Minister Waldemar Buda ogłosił kolejny program, dzięki któremu Polaków ma być stać na własne mieszkanie.
Problem w tym, że minister podobnie jak rząd ten i poprzednie są idiotami i wydając państwowe pieniądze na wspomaganie mieszkalnictwa, robią dobrze tylko bankom i deweloperom.
Najnowsze pomysły Budy niczym nie różnią się od programów „Rodzina na swoim”, czy Mieszkanie dla Młodych” polegały one na tym, że państwo dokładało się do odsetek lub dawało ulgi podatkowe. Ile razy jednak przepisy zapowiadano, natychmiast cena mieszkań szła w górę o jeszcze więcej. Obdarowany państwową kasą więc żadnej pomocy nie odczuwał. W przeciwieństwie do banków i firm budujących mieszkanie. To one na tych programach zarabiały. Tak będzie i teraz. Zapowiadany przez Budę stały procent kredytu zasilany budżetową dotacją, da zarobić tylko bankom, a kredytobiorcy jak byli, tak będą niewolnikami banków. Równie głupi jest pomysł specjalnych kont, na których będzie się oszczędzało pieniądze na mieszkania, a do których państwo kiedyś dołoży premię. To już było za PRL i nazywało się książeczki mieszkaniowe. Zbierało się na wkład i gdy dane pieniądze się uskładało, wkład nagle się powiększał, więc pogoń za nim trwała w nieskończoność. W tym czasie inflacja zjadała zgromadzone na książeczce nisko oprocentowane środki.