Rada Warszawy miała się zająć problemem reprywatyzacji. Nie zajęła się, bowiem nie pojawili się na niej radni PO ani zapraszana w tym celu prezydent miasta. Mieszkańcy miasta przejęli więc obrady i nazwali swoje działania Ludową Radą Warszawy.
Do nadzwyczajnego posiedzenia stołecznych radnych miało dojść we wtorek wieczorem. Sesja była zaplanowana na godz. 19:00. Wnioskodawcami specjalnego spotkania radnych, poświęconego problemowi dzikiej reprywatyzacji w Warszawie byli radni PiS, które w stolicy jest w opozycji. Warszawą bowiem od lat rządzi Platforma Obywatelska, dobierając sobie koalicjantów z mniejszych ugrupowań.
Władze nie zaszczyciły
Na nadzwyczajnej sesji Rady Miasta pojawili się działacze broniący praw lokatorów, anarchiści oraz przedstawiciele organizacji lewicowych. Nie kryli swojego oburzenia faktem, że władze miasta – zarówno radni PO, jak i prezydent Warszawy, Hanna Gronkiewicz-Waltz – nie raczyli zaszczycić ich swoją obecnością.
W związku z tym, przedstawiciele organizacji społecznych podjęli spontaniczną decyzję o tym, że mimo nieobecności decydentów nie zrezygnują z publicznej dyskusji nad problemem reprywatyzacji. Hasło do „przejęcia sali” przez aktywistów rzucił Piotr Ciszewski z Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów. – Na problemy związane z procesem reprywatyzacji zwracamy uwagę od co najmniej 2010 roku. Opublikowaliśmy specjalny raport w tej sprawie, jest on regularnie uzupełniany. W opracowaniu naszego raportu uczestniczyła m.in. Jola Brzeska, walcząca z kamienicznikiem lokatorka, zabita rok później za konsekwentną obronę praw lokatorów – mówi Ciszewski w rozmowie z „Dziennikiem Trybuna”.
Zgromadzenie Ludowe
Przejęcie obrad przez mieszkańców potraktowano jako okazję do wypracowania wspólnego stanowiska w sprawie reprywatyzacji. Zwołano Tymczasowe Zgromadzenie Ludowe, w ramach którego grupy lokatorskie i skłoterskie (grupy zajmujące pustostany na mieszkania i centra społeczno-kulturalne) wspólnym głosem zaproponowały osiem postulatów. Zostały one następnie zaakceptowane przez inne obecne organizacje (partia Razem i Związek Zawodowy Inicjatywa Pracownicza poprosiły o czas na podjęcie konsensualnej decyzji w ramach swoich grup).
Za najpilniejsze zadanie uznano dążenie do zakończenia „wolnej amerykanki” w procesie reprywatyzacji oraz wyzwolenia się przez miasto spod wpływów biznesowego lobby, zainteresowanego przejmowaniem stołecznych nieruchomości. Podczas ludowych obrad pojawił się postulat zorganizowania kolejnego referendum w sprawie odwołania ze stanowiska Hanny Gronkiewicz-Waltz (poprzednie próbowano zorganizować trzy lata temu). Zebrani stwierdzili jednak, że poczekają z tym do czasu, aż władze Warszawy ustosunkują się do przedstawionych przez nich postulatów. Zastrzegli jednocześnie, że podejmą takie działania w przypadku braku odpowiedzi na te postulaty bądź jakichkolwiek represji wobec organizacji, które się pod nimi podpisały.
Dzika reprywatyzacja
Obrońcy praw lokatorów od dawna alarmują, że wciąż nieuregulowany prawnie problem zwracania przez miasto nieruchomości spadkobiercom ich dawnych właścicieli skutkuje przede wszystkim eksmisjami mieszkańców odzyskiwanych kamienic. Dzika reprywatyzacja uderza również w placówki użyteczności publicznej, takie jak szkoły, przedszkola i żłobki czy parki miejskie. Są one masowo oddawane osobom, które wykazują tytuł prawny do tych terenów, a znajdujące się na nich placówki są w związku z tym przenoszone w inne miejsca albo po prostu likwidowane.
Zdaniem działaczy społecznych, reprywatyzacja stołecznych nieruchomości odbywa się w sposób niekontrolowany. Zarzucają oni również warszawskim urzędnikom, że ci od lat są w układach z prawnikami, którzy reprezentują interesy tzw. spadkobierców. Nierzadko zdarza się, że są to po prostu biznesmeni, którzy za pomocą różnych sztuczek przejmują bądź na różne dziwne sposoby zdobywają tytuły prawne do nieruchomości, które są zwracane przez miasto w ramach naprawiania rzekomych krzywd wyrządzonych Dekretem Bieruta.
