Sprawa „Justyna Samolińska kontra Marek Jakubiak” przyniosła nieoczekiwane ofiary. Z Partii Razem odszedł zasłużony działacz z Katowic.
Łukasz Moll, członek Razem i potencjalna jedynka z katowickiej listy, a także cenny publicysta portalu Strajk.eu, poczuł się osobiście dotknięty tym, że Justyna Samolińska z zarządu krajowego partii postanowiła pozwać Marka Jakubiaka „za komunizm”, jaki rzekomo ma uprawiać jej partia. Pragnąc być bielsza niż biel, a już na pewno nie „czerwona”, Justyna oświadczyła:
„My też zapowiadamy wystąpienie na drogę sądową ze względu na to, że i pan Marek Jakubiak i pan Paweł Kukiz określają nas jako komunistów. Nie identyfikujemy się z tym. Uważamy, że to jest obraźliwe”.
Moll, który nie wstydzi się swoich przekonań i od lat określa się jako komunista, opublikował na portalu strajk.eu tekst pt. „Jestem komunistą z Razem. I jest nas niezliczona ilość”.
„Nie, stanowczo nie zgadzam się – właśnie z uwagi na aktualny kontekst polityczny – by Razem przykładało rękę nie tylko do wykluczania nas, wolnościowych komunistek i komunistów, z przestrzeni uczestników debaty publicznej, ale do budowania naszego wizerunku jako aktywnej sił antydemokratycznej, co potencjalnie może przyczynić się do zdyskredytowania nas także w innych sferach życia społecznego” – ogłosił światu.
Dodał, że nie chodzi mu o promowanie żadnego systemu totalitarnego, przeciwnie:
„Popieram nurt the commons, nazywany także komonizmem, który wywodzi się m.in. z wolnościowych nurtów komunizmu antytotalitarnego: luksemburgizmu, komunizmu rad, marksistowskiego feminizmu czy włoskiego postoperaizmu. Siega zresztą znacznie wcześniej, do faz przedkapitalistycznych: odnajdziemy go w tradycji levellerów, diggersów, Indian, atlantyckich piratów, czarownic i wszystkich grup, które walczyły z grodzeniami tego, co wspólne (the common). Jest on powiązany również z takimi kierunkami jak radykalna demokracja, alterglobalizm, komunizm agrarny, ruchy Occupy, anarchokomunizm sieciowy” – wyjaśnił wszystkim, którzy już biegli biczować go za Stalina.
W partii zawrzało. Po pierwsze dlatego, że działacz przed publikacją nie zapytał władz krajowych o zgodę (co zdaje się absurdalne), ale również dlatego, że Moll ogłosił, iż w przypadku negatywnej reakcji zarządu upubliczni listę innych komunistów aktywnych w Razem i przywiązanych do swoich poglądów. Listę miał upublicznić, także na użytek kukizowców, aby – jak dowodził – pokazać im, że jego partia dopuszcza istnienie czerwonych w swoich szeregach i nie traktuje ich jak zarazy. Ale plan spalił na panewce, bo władze Razem poczuły się zaszantażowane i wyciągnęły dość daleko idące wnioski na temat potencjalnego „denuncjowania przeciwnikom swoich towarzyszy”. Nie są to obawy bagatelne, lecz z całą pewnością nie taka była intencja działacza.
