W ramach wydawania miliardów z budżetu państwa, MON każe tańczyć, śpiewać, latać na orbitę, robić zabawki i budować patriotyczne ściany ku uświetnianiu ich.
MON ogłosiło konkurs na mural. Warunek – dzieło przetrwa 5 lat, będzie na nim logo MON, a odsłonięcie muralu będzie uświetnione prelekcją patriotyczno-historyczną lub koncertem.
Oferty konkursowe przyjmuje Departament Edukacji, Kultury i Dziedzictwa Ministerstwa Obrony Narodowej. Ciało służące wojsku do wydawania pieniędzy na co i na kogo chce. Departament nie tylko dubluje to czym powinno zajmować się ministerstwo kultury i dziedzictwa. Włazi też w buty szefom innych resortów, choćby Czarnka.
Dzięki manii ogłaszania konkursów resort obrony pokazuje, że coś z wojskiem jest nie tak, a opowieści o najlepszych naukowcach pracujących na rzecz wojska w instytutach podległych MON to bajki. Jak inaczej rozumieć, konkurs dla studentów uczelni wojskowych na zaprojektowanie dronów dla wojska? Co mogą wykoncypować młodzi ludzie, gdy nagroda za pierwsze miejsce to ledwie 50 tys. zł, która to kwota nawet nie pokryje – zdaniem ekspertów – kosztów części?
Na tym nie koniec oderwania się ministerstwa Błaszczaka od ziemi. 86 tys zł poszło z budżetu MON na coś o nazwie
„Kosmos i Autonomia”,
czyli konkurs prac licencjackich, magisterskich i doktorskich dotyczących „technologii, techniki oraz inżynierii kosmicznej i satelitarnej”. Wtajemniczeni w MON twierdzą, że prawdziwym celem konkursu było udowodnienie sensowności powołania w tamtym roku stanowiska pełnomocnika MON do spraw przestrzeni kosmicznej.
Przejmowanie zadań ministerstwa od kultury i dziedzictwa oraz pionu edukacyjnego Instytutu Pamięci Narodowej, jest dla MON istotniejsze niż wyręczanie resortu nauki. Widać to choćby po kilku ostatnich konkursach z wielusettysięcznymi wygranymi.
Konkursu
„Zachowajmy w pamięci”,
którego celem organizowanie w terenie lekcji historii, podróże historyczne czy też akcje porządkowe miejsc pamięci. Startować w nim mogą organizacje pozarządowe i kluby sportowe. Pula nagród to 750 tys zł.
Zwycięzcy akcji
„Wdzięczni Bohaterom – Żołnierzom Niezłomnym”
dostaną 1,5 mln zł. Wystarczy ze zrobią podobającą się jurorom imprezę o charakterze patriotyczno-edukacyjnym, „żywą lekcję historii” (cokolwiek to jest), wystawę, seminarium czy konferencję, albo tylko uporządkują groby „żołnierzy Polskiego Podziemia Niepodległościowego”.
Podtrzymywanie i upowszechnianie tradycji narodowej, pielęgnowanie polskości oraz rozwoju świadomości narodowej, obywatelskiej i kulturowej to z kolei cele MON-owskiego konkursu
„1918 i 1920 Pamiętamy”,
w którym znów do wydania jest półtorej dużej bańki. Taka sama kwota jest do podziału między laureatów konkursu
„Wdzięczni Bohaterom Powstań Śląskich”.
Zaprzyjaźnione z MON organizacje pozarządowe muszą tylko opisać jakie zrobią wystawy, rekonstrukcje oraz pikniki historyczne poświęcone trzem powstaniom śląskim.
Szastanie przeznaczonymi na obronność pieniędzmi, ma w przypadku MON dokładnie taki sam cel jak w reszcie przedsięwzięć państwa PiS – dać zarabiać swoim.
Dowodzi tego przykład konkursu MON „na realizację zadania publicznego w formie powierzenia w zakresie Podtrzymywanie i upowszechnianie tradycji narodowej, pielęgnowanie polskości oraz rozwoju świadomości narodowej, obywatelskiej i kulturowej pn.
XXV Ogólnopolski Festiwal Pieśni Patriotycznej i Religijnej Wojska Polskiego – Hrubieszów 2020”.
Gdyby był to konkurs dla poszczególnych miast które chciałyby zrobić imprezę religijno-wojskową, to jeszcze można by przymknąć na to oko. Tu jednak chodziło o to, żeby 150 tys zł poszło do Hrubieszowa. Konkretnie zaś do zaprzyjaźnionego rodzinnie z tamtejszym PiS stowarzyszenia Bezpieczny Powiat Hrubieszowski.
Dokładnie po to, żeby pieniądze z MON trafiały do właściwych organizacji są wszystkie ogłaszane przez wojsko konkursy. Najwyższe kwoty wędrują do tych, do których powinny. Żeby jednak nie było, że dostają tylko instytucje bliskie PiS osobowo i ideowo, to na kwoty rzędu 1,5 – 2 tys zł łapią się jakieś przypadkowe organizacje. O ile oczywiście w konkursie nie staruje Związek Harcerstwa Rzeczpospolitej. Bo jak startuje, to z reguły zgarnia kilka razy większą kwotę niż kolejny laureat. Tak było choćby przy MON-owskim konkursie
„Świąteczna pomoc dla kombatantów”,
gdzie ZHR przytulił w nagrodę 360 tys zł. Jeszcze lepiej poszło przykościelnym harcerzom w akcji
„I ty możesz służyć ojczyźnie”
– dostali za nią z MON ponad 560 tys zł.
Ministerstwo Obrony Narodowej rządzone przez PiS specjalizuje się w robieniu sobie jaj ze wszystkich. Najpierw rozegrało NATO obiecując, że Polska przeznacza na wojsko ponad 2 proc. swojego PKB. Pakt to łyknął, nie wgłębiając się w takie detale, że kasa z budżętu MON szła na budowę lokalnych dróg, szpitali, czy mnóstwo innych inwestycji dających się podciągnąć pod rozciągliwą jak guma obronność. Za ten myk, na który poza Polską nie wpadł nikt z NATO, należą się PiS brawa.
Tyle, że teraz budżet wojska dokładnie w taki sam sposób jest wykorzystywany, nie do mydlenia oczy sojusznikom, ale podatnikom. Wojskowa kasa nie idzie więc na uzbrojenie i żołnierzy, ale na to, co daje zarobić ludziom rządzącej partii.