„Warszawska reprywatyzacja od lat odbywa się z pogwałceniem podstawowych zasad urzędniczej rzetelności, poszanowania prawa i transparentności. Mimo ogromnych możliwości i armii urzędników (mamy najdroższą administrację samorządową w przeliczeniu na mieszkańca w kraju) ratusz oddaje mienie publiczne jak leci. Roszczenia reprywatyzacyjne nie są sprawdzane, przedstawiciele władz miasta nie przychodzą na rozprawy sądowe. Urzędnicy odpowiedzialni za zwroty robią dzisiaj interesy z osobami, którym zwracali nieruchomości. W ratuszu kwitnie handel informacjami na temat kamienic i ich spadkobierców. Handlarzom roszczeń zawsze się udaje. Prawdziwy spadkobiercy często bez skutku czekają latami” – alarmuje stowarzyszenie Miasto Jest Nasze. Jego przedstawiciele również byli obecni na wtorkowej sesji Rady Warszawy.
Zdaniem działaczy stowarzyszenia „MJN”, stołeczny ratusz przez prawie dwie kadencję blokował jakiekolwiek zmiany w prawie. Przypominają, iż w ubiegłym roku Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok nakazujący wstrzymanie reprywatyzacji, nie został on jednak wykonany. Z podobnym apelem do władz Warszawy oraz rządu zwrócił się też Rzecznik Praw Obywatelskich, dr Adam Bodnar. W ocenie obu instytucji znaczna część przeprowadzonych dotąd reprywatyzacji była po prostu nielegalna.
„Wszystko to odbywa się przy bierności aparatu państwa. Na łamanie prawa przyzwolenie dają organy ścigania, prokuratura, sądy, izba skarbowa. Po pięciu latach od zabójstwa Jolanty Brzeskiej nie wiadomo, kto ją zabił, chociaż nazwiska zleceniodawców morderstwa są wszystkim dobrze znane. Prokuratura i policja prowadziły sprawę przez pierwsze najważniejsze miesiące pod kątem „samobójstwa” poprzez samospalenie w Lesie Kabackim. Nie zebrały kluczowych dowodów” – przypominają działacze organizacji.
Dodają też, iż „sama Hanna Gronkiewicz-Waltz stała skorzystała na dzikiej reprywatyzacji. Przedstawiciele stowarzyszenia przypominają sprawę kamienicy przy ul. Noakowskiego 16 zreprywatyzowanej na rzecz rodziny pani prezydent, a dokładnie opisana na stronie internetowej SMJN. Pytają co w kwestii dzikiej reprywatyzacji robi Hanna Gronkiewicz Waltz. Odpowiedzcie sobie sami”
Dekomunizacja na Ursynowie
W tym samym czasie, gdy mieszkańcy Warszawy przejęli obrady Rady Miasta i stworzyli Ludową Radę Miasta, na Ursynowie dyskutowano o dekomunizacji ulic. Mieszkańcy tej dzielnicy zaprotestowali przeciwko ustawie dekomunizacyjnej, nakazującej zmianę nazw ulic. Podczas wtorkowej sesji Rady Dzielnicy Ursynów radni głosowali nad stanowiskiem Rady w sprawie niepodejmowania przez władze m. st. Warszawy działań zmierzających do zmiany nazwy ulicy Związku Walki Młodych.
17 spośród 24 radnych Rady Dzielnicy poparło to stanowisko, przeciwko głosowało jedynie 6 radnych z PiS, a jeden wstrzymał się od głosu.
Sesja Rady wzbudziła wyjątkowo duże zainteresowanie mieszkańców. Na publiczności pojawiło się ponad 120 osób. W imieniu mieszkańców ul. ZWM głos zabrał Sławomir Litwin – Przewodniczący Społecznego Komitetu Obrony Nazwy Ulicy Związku Walki Młodych (ZWM), który zdecydowanie sprzeciwił się wszelkim próbom zmiany nawy ulicy. Podobnego zdania był także przedstawiciel spółdzielni, na terenie której się ona znajduje.
