To nie był dobry okres dla MON. Mało, że cywile zdewastowali wojskowe mienie w postaci super drogich BMW, to jeszcze maskotka całego ministerstwa zaliczyła kolejną wpadkę. Młodzieniec znowu – jeśli wierzyć doniesieniem medialnym – zabalował, tym razem w Białymstoku.
Podobno nawet pani premier Beata osobiście rozmawiała z szefem MON, na temat przyszłości Bartłomieja Misiewicza. Rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej może nawet zostać odwołany ze stanowiska.
|Szefowa rządu była gościem w jednej z tych licznych stacji radiowych, które specjalizują się w zadawaniu tych samych pytań tym samym politykom. Dziennikarz nie mógł pominąć skandalu, jaki wywołał artykuł Faktu o imprezowaniu rzecznika MON w białostockim klubie WoW:
Redaktor: Pani premier, a porozmawia pani z szefem MON-u o Bartłomieju Misiewiczu?
Beata Szydło: – Pan minister Macierewicz jest szefem Bartłomieja Misiewicza i to on podejmuje decyzje dotyczące swoich pracowników. Natomiast rozmawialiśmy również na ten temat. Myślę, że pan minister Macierewicz już takie decyzje podjął.
Decyzje – jakie?
– Wolałabym, żeby na temat pracowników poszczególnych resortów wypowiadali się ministrowie, więc sądzę, że pan minister Macierewicz jest odpowiednią osobą, która tutaj będzie informowała w tej sprawie.
Czy ja dobrze rozumiem, że w grę wchodziłoby nawet pożegnanie się z Bartłomiejem Misiewiczem?
– Minister Macierewicz jest odpowiednią osobą do wyjaśnienia sprawy.