Polakom nie potrzeba Mercedesów ani BMW. Potrzeba im MaBeNy.
Czym jest tajemnicza MaBeNa? Ten skrót, wynaleziony przez prof. Andrzeja Zybertowicza, to Maszyna Bezpieczeństwa Narracyjnego. Czyli urząd do spraw propagandy na rzecz Dobrej Zmiany.
Socjolog, doradca prezydenta Dudy, udzielił Polskiej Agencji Prasowej wywiadu, w którym stwierdził, że „bez tego elementu Dobra Zmiana może się wykoleić”.
– „Maszyna” jest tu, oczywiście, metaforą. Jak wiadomo, maszyna to zbiór elementów, które ze sobą współpracują, by wykonywać wspólną funkcję. Niska jakość polskiej narracji państwowej wynika z braku całościowej synchronizacji różnorodnych zasobów, którymi dysponuje państwo i społeczeństwo (…) przez ostatnie dwa lata nie zbudowaliśmy systemu komunikacyjnego, który rozpoznawałby zagrożenia dla reputacji Polski na arenie międzynarodowej, neutralizował je i nagłaśniałby nasz pozytywny przekaz – mówił Zybertowicz.
Co miałoby wchodzić w skład MaBeNy? „Szereg podmiotów za granicą, przede wszystkim placówki dyplomatyczne, Instytuty Kultury Polskiej i stacje naukowe Polskiej Akademii Nauk. To także podmioty medialne, publiczne telewizja i radio skierowane na zagranicę i Polska Agencja Prasowa. Wreszcie liczne środowiska polonijne. (…) Najpierw chodzi o błyskawiczne neutralizowanie kłamstw na temat Polski. Synchronizacja zasobów, wsparta przez pewne algorytmy, byłyby potężnym narzędziem ochrony reputacji i budowania korzystnego wizerunku Polski”.
Coś Wam to przypomina? Tak. Nam też.
„Przeszłość, choć z natury podatna na zmiany, nigdy zmieniana nie była. Co stanowiło prawdę teraz, stanowiło prawdę od zawsze i wiecznie. Zasada była dziecinnie prosta. Wymagała jedynie ciągłych zwycięstw nad własną pamięcią. Nazywano to regulacją faktów, a w nowomowie dwójmyśleniem.
„Pewnie przynajmniej z dziesięć osób pracowało teraz nad konkurencyjnymi wersjami tego, co naprawdę powiedział Wielki Brat. I już wkrótce jakaś tęga głowa z Wewnętrznej Partii wyselekcjonuje jedną z nich, zredaguje, po czym wprawi w ruch zawiły proces wnoszenia niezbędnych poprawek do reszty dokumentacji, aż w końcu wybrane kłamstwo wejdzie do archiwów i stanie się prawdą”.
Towarzysz Orwell byłby dumny z dorady Andrzeja Dudy.
Dumni byli również towarzysze z poprzedniego ustroju, choć o tym prof. Zybertowicz zapewne wolałby nie mówić głośno.
„Synchronizacja zasobów, wsparta przez pewne algorytmy, byłyby potężnym narzędziem ochrony reputacji i budowania korzystnego wizerunku Polski. MaBeNa, której elementami byłyby ogniwa instytucji różnego typu, powinna zostać najpierw zaprojektowana, potem skonstruowana i puszczona w ruch. Później, po okresie „ręcznej” politycznej kalibracji działałaby już w trybie samoregulacji, przy dostarczaniu jej zasilania” – mówi profesor dzisiaj – i wie, co mówi, bo metodologię pod MaBeNę opracowywał już w roku 1982 w pracy naukowej „Demokracja socjalistyczna a zadanie świadomego sterowania procesami rozwoju społecznego”. I wówczas twierdził w niej, że „zadanie świadomego sterowania rozwojem społecznym można wykonać tylko pod warunkiem wcielenia w życie systemu demokracji socjalistycznej”.
Po wywiadzie Zybertowicza dla PAP, komentatorzy nie dają rady podnieść się z podłogi ze śmiechu.
– To albo wyraz poczucia humoru, albo kompletnego braku wyczucia. Zważywszy na problemy, przed którymi stoi Polska – pogłębiające się osamotnienie i izolację w Unii Europejskiej – wiara w to, że można stworzyć wizerunek, który jest oderwany od rzeczywistości, jest naiwnością – twierdzi Aleksander Smolar. – Pomysł prof. Zybertowicza opiera się na wierzę w możliwość manipulowania opinią publiczną zarówno w kraju, jak i za granicą. W istocie sugeruje on powołanie do życia Ministerstwa Propagandy.
– U nas pomylono koniec z początkiem. Najpierw mieliśmy zadbać o prestiż państwa, byśmy nie musieli witać jedynie prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdoğana. Zamiast działać w kuluarach i kanałami dyplomatycznymi, oficjalnie spotykamy się z tak kontrowersyjną osobą. Dziś mamy więc do czynienia ze zgliszczami polskiego wizerunku. Pracuje na niego obecna ekipa rządząca, która odrzuca wartości europejskie i depcze prestiż państwa, a ten buduje się latami. Cierpimy na ekskluzywizm narodowy i chcemy to sprzedawać światu – mówi historyk Janusz Sibora. – To językowy potworek. Poza tym dziś wszystko jest narodowe. Tutaj jest propozycja Rzeczypospolitej Polskiej w nazwie. To próba cybernetycznego sterowania propagandą.
Obaj eksperci są zgodni, że w XXI wieku pozytywny wizerunek państwa buduje się zupełnie inaczej. Na przykład tak jak Amerykanie – poprzez zakładanie think-tanków.
– Tymczasem z najnowszych rzeczy, którymi ostatnio chwaliła się polska dyplomacja, było wykupienie akcji propagandowej w BBC na rzecz polepszenia wizerunku Polski. Szkoda jednak, że go zepsuliśmy. Poza tym to są kolosalne pieniądze, a na arenie międzynarodowej jesteśmy izolowani. Polegamy na Węgrzech i Wielkiej Brytanii, która sama ma kłopoty. Nasze fundamenty są podłamane i ten monument wciąż będzie się chwiał – mówi dr Sibora. – Jeśli chcemy pokazać się światu, to musimy działać dyplomatycznie. Dobrym przykładem jest Ignacy Jan Paderewski, o którym wiedzę powinniśmy „sprzedawać”. Nasza narracja jest jednak lokalna i peryferyjna.
– Takiej działalności nie można jednak centralizować, obsmarowując miodem propagandy – dodaje Smolar.
Niestety, tu panowie nie mają racji. MaBeNa w wersji mini bowiem działa doskonale już od dwóch lat z hakiem. I mieści się w Warszawie pod adresem Woronicza 17.