Mieszkańcy ul. ZWM od kilkunastu lat bronią tej nazwy. Zorganizowali się w 1997 r., gdy po raz pierwszy, bez konsultacji społecznych, radni miejscy przegłosowali zmianę nazwy. Utworzony wówczas społeczny komitet mieszkańców złożył skargę do Naczelnego Sądu Administracyjnego, który w lutym 1998 r. uchylił zmianę, powołując się na ustawę o samorządzie terytorialnym oraz Europejską Kartę Samorządu Terytorialnego.
W ankiecie, przeprowadzonej przez spółdzielnię mieszkaniową, 96 proc. spośród ponad 2 tysięcy zapytanych mieszkańców wypowiedziało się przeciwko zmianie nazwy ul. ZWM. (Pisaliśmy o tym niedawno na łamach DT)
Wygląda na to, iż mieszkańcy Warszawy coraz skuteczniej upominają się i walczą o swoje prawa. Teoretycznie, powinni to robić za nich radni różnych szczebli, których wybieramy w wyborach samorządowych. Okazuje się jednak, że nie zawsze mogą oni na nich liczyć, w związku z tym dochodzi do takich sytuacji, jak przejęcie obrad przez samych mieszkańców. Decyzje podjęte podczas Zgromadzenia Ludowego nie są prawnie wiążące, mogą mieć jednak poważny wpływ na postawę radnych, którzy nie po raz pierwszy okazali mieszkańcom stolicy swoje lekceważenie. Mieszkańcy nie dali również zgody na odgórną zmianę nazwy ulicy na Ursynowie. Podobne akcje są planowane także w innych dzielnicach. Zwołane spontanicznie Zgromadzenie Ludowe w czasie obrad Rady Warszawy daje nadzieję na odzyskanie przez mieszkańców autentycznego wpływu na funkcjonowanie miasta. Zdarza się, że od takich małych, wydawałoby się, kroków zaczynają się rewolucje.
Postulaty lokatorów
1. Natychmiast odwołać osoby odpowiedzialne za politykę mieszkaniową i reprywatyzację w Warszawie: Bajko, Krettek, Mrygoń, Jóźwiak.
2. Powołać niezależny komitet społeczny ds. warszawskiej reprywatyzacji i polityki mieszkaniowej (dalej: NKS).
3. Natychmiast wstrzymać podpisywanie zwrotów w toku reprywatyzacji oraz wprowadzić moratorium na eksmisje do czasu przedstawienia i wdrożenia programu antykryzysowego przez NKS.
4. Zweryfikować wszystkie dotychczasowe zwroty, przy możliwości pełnego uczestnictwa przedstawicieli NKS. Ukarać winnych nieprawidłowości i w razie potrzeby zrekomunalizować grunty uzyskane na drodze oszustwa i nie odsprzedane jeszcze innym podmiotom.
5. Sprawiedliwie zadośćuczynić za wszystkie krzywdy wyrządzone dotychczas lokatorom w toku reprywatyzacji.
6. Wycofać się z podwyżek czynszów w mieszkaniach komunalnych i socjalnych od 2008 roku plus bezwarunkowo anulować potężne długi spowodowane tymi podwyżkami.
7. Godnie upamiętnić zamordowaną działaczkę lokatorską Jolantę Brzeską i wypłacić sprawiedliwe zadośćuczynienie jej córce Magdzie Brzeskiej.
8. Uchwalić obywatelski projekt uchwały o prawach lokatorów w reprywatyzowanych budynkach przygotowany przez Kancelarię Sprawiedliwości Społecznej.
Postulaty podpisali:
w imieniu Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów: Piotr Ciszewski,
w imieniu Komitetu Obrony Lokatorów: Marek Jasiński,
w imieniu Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej i Ruchu Sprawiedliwości Społecznej: Agata Nosal-Ikonowicz, Piotr Ikonowicz, Beata Kordasiewicz, Alicja Strunewska,
w imieniu Kolektywu Syrena: Antoni Wiesztort, Julia Strzemińska, Maria Burza,
w imieniu Komitetu Obrony Praw Lokatorów: Jakub Żaczek
Postulaty poparły dotąd następujące organizacje: w imieniu Pracowniczej Demokracji: Filip Ilkowski, Andrzej Żebrowski, Michał Wysoki, w imieniu Partii Zielonych: Mateusz Urban.
Postulaty te zostały również poparte przez większość indywidualnych uczestników obrad Zgromadzenia Ludowego, w tym radni niezrzeszeni: Piotr Guział i Paulina Piechna-Więckiewicz.