Nie będzie jednej listy wyborczej prodemokratycznych, proeuropejskich partii opozycyjnych. Będą listy dwie, a może i trzy. Lewica stworzy swoją, Platforma Obywatelska swoją, rozszerzając istniejącą już Koalicję Obywatelską. Czy zmieszczą się tam Polska 2050 Szymona Hołowni i PSL?
To zależy od zdolności negocjacyjnych i gotowości do kompromisów liderów liberalnej KO i prawicowej, proeuropejskiej opozycji. Lewica z nimi nie będzie już musiała iść na kompromisy. Lewicowe Maksymalistyczne Marudy odetchną.
Maksymalistyczna Maruda, w skrócie MM, to endemiczny gatunek homo politicusa często występujący w polskich mediach. Zwłaszcza tych „społecznościowymi”, gdzie bywa celebrytą. To skrzyżowanie zrzędliwego, wiecznie niezadowolonego Smerfa Marudy z ideowym ortodoksem. Traktującym swe idee jak wyznawaną religię. Wyznawaną po polsku. Czyli bez większej refleksji, lektur pism, nawet tych uznanych za kanon, za księgi święte. Za to przywiązanym do kilku mądrze i ideowo brzmiących maksym, symboli i przede wszystkim obrzędowych rytuałów.
Aby przeżyć, MM musi wypowiadać się o polityce. Polskiej, globalnej już niekoniecznie. MM nie uprawia realnej polityki. Niektóre osobniki próbowały jej, ale zwykle „sparzyły się”. Bo przecież polityka „to w krysztale pomyje”, powtarza i to już wszystko wyjaśnia.
Każdy rasowy MM uważa, że świetnie zna się na polityce, bo pilnie śledzi krajowe media, zwłaszcza opinie Medialnych Komentariatów. Lubi je, jak Polak piosenki. Czyli te, które już zna. Dlatego liberalny MM jest echem TVN i „Gazety Wyborczej”, lewicowy próbuje połączyć „Przegląd”, „Trybunę” z czerwonymi portalami internetowymi, a narodowo- katolicki TVP info z „Gazetą Polską”, Do Rzeczy” i ”Sieci”.
Pewnie dlatego ten narodowo-katolicki MM jest najmniej krytyczny i marudny. Kocha swój PiS miłością kibolską. Wyznaje „Czy wygrywasz czy nie, ja i tak kocham Cię”. Inaczej jest z liberalnymi MM. Ci zieją nieustannym krytycyzmem, mają sadomasochistyczny stosunek do liderów KO. Wyznają im gorącą miłość na przemian z pogardliwą nienawiścią. Widać to było po sejmowym głosowaniu rządowej ustawy próbującej odblokować pieniądze z puli KPO bez przywrócenia pełni praworządności. Liberalne MM uznały głosowanie swych parlamentarzystów za zdradę idei praworządności i próbowały rozstrzelać klub parlamentarny KO swymi fochami.
Lewicowe MM kochają swe polityczne reprezentacje miłością niespełniona. Zawsze im za mało tej prawdziwej lewicowości w tej politycznej lewicy. Oburza ich każdy kontakt z nielewicą, zwłaszcza z salonowymi libkami. Wierzą, że można się zarazić wirusem libkostwa już po użyciu wspólnego ręcznika.
Nie będzie jednej antyPiSowskiej listy wyborczej. Będą przynajmniej dwie. Liderzy opozycyjnego antyPiSu deklarują, że nie będą zwalczać się. Co niełatwe będzie, bo Lewica musi rozpychać się na lewicy, prawica na prawicy, a centrowe KO na prawo i lewo.
Zwarty, nadal silny i bezwzględny PiS może odsunąć od władzy opozycja zjednoczona, z maksymalnie zmobilizowanymi wyborcami. Skoro tej postulowanej, formalnej jedności nie będzie, to zróbmy wszystko, aby wszystkich antyPiSowskich wyborców zmobilizować.
Stąd mój apel do wszystkich antyPiSowskich MM. Nie strzelajcie już medialnymi fochami. Nie marudźcie przedwcześnie na forach przeróżnych. Nie opluwajcie się! Dajcie na kredyt szansę swym partiom. Dajcie im przynajmniej spokojnie wygrać.