Im więcej projektów a’ la Kaja Godek, tym wyższe poparcie dla liberalizacji przepisów dot. przerywania ciąży w Polsce – mówiły na konferencji posłanki Lewicy, odnosząc się do złożenia w Sejmie przez Fundację Życie i Rodzina antyaborcyjnego projektu ustawy.
Fundacja Życie i Rodzina Kai Godek, antyaborcyjnej aktywistki, złożyła w Sejmie obywatelski projekt ustawy „Aborcja to Zabójstwo”. Projekt przewiduje kary za m.in. informowanie o możliwości przerwania ciąży w kraju i za granicą.
Do propozycji Fundacji Życie i Rodzina odniosły się posłanki Lewicy na konferencji prasowej w Sejmie. W ocenie Wandy Nowickiej, „żaden najbardziej represyjny projekt zakazujący przerywania ciąży nie likwiduje zjawiska aborcji”. „Kobiety będą przerywały ciążę tak, jak przerywały do tej pory, jak przerywają i będą przerywać. Po prostu kobiety czasem tej aborcji potrzebują i dlatego też muszą mieć dostęp do legalnej aborcji” – podkreślała i dodała, że żaden projekt nie zatrzyma tych, którzy wspierają kobiety potrzebujące aborcji.
„Im więcej projektów a’ la Godek – tym wyższe poparcie dla liberalizacji przerywania ciąży w Polsce” – mówiła Nowicka i przypomniała sondaż Ipsos dla Oko.press z połowy grudnia, z którego wynika, że 70 proc. badanych popiera prawo do aborcji do 12. tygodnia ciąży. „Niech Kaja składa swoje projekty, a społeczeństwo i tak wie, co ma o tym myśleć” – dodała.
Wiceszefowa klubu Lewicy Marcelina Zawisza oceniła, że ograniczanie dostępu do informacji w XXI wieku nie ma szans powodzenia. „Kaja Godek oczywiście o tym wie” – mówiła. „Boimy się tego, że Prawo i Sprawiedliwość ten projekt poprze” – dodała.
Autorzy projektu argumentują, że w Polsce w ostatnich latach rozwinęło się i prężnie działa systemowe pomocnictwo w aborcji: bezkarnie kolportowane są materiały, „w których znajdziemy instruktaż, jak zabić nienarodzone dziecko”, istnieje specjalna linia telefoniczna, gdzie kobiety znajdują doradztwo dotyczące aborcji.
W uzasadnieniu projektu ustawy zapisano, że „fundamentalnym prawem jest prawo do życia, którego ochrona warunkuje nabycie wszelkich kolejnych praw”, a „projektowane przepisy uszczelniają ochronę życia dzieci w najwcześniejszym stadium rozwoju”.
Projekt przewiduje zakaz publicznego propagowania jakichkolwiek działań dotyczących możliwości przerwania ciąży w kraju i poza jego granicami. Zakaz dotyczy także publicznego nawoływania do przerwania ciąży oraz publicznego informowania o możliwości przerwania ciąży w kraju i poza jego granicami.
Obywatelski projekt ustawy przewiduje też nakładania kar za „produkowanie, utrwalanie, sprowadzanie, nabywanie, przechowywanie, posiadanie, prezentowanie, przewożenie lub przesyłanie druku, nagrań lub innych przedmiotów, lub nośników danych” zawierających powyższe treści. Za te czyny groziłaby kara do 2 lat więzienia.
Zgodnie z projektowanymi przepisami osoba nakłaniająca kobietę do przerwania ciąży ma podlegać karze pozbawienia wolności do 3 lat. Od 6 miesięcy do lat 8 ma grozić osobie, która namawia do aborcji, „gdy dziecko poczęte osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej”.
Jeśli kobieta w wyniku aborcji umrze, „sprawcy” groziłoby nawet 12 lat więzienia. Przepisy antyaborcyjne zostały w Polsce zmienione na skutek wyroku Trybunału Konstytucyjnego z października 2020 roku. Wcześniej obowiązująca od 1993 r. Ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, zwana tzw. kompromisem aborcyjnym, zezwalała na dokonanie aborcji w trzech przypadkach: w sytuacji, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego (gwałt, kazirodztwo) oraz w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. To ta ostatnia przesłanka została uznana przez TK za niekonstytucyjną, co wywołało falę protestów w całym kraju.
pmp/pap