Moja niezgoda na kapitalizm wynika z humanizmu oraz umiłowania przyrody.
W to, że możliwy jest nieograniczony wzrost w ograniczonym fizycznie świecie, wierzą tylko szaleńcy i ekonomiści. Przy obecnym poziomie wiedzy i technologii jest czymś absurdalnym, że miliardy ludzi żyją w nędzy. Nagromadzenie dóbr w ręku nielicznych sprawia, że zamiast demokracji mamy dyktaturę bogatych nad ludzkością. Tak więc walka z kapitalizmem to walka w obronie matki Ziemi i w obronie demokracji, naszego prawa do decydowania o sobie. Ci, którzy korzystają na niesprawiedliwym podziale dóbr i dochodów, używają tych samych środków do przekonania mas wyzutych z owoców ich pracy, że ten system jest jedynym możliwym i że nie można go zastąpić żadnym innym. Propagandyści kapitalizmu przekonują, że jedyną alternatywą dla liberalnego kapitalizmu jest jakaś totalitarna dyktatura. Tymczasem to właśnie obecny system ewaluuje w kierunku dyktatury garstki bogaczy nad całą resztą. Kiedy wreszcie większość wygra wybory, nie będzie biedy, bezdomności, umierania na uleczalne choroby. Bo przy obecnym poziomie technologii, wiedzy, wydajności, wszystkie plagi ludzkości wynikają z niesprawiedliwego podziału i to jest jedyna bariera. Wątpiący wciąż powtarzają, że się nie da, bo „oni” są zbyt potężni. Nie doceniacie potęgi ludzkiego umysłu. Bo ta walka to nie walka na kapitały czy działa tylko na umysły.