okolic, a dla mieszczucha z Wrocławia – pomoc przy żniwach na Lubelszczyźnie.

Wczasy pracownicze

Wczasy pod gruszą to za mało. Tylko na takie wsparcie finansowe z Zakładowego Funduszu Świadczeń Pracowniczych może dzisiaj liczyć pracownik. Warto pomyśleć nad reaktywacją Funduszu Wczasów Pracowniczych w takiej formie, jaką pełnił przed laty. A więc organizatora głównie rodzinnych wczasów za bardzo niewielkie pieniądze. Dzisiaj FWP istnieje nadal, będąc jednym z setek organizatorów turystyki. Ceny? Sprawdziłem pierwszą z brzegu ofertę: Mielno, dom wczasowy Albatros. Rodzice z dwójką dzieci za dwutygodniowy pobyt w lipcu w DW Albatros zapłacą 8176 złotych! Nie o to chodzi. Którą z rodzin o niewielkich dochodach stać na takie szaleństwo?
Z roku na rok pracodawcom coraz trudniej będzie znaleźć potrzebnych pracowników. Dlatego coraz większą rolę będą odgrywały różnego rodzaju pozapłacowe bonusy oferowane pracownikom. Jest na pewno możliwość zaproponowania zakładom pracy takich zachęt ekonomicznych, by opłacało się im przeznaczać niewielką część swoich zysków na nowy Fundusz Wczasów Pracowniczych. Fundusz jak za dawnych lat, mający własną bazę noclegową i będący organizacją non profit. Oferujący pracownikom zakładów pracy tanie wczasy, dostosowane do ich możliwości finansowych. Dla rodzin pracowników zarabiających najmniej wczasy byłyby oczywiście dofinansowywane, tak jak to dzieje się obecnie z „wczasami pod gruszą”.

Sanatorium to nie luksus

Propozycja powrotu do wczasów pracowniczych FWP, to kolejny przykład na to, że PRL, to nie tylko puste haki w mięsnym i zamknięte granice. Ale również osiągnięcia socjalne ludzi pracy, o których dzisiejsza lewica może tylko pomarzyć. Ale niektóre z tych marzeń, jak tanie rodzinne wczasy, czy powszechnie dostępne kolonie dla dzieci, Sojusz Lewicy Demokratycznej powinien zacząć przekuwać w konkretne projekty do realizacji. Dodajmy do tego wspomniane już sanatoria i postulat rozbudowy bazy sanatoryjnej i zwiększenia finansowania leczenia sanatoryjnego przez NFZ. Powszechnie wiadomo, że pacjent wymagający leczenia szpitalnego, to częstokroć porażka profilaktyki. A z kolei chory wypisany ze szpitala bez gwarancji odpowiedniej rehabilitacji, oznacza nierzadko zniweczenie rezultatów leczenia szpitalnego. Sanatorium to nie luksus! Pobyt w sanatorium to realizacja zapisanego w art. 68 Konstytucji prawa każdego Polaka do ochrony zdrowia. I kolejka czekających na wyjazd do sanatorium jest takim samym złem jak kolejka czekających na zabieg.

Koniec lata

Dobiega końca lato 2016. Dla niektórych spędzone na Bałkanach, dla innych na balkonie. Ci z Bałkanów będą opowiadali o swoich wrażeniach. Ci z balkonu niech dopilnują, by Sojusz Lewicy Demokratycznej zapisał sobie w podsumowaniu tego lata trzy sprawy do załatwienia: kolonie i obozy dla każdego dziecka, tanie wczasy pracownicze i sanatoria dostępne dla wszystkich potrzebujących.

trybuna.info

Poprzedni

Do ministra zdrowia

Następny

Bratanki do grilla i szklanki