Zarząd wydał bowiem następujące oświadczenie:
Łukasz Moll, członek Partii Razem z okręgu katowickiego, opublikował na portalu Strajk.eu tekst pt. „Jestem komunistą z Razem. I jest nas niezliczona ilość”. Krytykuje w nim decyzję Zarządu Krajowego o pozwie przeciwko Marka Jakubiaka i Pawła Kukiza. Obaj politycy w ostatnich dniach, starając się obrazić Justynę Samolińską, nazwali nas „komunistami”; ich cel był jasny – chodziło o skompromitowanie nas w oczach opinii publicznej poprzez kłamliwe utożsamienie Partii Razem z reżimem panującym przed 1989 rokiem. Słowo „komunizm” budzi w Europie Środkowo-Wschodniej jednoznaczne skojarzenie. Jest nim bolszewicki, autorytarny model partii zrośniętej z państwem, policyjna dyktatura, łamanie podstawowych wolności i praw człowieka, mordowanie przeciwników politycznych. To przeciw dyktaturze partii komunistycznych wybuchały robotnicze bunty. Razem nie jest partią komunistyczną. Jesteśmy partią demokratycznej lewicy. Świadomi historii naszego regionu i polskiej lewicy, wielokrotnie podkreślaliśmy, że Razem nie ma nic wspólnego z PZPR. Przeciwko kłamstwom na temat naszej partii występowaliśmy też kilkukrotnie na drogę sądową. Proces przeciwko panom Jakubiakowi i Kukizowi to nie pierwszy proces wytoczony przez Razem w takiej sprawie. We wrześniu 2016 roku za kłamliwe nazywanie nas „komunistami” i „bolszewikami”, co miało być jego zdaniem podstawą do delegalizacji naszej partii, pozwaliśmy Rafała Ziemkiewicza. W podobnej sprawie wystąpiliśmy także przeciwko Ryszardowi Petru. Obie sprawy są obecnie procedowane przez sądy. Warto podkreślić, że osoby reprezentujące nas przed sądem pracują społecznie. Łukasz Moll nie zgadza się ze stanowiskiem władz partii. Aby to zademonstrować, zaproponował prawicowym politykom, z którymi Razem jest sporze sądowym, pomoc procesową przeciwko naszej partii. Elementem tej pomocy miało być przekazanie tym panom listy rzekomych komunistów. Moll, posługując się publicznie kłamstwem i szantażem, w oczywisty sposób chciał wyrządzić szkodę partii. Oceniamy jego działanie jako głęboko nieetyczne, niesolidarne i niezgodne ze standardami naszej demokratycznej wspólnoty. Konsekwencje publikacji Łukasza Molla są już widoczne. Nie dotyczą one wyłącznie przestrzeni medialnej. Naszym częstochowskim strukturom odmówiono wynajęcia lokalu ze względu na rzekomy „komunizm” naszego ugrupowania. Moll działał poza jakąkolwiek strukturą demokratycznego podejmowania decyzji. Nie jest członkiem władz krajowych ani lokalnych, nie miał żadnego mandatu do wypowiadania się w imieniu partii ani żadnej innej grupy. Niestety, pomimo tego, że mówił tylko w swoim imieniu, konsekwencje jego działań będziemy musieli ponosić wszyscy. Dlatego jako Zarząd Krajowy zdecydowaliśmy się wystąpić do Komitetu Dyscyplinarnego o ukaranie Łukasza Molla. Uważamy, ze jedyną sankcją, o jakiej można mówić w tej sytuacji, jest wykluczenie z partii. Decyzję w tej sprawie będą podejmować powołane w tym celu organy.
Wyklęty komunista dostał całą masę inwektyw we wrogich prywatnych wiadomościach, w których zarzucano mu zdradę. Dowiedział się, że zniszczył trzy lata ciężkiej pracy i wysiłków założycieli Razem.
To obraz zupełnie inny od tego, jaki budowała partia przez ostatni czas: miała być demokratyczną grupą wolną od opresji. Tymczasem w oświadczeniu zarządu wyrok (a ma być nim wykluczenie) już właściwie zapadł. I to z powodów dyscyplinarnych – samowolna publikacja została rozliczona jako grzech naprawdę ogromnego kalibru. Ponadto dokonano niezwykle nieuczciwego przeniesienia winy i utożsamienia Łukasza Molla z politykami, którzy stoją po stronie seksistów Marka Jakubiaka i Pawła Kukiza – choć sama deklaracja działacza nijak nie dotyka tej sprawy.
