Rosyjska rakieta dowiodła tchórzostwa ministra obrony narodowej i nieskuteczności polskiej obrony przeciwlotniczej. Obnażyła system i styl rządzenia PiS. Oparty na kłamstwach wyborczych.
Polscy wojskowi już w grudniu 2022 roku wiedzieli, że do Polski wleciał rosyjski pocisk rakietowy. Śledzili ponoć jego lot, ale w okolicy Bydgoszczy utracili go z pola widzenia. Nie znaleziono go, bo było zimno, padał śnieg i wcześnie robiło się ciemno. Sorry, taki mamy klimat. Intensywne, a co gorsza, skuteczne, poszukiwania wzbudziłyby zainteresowanie mediów. I wtedy elity PiS musiałyby przyznać, że ogłoszone przez nie polskie „bezpieczne niebo” to wielkie kłamstwo wyborcze. Podobnie jak milion polskich samochodów elektrycznych, flota polskich promów, kolejowe lux torpedy, mieszkania dla młodych i cały ten „Polski Ład”.
Niedawno pan komendant policji odpalił w trakcie towarzyskiej imprezki granatnik. Czyniąc szkody policyjnego mienia i zagrożenie bezpieczeństwa publicznego. Ów odpał tłumaczył „pomyłką” melomana. Odpalony przez niego „głośnik” okazał się granatnikiem. Kary za to nie poniósł. Przeciwnie, uznano go za ofiarę ruskiej prowokacji. Bohatera narodowego, bo ogłuchł po wystrzale z „głośnika”.
Skoro rosyjski pocisk szczęśliwie nie wybuchł, to władza PiS pewnie uznała, że kłamstwo nie wyda się. I jakoś to będzie z zaginioną ruską rakietą. O tym, że pocisk znalazł się w okolicy największej w Europie fabryki amunicji, odpowiedzialni za bezpieczeństwo Polski też milczeli. Kiedy kłamstwa i nieróbstwo władzy PiS wyszły na jaw, rozpoczęto intensywne poszukiwanie winnego. Na razie zaproponowano wydalenie ambasadora Federacji Rosyjskiej. Ma on zapewne wiele za kołnierzem, ale przecież to nie on sparaliżował polską obronę powietrzną.
Czekam na konferencję prasową premiera Morawieckiego. Czy zaproponuje nam zaostrzenia kar dla rosyjskich rakiet wlatujących do Polski? Może nawet karę śmierci dla każdej z nich? Premier Morawiecki żerował ostatnio na śmierci małego Kamilka. Poczuł, niczym polityczny bulterier, że prezentując się jako zwolennik jej przywrócenia, może wyżebrać kilka punktów dodatkowego poparcia u wzburzonych zbrodnią wyborców.
To nieważne, że premier deklarujący się jako żarliwy katolik łamie tym Katechizm kościoła katolickiego. Łamie nauki i zalecenia swojego papież. Nieważne też, że przywrócenie kary śmierci oznaczałoby wykluczenie Polski z Rady Europy. Zrównanie pozycji Polski z łukaszenkowską Białorusią.
Oczywiście premier Morawiecki, obiecując to, wzburzonym okrutną zbrodnią wyborcom, doskonale wie, że swej obietnicy nie dotrzyma. Ważne, że wśród wyborców pozostanie opinia premiera-twardziela. Potencjalnego pogromcy dzieciobójców.
Władza PiS zbudowała swe poparcie na obietnicach wyborczych i kupowaniu poparcia za publiczne pieniądze. Na kreowaniu dumy z mocarstwowej pozycji Polski. Na potędze polskiej suwerenności wyrażonej przekopem Mierzei Wiślanej i przechrzczeniem Kaliningradu w Królewiec. Pomimo mocarstwowego zadęcia Polska ciągle ma najniższy udział inwestycji w PKB. Za to najwyższy poziom kiełbas wyborczych PiS na głowę mieszkańca.