Łukasz Moll odpowiedział matuszce partii w podobnym tonie:
W związku z tym, że oświadczenie Zarządu Krajowego Partii Razem nie odnosi się do pytania o prawo komunistek i komunistów do działania w partii, które postawiłem w swojej publikacji artykułu „Jestem komunistą z Razem. I jest nas niezliczona ilość” i które ponowiłem w korespondencji mailowej z Zarządem i w wątku na partyjnym forum, we wszelkich wypowiedziach prywatnych i publicznych będę podtrzymywał, że do Partii Razem mogą należeć i należą komuniści i komunistki. Moje ujawnienie tego faktu nie prowadzi do prób wykluczenia z partii osób głoszących jawnie, także w ramach działalności partyjnej, poglądów związanych z nietotalitarnym komunizmem. Również moja publiczna deklaracja ideowa, jak i głoszenie poglądów wolnościowego komunizmu w ramach działalności partyjnej, nie doprowadziła do prób usunięcia mnie z partii ani teraz, ani nigdy wcześniej. Wobec braku oświadczenia całego Zarządu Krajowego, będę się podpierał opiniami zamieszczonymi na forum przez członka ZK, Adriana Zandberga i członkinię ZK, Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk. Z obu wypowiedzi wynika, że partia dopuszcza działanie w demokratycznej organizacji komunistek i komunistów. W kontekście postępowań sądowych przeciwko Markowi Jakubiakowi, Pawłowi Kukizowi, Ryszardowi Petru i Rafałowi Ziemkiewiczowi, którzy kłamliwie nazwali Partię Razem „komunistami” i „bolszewikami”, należy wskazać, że decyzja partii, by pośrednio wspierać w Polsce dyskurs antykomunistyczny stanowi zagrożenie m.in. dla wolności politycznych nietotalitarnych komunistek i komunistów należących do Partii Razem i nie wchodzącym w skład jej aktywu. Zaś wspieranie obsługiwanego przez prawicę, podatnego na wiele nadużyć i przekłamań dyskursu antykomunistycznego grozi, że Partia Razem, która niewątpliwie NIE JEST partią komunistyczną, przyczyni się do represji osób o lewicowych poglądach. Natomiast fakt współistnienia dyskursu antykomunistycznego z innymi prawicowymi dyskursami o charakterze wykluczającym – islamofobii, antysemityzmu, rasizmu, seksizmu, homofobii – sprawia, że Partia Razem akceptuje prowadzenie polityki opartej na demonizacji i kryminalizacji adwersarza. Nie kwestionuję wniosku Zarządu Krajowego do Komitetu Dyscyplinarnego o wykluczenie mnie z partii za moją publikację w związku z przekroczeniem moich uprawnień i zasad solidarnej współpracy. Kwestionuję natomiast hipokryzję partii, która wspierając dyskurs antykomunistyczny, akceptuje u siebie członkinie i członków o nietotalitarnych poglądach komunistycznych.
Jego stronę na Facebooku wzięła w zasadzie jedna koleżanka: „Wystarczył jeden nieprawomyślny tekst, żeby niedawni towarzysze i towarzyszki masowo zaczęli Molla obrażać, psychologizować, przypisywać najgorsze cechy i rozmaite frustracje. Warto dodać, że wszystko to spotyka osobę, która włożyła zaje*** wiele wysiłku w funkcjonowanie tej partii” – napisała Marta Wicha.
Ostatecznie Moll po dwóch dniach burzy zdecydował się sam wystąpić z szeregów partii. Wielu jego byłych już partyjnych kolegów uważa, że niepotrzebnie pisał kontrowersyjny coming-outowy tekst. I że jego poglądy nie były w partii problemem, dopóki… no właśnie. Dopóki nie mówił o nich głośno. Dowodzą jednak, że nie chodzi o grillowanie za komunistyczne poglądy, lecz za to, że Moll nielojalnie „dowala” własnym strukturom, kiedy trwa ostry spór z Kukizem i Jakubiakiem. Z drugiej strony – to właśnie teraz został wywołany do tablicy.
#metoo:
Miałam szansę zaobserwować, jak działa maccartyzm w Parti Razem w kwietniu 2016 roku. Byłam świeżo przyjętą członkinią, nie wiem nawet, czy wszystkie procedury zdążyły do końca się przemielić. Być może dlatego uniknęłam ostatecznie „sądu koleżeńskiego”, którego domagano się dla mnie na partyjnych zamkniętych forach. Poszło o tekst dotyczący Nadii Sawczenko, ukraińskiej pilotki. W publikacji „Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o Nadii Sawczenko”, również na łamach portalu Strajk.eu wyłuszczyłam, dlaczego nie uważam jej za moją bohaterkę, oraz dlaczego zachwyt Europy tą wątpliwą etycznie postacią traktuję jako propagandowe szaleństwo. Ponieważ pech chciał, że w Razem Sawczenko była akurat wielbiona programowo i zdanie odrębne nie mieściło się najwyraźniej w wizji partii, pożegnaliśmy się, jak sądzę, bez żalu. O ile jednak ja nie zdążyłam zaangażować się w partyjne struktury, nie współtworzyłam ich ani nie planowałam, politycznej kariery – nie było to dla mnie dotkliwe. Uznałam, że wyżej cenię sobie wolność dziennikarskiej wypowiedzi i możliwość włożenia czasem kija w mrowisko. Z Łukaszem Mollem sprawa jest inna – wierzył w ten projekt, budował go od podstaw. Współczuję mu szczerze jako człowiek, który wie, co to znaczy wyrwać się przed tak zwany szereg.